XVIII

3.4K 146 133
                                    

Rano nikt mnie budził, więc po owatrciu oczu, nawet leżałam sama w łóżku.
Przetarłam zaspane powieki, cicho ziewając i przeciągając się po chwili.
Sięgnęłam telefon, sprawdzając godzinę. Było po dziesiątej. Dziwne, że Mendes nie spał ze mną, ale przynajmniej nie budziło mnie jego chrapanie.

Po dłuższej chwili leniwie podniosłam się z łóżka, a po zetknięciu stóp z panelową podłogą, miałam ochotę ponownie położyć się pod ciepłą kołderką.
Niestety było to trochę niemożliwe, ponieważ mój żołądek, tak jak każdego ranka, domagał się porcji dobrego śniadania.
Powolnym krokiem, skierowałam się do drzwi i opuściłam pomieszczenie.
W całym mieszkaniu panowała cisza, więc Shawn albo śpi, albo go po prostu nie ma. Innych opcji nie widzę.
Poszłam do kuchni i sięgnęłam z lodówki truskawkowy jogurt, a z szuflady wyjęłam łyżeczkę. Zaczęłam jeść go na stojąco, opierając się o blat, gdy nagle usłyszałam dźwięk przekręcania zamka w drzwiach, a po dłuższej chwili moim oczom ukazał się Shawn, to znaczy widziałam jedynie jego oczy, ręce i nogi, bo resztę zasłaniała torba z zakupami.

-Cześć piękna- przywitał mnie, podchodząc bliżej i odstawiając zakupy na blat.

-Cześć piękny- odpowiedziałam, nabierając kolejną łyżeczkę jogurtu, a usta chłopaka zetknęły się z moim policzkiem, zostawiając na nim długi pocałunek.

-Kupiłem Ci jakieś słodycze- mruknął, wyjmując zakupy. -No i jakieś inne jedzenie też

-To urocze- skomentowałam z uśmiechem.

-Błąd, to ja jestem uroczy- dodał pewny swoich słów.

-No tak, tak... - przewróciłam oczami. -Weź sobie późnej hajs za te zakupy, leży tam gdzie zawsze- odparłam, jedząc dalej.

-Nie będę brać żadnych pieniędzy, bez przesady- westchnął i gdy skończył rozpakować rzeczy, podszedł do mnie.      
-Mam nadzieję, że nasza umowa jest nadal aktualna, i dzisiaj idziemy na zakupy?- uniósł brew, patrząc w moje oczy.

-Nie wiem, Shawn, potrzebuję pieniędzy...- odpowiedziałam, wzdychając cicho.

-To nie jest problem, należy Ci się coś więcej niż tylko praca- ucałował moje czoło.

-No niby tak...- westchnęłam.  Miałam mętlik w głowie. Może faktycznie ma rację, i powinnam zrobić coś dla siebie? -Okey, zgoda

-Nawet nie wiesz jak się cieszę- uśmiechnął się szeroko, patrząc w moje oczy.

Nic nie odpowiedziałam, tylko sama wpatrywałam się w jego brązowe tęczówki, które przysięgam, były najpiękniejsze na całym świecie, i żałuje, że nie dostrzegłam tego wcześniej.

Gdy zbliżało się południe, zadzwoniłam o odwołanie dzisiejszego dnia w pracy i poszłam wziąć szybki prysznic.

-Mogę na chwilę?- spytał Shawn, pukając do drzwi, gdy wychodziłam spod prysznica.

-Chwila!- powiedziałam i złapałam ręcznik, owijając się nim. -Teraz tak- dodałam, poprawiając włosy.

-Nie wiem po co się tak zakrywasz, przecież niedługo i tak Cię zobaczę bez ubrań- przewrócił oczami.

-No przecież mnie widzisz bez ubrań- mruknęłam. - Mam na sobie tylko ręcznik- uśmiechnęłam się dumnie, mając nadzieję, że go zgasiłam.

-Ale Ty jesteś dosłowna, Davies- wescthnął, podchodząc do kosza na pranie i sięgając koszulkę. z

-Bywa- wzruszyłam ramionami. -Co Ty robisz?- zmarszczyłam brwi, widząc, że wyciąga koszulkę.

-To co widzisz- odparł, kręcąc głową.

New roommate |Shawn Mendes|  plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz