IV

4.6K 203 169
                                    

-Rosie!- Spoko to pewnie mi się śni.

-Davies!- Krzyk nie ustępuje, zapowiada się ciekawie -Rosie, kurwa,  wstań i chodź tutaj!- Dopiero po tych słowach dotarło do mnie, że to Shawn się drze. On nigdy nie daje mi się wyspać, nigdy! Może gdyby faktycznie był to sen, to nie musiałabym otwierać oczu i wstawać z mojego kochanego łóżka, ale rzeczywistość jest dla mnie okrutna, to znaczy Mendes taki jest.

-I czego Ty się prujesz?- powiedziałam zła i z ogromną niechęcią podniosłam się, idąc do drzwi.

-Zatrzasnąłem się w łazience!- teraz to on był bardziej zdenerwowany niż ja, ponieważ zaczęłam śmiać się tak głośno jak jeszcze nigdy.

-J-Jak to się za-zatrza-zatrzasnąłeś?- spytałam między moim wyciem, tak to idealne określenie. Zaczął poruszać energicznie klamką, a moje dłonie wylądowały na brzuchu, który rozbolał mnie od śmiechu.

-No normalnie, nie mogę otworzyć tych cholernych drzwi!- wrzasnął z taką głośnością, że chyba wszystko w mieszkaniu się zatrzęsło.

-Nie wiem jak Ty to zrobiłeś- opanowałam się trochę, ale po chwili znów zaczęłam rechotać. -Ponieważ jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby te drzwi się zatrzasnęły- dodałam szybko.

Fakt, powinnam mu pomóc, ale ta sytuacja rozbawiła mnie tak bardzo, że cała złość o obudzenie mnie poszła w niepamięć.

-Najwyraźniej mam za dużo siły i za mocno przekręciłem zamek, ale weź to jakoś otwórz z drugiej strony, bo jeśli nie to wypierdole je z zawiasów!- uderzył dłonią w drewnianą powłokę, a ja momentalnie wzdrygnęłam

-Proszę nie przeklinać- próbowałam zabrzmieć poważnie, ale nigdy nie byłam dobrą aktorką i rozbawienie w głosie cały czas mi towarzyszyło.

-Ty byś nie chciała usłyszeć jak przeklinam- warknął i mogę się założyć, że z jego niewyparzonych usteczek wyleciała piana. Mendes, trzeba Cię zaszczepić przeciwko wściekliźnie.

-Dobra, dobra utkaj się tam już, bo zostaniesz w tej łazience na zawsze- Czy tego typu groźby również są karalne?

-Wkurwiasz mnie

-No popatrz, cóż za zbieg okoliczności, bo Ty mnie też- prychnęłam i poszłam do kuchni żeby wziąć z niej nóż, bo nic innego,  czym mogłabym otworzyć drzwi nie posiadałam.
Wróciłam tam i zaczęłam majstrowac przy zamku, co szło mi opornie.

-No szybciej...- usłyszałam po drugiej stronie.

-Mam ostre narzędzie w dłoni, więc lepiej uważaj na słowa i bądź grzeczny- nie wiem czy nóż do masła może zrobić jakąś krzywdę, oprócz krzywego pokrojenia pomidora albo kromki chleba, bo jest po prostu tępy tak samo jak mój współlokator, ale on nie musi o tym wiedzieć, niech lepiej ma się na baczności i myśli, że faktycznie trzymam w dłoni coś niebezpiecznego.

-Gotowe- powiedziałam otwierając drzwi, a wtedy łazienkowy więzień wyleciał jak strzała z pomieszczenia, wytrącając z mojej dłoni nóż.

-Może jakieś dziękuję?- upomniałam się, podnosząc metalowy sztuciec.

-Jakieś dziękuję- rzucił od niechcenia, no ta, chciałam to usłyszałam...
Pokręciłam głową i poszłam odłożyć nowy otwieracz do drzwi spowtotem do szuflady.

- Shawn..- zapukałam do drzwi od jego pokoju i po usłyszeniu "proszę... nie wchodzić", przewróciłam oczami i weszłam do środka. -Pójdziesz na zakupy?

-To prośba czy rozkaz?- uniósł lewą brew.

-Jeśli chodzi o Ciebie to..- udałam, że się zastanawiam - rozkaz

New roommate |Shawn Mendes|  plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz