Rozdział 38.

1K 55 9
                                    

Szybkim krokiem wszedłem do budynku, a moje serce biło jak oszalałe. Z każdym krokiem byłem coraz bliżej naszego stolika i już z oddali mogłem zobaczyć Stephana flirtującego z Miją. Pokręciłem głową z niedowierzaniem. Nie mogłem uwierzyć w to, że Leyhe całkowicie olał Klara dla tej dziewczyny. Spędziłem z nią w ciągu jednego dnia może cztery godziny i śmiało mogłem powiedzieć, że w życiu nie spotkałem bardziej irytującej osoby, ale może tylko ja tak o niej myślałem. Chwilę przed stolikiem unormowałem mój oddech, który mimowolnie przyśpieszał. Denerwowałem się chociaż nie robiłem nic złego. W końcu ja tylko pomagałem koleżance odwożąc ją do domu, a to nic złego!

Powoli podszedłem do moich znajomych i już z oddali mogłem wyczuć ich wzrok na sobie. Weź te cholerne rzeczy Wellinger i spieprzamy! Spoglądając na ich zdezorientowane twarze powoli ubrałem płaszcz, a później jak gdyby nigdy nic chwyciłem rzeczy Klary.

-Co ty robisz z płaszczem Klary? - Stephan jakby nagle przypomniał sobie o dziewczynie, którą tak skrupulatnie omijał przez cały wieczór na co głośno prychnąłem.

-A co cie to obchodzi? - Spytałem trochę zbyt ostro ponieważ chłopak podniósł się gwałtownie z krzesła i zaczął mierzyć się ze mną na wzrok.

-Tak się składa, że dużo! Przyszła tutaj ze mną i jestem za nią odpowiedzialny, czy Ci się to podoba czy nie! - Warknął rozjuszony coraz bardziej zmniejszając odległość między nami. Zaśmiałem się złośliwie na jego słowa i oparłem się jedną dłonią o krzesło.

-Jesteś za nią co? Nie ośmieszaj się Leyhe! Przez cały wieczór nawet nie zwróciłeś na nią uwagi! - Wykrzyknąłem pozbawiony kontroli. Spojrzałem na przyjaciele wściekły i widziałem jego zmieszanie. Mia również mi się przyglądała jednak na nią nie chciałem się denerwować, w końcu nie była niczemu winna.

-Nie prawda! Zwracałem na nią uwagę cały czas i gdyby coś się działo to bym zareagował. - Wyszeptał po chwili ciszy jaka zapadła przy całym stoliku. Widziałem po minach moich przyjaciół, że żaden nie ma odwagi się wtrącić w naszą kłótnie.

-W takim razie gdzie byłeś, kiedy ponad pół godziny wybiegła z płaczem na zewnątrz bez żadnego nakrycia, skoro podobno tak zwracasz na nią uwagę! - Jego twarz diametralnie się zmieniła. Widziałem w jego oczach strach I zmartwienie na co tylko cicho prychnąłem.

-Gdzie ona jest? Wszystko z nią okej? - Chłopak podrapał się nerwowo po karku, a kiedy Mia położyła mu dłoń na ramieniu, aby dodać choć trochę otuchy odepchnął ją od siebie.

-Nie zgrywaj się Stephan! Cały wieczór miałeś ją w dupie, a teraz nagle się pytasz gdzie ona jest! - Odpowiedziałem ze złością malującą się na mojej twarzy.

-Nie miałem jej w dupie! - Wykrzyczał wściekle i mocno chwycił mnie za koszule. Przez chwilę wyglądał jakby chciał mnie uderzyć jednak w ostatniej chwili zrezygnował z tego pomysłu.

-Udajesz bohatera, a prawda jest taka, że to ja zawsze przy niej byłem gdy tego potrzebowała, gdy płakała przez to jak się nią zabawiłeś. - Dodał dużo spokojniejszym głosem jednak nie odsunął się ode mnie nawet na milimetr.

-Byłeś przy niej bo cię poprosiłem, żebyś się nią zajął do cholery! Doskonale wiesz jak było Stephan! Martwiłem się o nią mimo tego co zrobiłem, więc chciałem żeby miała przy sobie kogoś komu może zaufać, a ty zgodziłeś się mi pomóc! Nic dla ciebie nie znaczyła, obiecałeś mi, że nic do niej nie poczujesz, że nie jest w twoim typie, a później co?! - Po moich słowach zapanowała absolutna cisza i dopiero po chwilę zdałem sobie sprawę z tego co wypowiedziałem na głos.

-A później ją poznałem Andreas i obiecałem sobie, że nikt jej nie skrzywdzi, a już na pewno nie ty. - Odpowiedział przez zaciśnięte zęby napinają pryz tym mocno mięśnie swojej twarzy. Oddychaliśmy głęboko mierząc się wzrokiem. Byłem wściekły. Miałem ochotę obić mj twarz, jednak coś mnie powstrzymywało przed zrobieniem tego.

-I właśnie dzisiaj złamałeś swoją własną obietnice, żałuj, że nie widziałeś jak bardzo płakała na widok twój i Miji, przyszła tutaj z tobą, chciała choć trochę atencji z twojej strony, a ty nie dość, że totalnie ją olałeś to spędziłeś cały wieczór z dziewczyną, która przyszła ze mną. - Odepchnąłem od siebie bruneta po czym poprawiłem swoją koszulę i płaszcz, a kiedy miałem odchodzić usłyszałem z jego ust coś co kompletnie wyprowadziło mnie z równowagi.

-Specjalnie przyszedłeś z Miją, prawda? Wiedziałeś, że się znamy, wiedziałeś, że mi się podoba! Wiedziałeś, że całkowicie oleje Klare, a ty będziesz miał wolną rękę, przez cały wieczór również będziesz ją ignorował, a później pocieszysz ją, kiedy będzie załamana z mojego powodu, a wtedy przygarniesz ją, weźmiesz pod swoje opiekuńcze ramiona, a ona jak ta ostatnia kretynka da się na to nabrać, będzie cholernie wdzięczna, że w końcu ktoś się nią zainteresował i pozwoli Ci się wykorzystać jak ostatnia dziwka. - Bez zastanowienia odwróciłem się w jego kierunku i z mocnym zamachem uderzyłem go w twarz. Brunet zatoczył się i gdyby w ostatniej chwili nie złapał się obręczy krzesła upadłby na ziemię.

-Po pierwsze nie wiedziałem, że się znacie, po drugie nie muszę ubiegać się do podstępu, aby Klara wybrała mnie, a nie ciebie, a po trzecie nigdyh więcej nie używaj słowa dziwka jeśli mówisz o tej dziewczynie bo dostaniesz dużo mocniej. - Wyszeptałam próbując opanować chęć ponownego odbicia swojej pieści na jego twarzy.

-Masz rację, powinienem używać dużo gorszych słów jeśli mówię o tej szmacie! Bawiła się mną cały czas kochając ciebie i wiesz co, jesteście siebie warci, oboje tak samo spieprzeni. - Leyhe posłał mi wyzywające spojrzenie na co od razu zareagowałem. Doskoczyłem do niego i po prostu zacząłem okładać pięściami. Słyszałem piski dziewczyn i głośne krzyki chłopaków jednak żaden z nich nie podszedł, aby nas rozdzielić. Wpewnym momencie poczułem mocny ból w klatce piersiowej, a zaraz później brunet uderzył mnie czołem prosto w nos. Nie wiem ile się biliśmy i nie wiem ile by to jeszcze trwało gdyby w pomieszczeniu nie pojawił się nagle Markus I Richard.

-Oszaleliście do cholery! - Freitag odsunął mnie od bruneta i mocno trzymał moje ramiona, abym nie mógł się ruszyć.

-Jesteście przyjaciółmi to nic dla was nie znaczy? - Tym razem Markus zabrał głos na co tylko cicho prychnąłem.

-To już nie jest mój przyjaciel! - Wyszeptałam cicho po czym podniosłem się z ziemi, a kiedy stanąłem na nogach zobaczyłem zapłakaną twarz Klary. Dziewczyna, kiedy tylko zobaczyła, że stanąłem na własnych nogach podeszła do mnie i mocno się przytuliła. Cała dygotała, a ja nie potrafiłem zdecydować, czy to z zimna czy z płaczu. Nie chciałem się jednak nad tym zastanawiać, po prostu mocno ją do siebie przytuliłem.

-Daj mi pięć minut mała i wracamy do domu. - Wyszeptałem do jej ucha na co tylko cicho zaśmiała przez łzy i odsunęła się ode mnie.


Something About You || Andreas WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz