Per. Ameryka
W- Co tu się dzieje?!
A- ...
R- ...
P- ...
W- No nie wszyscy na raz!
A- ...
R- ...
P- heh...
W- Z czego radość?! Już! Macie tu na tychmiast posprzątać, albo zrobi się nie ciekawie!
A- XD
R- XD
P- Co nam niby zrobisz >:3- powiedział to z przekorą, ale Węgry nie da sobie w kaszę dmuchać.
W- Ty nie tym tonem a wy dwoje przestać się hihrać, bo ja za siebie nie ręczę.
Wszyscy błyskawicznie spoważnieli, ale i tak na ustach Poland dało się dostrzeć lekki uśmieszek.
Prawdą jest, że nasz polaczek jest starszy od swojego brata, ale czasami zachowuje się jak pięciolatek, więc oczywistym jest, że to Węgry odgrywa tu rolę tego powarznego i odpowiedzialnego. W sensie, ja tam się nie znam, w sumie też jestem strasznie dziecinny i to Kanada zawsze się mną zajmował.
W- Więc? Ktoś mi powie co tu się dzieje?
P- No bo yyy...
A- W sensie to było tak, że.... Rosja i...
R- No ten my przyszliśmy tu iiiiii...
P- No um....
A- ...
R- ...
P- Bo on się na mnie rzucił- wskazał palcem na zdezorintowanego ruska.
R- tyyyyyy zdrajco xd
P- >:D
W- Dobra, uspokoić się! Nie obchodzi mnie kto zaczął. Macie tu posprzątać.
Nagle Russia i Poland zaczęli coś do siebie szeptać i dziwnie się uśmiechać.
P- Dobra 1...
R- 2...
P- 3!- I po wypowiedzenu, tej jakże magicznej, liczby te raki rzuciły się na Węgry, obezwładniając go, zdobytym wcześniej kocem.
A- Revolution!!!- krzyknąłem i nie zwlekając dłużej pobiegłem po krzesło i taśmę.
Rosja trzymał biednego Węgry pod kocem a ten jeszcze próbował coś powiedzieć, ale wszyscy mieli na to wywalone.
R- Dzwoń po ziomków!!!- krzyknął rusek w tym samym czasie nie dając się uwolnić Węgrom.
Polska tylko uniósł kciuk, w geście potwierdzenia, zdobytej przed chwilą informacji i już trzymał telefon w dłoni.
W- Nie odważycie si-
Węgry nie zdążył dokończyć, bo właśnie w tej chwili Rosja zatkał mu usta kocem.
R- Co mówiłeś?! Nie słyszę, możesz powtórzyć!? XD
Nagle do pokoju wpadł Austria i zaczął się śmiać. Osobiście nie spodziewałbym się tego po nim, ale nawet pomógł nam wszystko ogarąć i obdzwonić kolejne osoby. I'm proud.
*Time Skip*
Po obdzwonieniu wszystkich z okolicy zajęliśmy się ogarnianiem jakiegoś alko na imprezę.
P- Ej Roooosja~
R- Czego chcesz dziecko drogie? qwp
P- Poszedłbyś po jakieś alkooooo.... Ploseee~ YwY
R- Spoks, ale ty stawiasz.
P- fair enough -w-
Nagle Węgry zaczął coś tam krzyczeć żeby Polska nie wydawał całego hajsu, ale tamten miał go, za przeproszeniem, głęboko. Wspomniałem już, że nasz, jakże odpowidzialny opiekun, został przywiązany do krzesła... Co xD
A- Ej Poland!
P- Coooo!
A- Masz jakieś miski?
P- No sprawdź w szawce.
A- Sprawdzałem. Nie ma.
P- Pewnie są w zlewie....
A- ...
P- ...
R- ...
Wszyscy- Ja nie zmywam!!!
A- No dobra xD nikt nie pozmywa to do czego sypiemy chipsy?
R- hm mam pomysł... Potrzymaj- zwrócił się w moją stronę, podając mi koce, zebrane przed chwilą z podłogi.
Russia poszedł na górę, Poland zaczął szukać hajsu a ja postanowiłem poskładać koce w kostkę i ułożyć je na kanapie.
Po chwili rusek zszedł ze schodów, trzymając w ręce..... Puchary Węgier xd
P- xD dobre
W- Nie waż się!!!- ten tylko pomachał nimi przed twarzą Węgier i prawie rzucił nimi o stół.
A- Dawaj je tu! Xd
Rosja podał mi "miski" i zaczął pomagać mi nasypywać pokarm bogów, zwany chipsami, do naczyń.
_______🌵_______
He he trochę bekowe, ale to nie zmienia faktu, że maraton jeszcze nie dobiegł końca a następny rozdział już niebawem
Siemcia❤_Emii_12