XII

3.6K 162 293
                                    

Nutella. Wszędzie nutella. Tylko nutella. Miłość? Nie ma miłości, jest nutella. Matko, łóżko z nutelli, pościel z nutelli, woda w kranie z nutelli i nawet w moich żyłach płynie nutella, o cholera! Nutellowy okres!

Davies, stop masz chorą głowę, to są właśnie skutki uboczne, przebywania z Shawnem Mendesem pod jednym dachem.
Przekręciłam się na drugi bok, ssąc róg poduszki, która w moim śnie była cała z nutelli.

-Ty, Rosie, palca sobie possij- dziękuję, szanowny Panie Mendesie, za przerwanie mojego snu i jakże drogocenną radę.

-A Ty sobie possij chu... całą rękę- mruknęłam zaspana, nakrywając się kołdrą.

-No dokończ- nie da za wygraną, skubany.

-Dlaczego wlazłeś do mojego pokoju i to w dodatku bez pozwolenia?

-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie, ale ja będę w przeciwieństwie do Ciebie kulturalny i udzielę odpowiedzi na Twoje- czej, co?

- Dziękuję łaskawy Panie, czym ja, zwykłe dziewczę, grzesznica, zasłużyłam sobie na twą dobroć? - spytałam z udawanym przejęciem.

-Mam Cię dość- mruknął.

-Ta, ja Ciebie też, gadaj już...- wescthnęłam.

-Zaczęłaś coś mówić o nutelli, więc myślałem, że to taki jakby poród, no wiesz, okresowy, bo jak kobiety rodzą to też krzyczą i Ty właśnie się tak darłaś, tylko zamiast wody mi odeszły, to Nutella mi odeszła i myślałem, że jakiegoś krwotoku dostałaś, ale pojebałaś słowa, więc bardzo się przejąłem i zajrzałem do Ciebie - cóż za elokwentna wypowiedź... Teraz nasuwa mi się pytanie, czy on to mówi serio czy jednak robi sobie ze mnie jaja.

Zabrałam kołdrę z głowy i spojrzałam na niego jak na debila.

-Kłamiesz- zmrużyłam oczy, a po chwili ziewnęłam.

-Nie, naprawdę się darłaś jak opętana- wzruszył ramionami.

-No bo śniła mi się nutella, ale to niemożliwe żebym krzyczała- stwierdziłam.

-Ty cała jesteś niemożliwa- skomentował i położył się obok mnie na łóżku.

-Ty, Shawnuś, nie pomyliło Ci się coś?- zmarszczyłam brwi.

-Chce mi się spać, a droga powrotna do mojego pokoju jest zbyt długa- powiedział, zamykając oczy i zabrał mi prawie całą kołdrę.

-Zostaw to- mruknęłam i znów się nakryłam.

-Cii...- przerzucił rękę przez mój brzuch.

-Bierz tę łapę!- warknęłam, zrzucając jego część ciała i odsunęłam się bliżej ściany.

-Nie moja wina, że położyłaś się w takim miejscu, w którym z łatwością mógłbym umieścić swoją rękę- stwierdził zaspany.

-Co? Przecież cały czas tutaj leżę, w dodatku w tej samej pozycji, Mendes wyjdź stąd- powiedziałam zła.

-Nie wyjdę- trafi mnie coś zaraz.

-Nie zamierzam spędzać z Tobą dnia w łóżku- odparłam i zaczęłam go spychać, aż w końcu spadł na podłogę, więc zaczęłam się śmiać.

-Davies!- ryk na całe mieszkanie, niczym okrzyk godowy.

-Mendes!- krzyknęłam nieco ciszej, przez śmiech.

-Co Ty znowu odpierdalasz?!- spytał oburzony, wstając z podłogi.

-Leżę, jesteś niezdarą, nie wiem jak można spaść z łóżka- nadal nie przestałam się śmiać.

New roommate |Shawn Mendes|  plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz