somebody once told me 

415 41 3
                                    

Nigdy nie spodziewał się tego, że Prowl mógłby go wrzucić za kratki. Z drugiej strony to było zbyt oczywiste, aby taką możliwość rozważać.

Westchnął ciężko, wbijając wzrok w kajdany na nadgarstkach. Jego nieskazitelna opinia właśnie została nadszarpnięta przez jednorazowy wybryk. Jednak wiedział doskonale, że na to zasłużył.

— No, już. To tylko areszt — mruknął Prowl zza krat. Więzień spojrzał na niego ponuro, na co policjant wzruszył ramionami — Mogłeś go nie bić.

— Teraz mi to...

Przerwał mu trzask drzwi i szybkie kroki. Po chwili obok Prowla stanął Orion, który obrzucił brata pełnym nagany spojrzeniem.

— Coś ty sobie w ogóle myślał? — warknął Pax, lecz zamiast dać dojść mu do słowa, odezwał się Prowl:

— Podejrzewam, że w ogóle nie myślał — odparł spokojnie. Przeniósł wzrok na Oriona — Z uwagi na to, że jesteście moimi dobrymi przyjaciółmi, mogę wypuścić go do domu. Tylko nie pozwalaj mu się zbliżać do szpitala.

— Postaram się — odparł archiwista.

Prowl otworzył kraty, na co Magnus niechętnie wstał. Pozwolił się rozkuć, spoglądając nieprzyjaźnie na komendanta, jednocześnie rozmasowując swoje nadgarstki.

— Masz niesamowity refleks — mruknął ponuro.

— Lata praktyki — odpowiedział skromnie. Magnus miał już się cofnąć, gdy przez kraty z celi naprzeciwko wychyliła się ręka o dwóch zakrzywionych szponach.

— A ja?!

— Ty poczekasz na kaucję.

— Przecież nikt nie ma tylu pieniędzy!

— Kto to? — zapytał cicho Orion, na co Prowl machnął ręką.

— Taki jeden, który uznał za wielce zabawne wysadzenie fontanny miejskiej. Nie ma się czym przejmować.

Do ręki dołączyła druga, aby chwycić kraty, a po chwili cała trójka mogła także dostrzec jednookie lico skazańca. Zawarczał gardłowo.

— Wyjdę stąd, to zobaczysz!

— Za obrazę funkcjonariusza...

— Może chodźmy stąd już — mruknął Pax do brata, zaś ten w milczeniu skinął głową. Wyszli szybko z komendy w akompaniamencie coraz bardziej cenzuralnych wyzwisk i gróźb więźnia, na które Prowl jednak nie odpowiadał. Na zewnątrz zaś Orion w ogóle nie spoglądał na Magnusa, prowadząc go ku jego mieszkaniu. Przebył drogę w milczeniu, której jego brat jednak nie miał zamiaru przerywać. Dopiero pod drzwiami niższy transformer postanowił się odezwać.

— To, co zrobiłeś Megatronowi było...

— Wiem — przerwał mu Magnus, po czym nacisnął klamkę — Wybacz mi.

— Ja tobie mogę wybaczyć, ale martwiłbym się o wybaczenie Megatronusa — odparł chłodno, spoglądając mu w oczy — Dla twojej informacji, nie zamierzam też porzucać tej relacji.

— Spodziewałem się — odpowiedział, po czym westchnął ciężko — Nie będę stawał ci na drodze do szczęścia. Chcę tylko, żebyś wiedział, że zawsze możesz na mnie liczyć. Naprawdę — Otworzył drzwi — A jeśli on cię skrzywdzi...

— Nie skrzywdzi. Na pewno.

— Trzymam cię za słowo — mruknął, po czym zniknął za drzwiami.

Pax jeszcze dłuższą chwilę stał pod drzwiami, po czym zdecydował się odejść. Zastanowił się, czy jeszcze raz zajrzeć do szpitala, lecz porzucił tę myśl – Megatronus musiał być zmęczony, potrzebował odpoczynku. W dodatku on sam był zdenerwowany. Magnus zaczął zachowywać się inaczej. Nie wiedział, dlaczego tak się dzieje. Przecież już od dawna nie pił. Nie miał powodu. A jeżeli ta sytuacja?...

„Jesteś głupi, Pax” pomyślał, kręcąc głową.

____________________

Starscream nie wiedział, co ma właściwie ze sobą zrobić. Władza umykała mu z między palców, tym gwałtowniej, im bardziej próbował ją utrzymać. Od lat powtarzał sobie, że będzie doskonałym liderem, a gdy przyszło co do czego, nie potrafił nawet stłumić buntu vehiconów. Teraz zaś zaszył się w swojej kwaterze, próbując wymyślić cokolwiek.

Optimus Prime był nie do zatrzymania, od kiedy tylko pokonał Megatrona. Doskonale wiedział, że brakuje im lidera, doskonale wiedział, jak i kiedy atakować. To już nie były te czasy, gdy towarzyszyła mu czwórka Autobotów. O nie, teraz było ich co najmniej kilka razy więcej, podczas gdy siły Decepticonów się kurczyły. Skyquake zginął śmiercią tragiczną. Airachnid zniknęła, a Breakdown aktualnie walczy o życie.

A w tym wszystkim pojawił się Tarn, który próbował pozbierać to wszystko w całość. Samą swoją obecnością zmotywował Schockwave'a do ignorowania rozkazów nowego regenta, lecz co z tego, gdy inni wciąż...

Rozmyślania Starscreama przerwał dźwięk otwieranych drzwi i ciężkie kroki. Po chwili poczuł za sobą obecność egzekutora, owianą nieodłącznym odorem zwłok. Skrzywił się w duchu, lecz odwrócił się ku niemu.

— Tak? — zapytał, siląc się na uprzejmy ton.

— Chciałem porozmawiać — odparł, pochylając się nieznacznie w jego kierunku — Chyba nie jesteś na tyle zajęty, by mnie odprawić, prawda?

Regent ledwie powstrzymał się przed wywróceniem oczami.

— Skąd? Mów, Tarn.

— Obawiam się o stan naszego Pana — zaczął po chwili ciszy — Jest niezmienny od długiego czasu, lecz... Knockout zauważył pewną anomalię. Zmianę w falach mózgowych. Nie jest pewien, co to znaczy, więc poprosiłem Schockwave'a o zbadanie tego — Przekrzywił głowę delikatnie — Dał mi także pewien pomysł... Ideę, która musi mieć poparcie u naszego głównodowodzącego.

Starscream uniósł brew w zainteresowaniu.

— Tak?

— Łącze korowo-hipokampowe. Nie jest jednak pewien, czy nasz wódz to przetrwa, musi więc sprawdzić.

— Pomoże nam to wybudzić Megatrona z śpiączki?

— Warto spróbować.

Skrzydlak skinął głową po chwili zastanowienia. Kiedyś, gdy Optimus jeszcze był słaby, mógłby mieć opory, lecz teraz? Teraz pragnął jedynie zrzucić z siebie to brzemię, a najchętniej uciec gdzieś, gdzie Autoboty go nie dopadną. Wiedział jednak, że tą zdradą zajmie się osobiście stojący przed nim kat. Zadrżał na samą myśl. Wolałby popełnić samobójstwo, niż narazić się temu psychopacie.

— Niech zrobi, co do niego należy — Uznał, po czym wstał z krzesła, na którym siedział. Tarn jednak nie przesunął się ani na milimetr, sprawiając że dzieliły ich ledwie centymetry. Uniósł niepewnie głowę, zaś egzekutor zmrużył oczy, sięgając do jego podbródka. Przesunął po nim palcem delikatnie, wprawiając mniejszego Decepticona w drżenie.

— Na razie jesteś bezpieczny, Starscream — wyszeptał — Mam nadzieję, że nie będę musiał cię mordować — dodał po chwili, po czym odsunął się i wyszedł z pomieszczenia, pozostawiając zdezorientowanego skrzydlaka samego.

Lord. [TRANSFORMERS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz