XXIII

2.3K 99 37
                                    

Minęły dwa miesiące. Znalazłam sobie drugą pracę, nawet lepiej płatną niż poprzednia. Tydzień temu skończyłam kursy, dzięki czemu mogę pracować w firmie, jako sekretarka.
W zasadzie to zawsze jakoś trochę się tym interesowałam, a że nie miałam żadnego doświadczenia, to musiałam się trochę dokształcić w tym kierunku.

-Rosie, wstawaj, bo się spóźnisz- głos bruneta wyrwał mnie z objęć Morfeusza.

-Która godzina?- spytałam zaspana.

-Siódma dwadzieścia, kotku

-To dlaczego Ty już nie śpisz?

-Żeby Cię obudzić- uśmiechnął się słodko.

-To urocze

-Wiem, ale wstawaj już, bo się spóźnisz

-Chwilka- ziewnęłam.

Shawn darował sobie dalsze odpowiadanie mi, więc uznał, że zabranie mi pościeli będzie najlepszym pomysłem i tak też zrobił. Leżałam jedynie w majtkach i jego koszulce, która dodatkowo podsunęła mi się, jakoś do połowy brzucha, a z rana zawsze jest mi cholernie zimno i czułam jak gęsia skórka atakuje moje ciało. Nawet w największe upały marznę.

-Idiota- powiedzialam zdenerwowana i niechętnie podniosłam się z łóżka. 

Podeszłam do szafy i zabrałam z niej koszulkę oraz ołówkową, czarną spódnicę i cieliste rajstopy, a jeśli chodzi o stanik... Przypomniałam sobie o nim w ostatniej chwili. Nigdy nie będę o nim pamiętać, to już niezmiennie od tak długiego czasu. Opuściłam sypialnie, znikając po chwili za drzwiami łazienki, w której wzięłam szybki prysznic, później się ubrałam a na koniec wykonałam delikatny, ale widoczny makijaż, oraz upięłam włosy w wysokiego koka.

- Ale pięknie pachnie...- skomentowałam, gdy znalazłam się w kuchni.

Na stole stał talerz pełen naleśników, z Nutellą oraz truskawkami. Shawn nauczył się ich robić, i nie ukrywam, jestem z niego bardzo dumna, chociaż tyle. Doceniam nawr najmniejszy gest z jego strony, chociaż raz prawie spalił kuchnię, ale całe szczęście, że przyszłam w porę i opanowałam sytuację.

-Widzisz jak się postarałem?- podszedł do mnie i musnął mój policzek.

-Widzę- uśmiechnęłam się, siadając przy stole.

Na początku upiłam łyk kawy, a później zabrałam się za jedzenie. 

Gdy było jakoś za piętnaście, Shawn poszedł się ubrać, a ja umyłam zęby i mogliśmy opuścić mieszkanie. Chłopak zawiózł mnie pod firmę, a ja wolałam zostać z nim.

-Napisze do Ciebie, albo zadzwonię, kocham Cię- złożyłam na jego ustach czuły pocałunek.

-Dobrze, ja Ciebie też-odpowiedział, a już chwilę później opuściłam pojazd.

Ruszyłam do firmy, od razu idąc zrobić kawę dla mojego szefa, który zawsze ją pije.
Jak tylko była gotowa, złapałam kubek i ruszyłam w kierunku jego biura. Niestety wyszedł i bardzo się spieszył, nie zauważając mnie. Syknęłam z bólu, czując jak gorąca ciecz, rozlewa się po mojej białej koszuli, a przy okazji mężczyzna również na swojej zagościł sporą, ciemną plamę. 

-Przepraszam, niezdara ze mnie-odsunęłam się, przyglądając się z grymasem mojej brudnej bluzce.

- To moja wina, nie zauważyłem Cię- wescthnął. -Cholera, mam niedługo spotkanie 

-Spróbuje ją zaprać, cokolwiek, nie wiem...- powiedziałam zakłopotana.

-To się nie zmyje, Rosie. Powiedz Alice, żeby pojechała po nową i przy okazji dla Ciebie też niech weźmie, przecież nie możemy tak wyglądać- podrapał się po karku. -A teraz znikam, muszę iść po ważne papiery, później będę już u siebie - dodał i odszedł.

New roommate |Shawn Mendes|  plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz