3

415 31 0
                                    

Jakiś czas później - środa
Zostałam obudzona przez ciocię, która krzyczała na mnie już od 40 minut.
- Oni, za dwadzieścia minut lekcje! Kaminari na ciebie czeka, jak zawsze!
- Jeszcze pięć minut...
- Nie!
- No juuuuż.- zwlekłam się z łóżka i ruszyłam do szafki. Założyłam mundurek, po czym dostałam krawatem w twarz. Zawiązałam go i zeszłam do kuchni.
- No nareszcie.
- Też cię lubię. Idziemy?
- Tak.
- Oni, masz jeszcze pieniędze.
- Dziękuję. Wrócę późno.
- Wiem, dzisiaj środa. - powiedziała ciocia i uścisnęła mnie na pożegnanie. Ruszyłam razem z Denkim w stronę szkoły. Jak zawsze przegadaliśmy całą drogę. W szkole oboje schowaliśmy kurtki do szafek i poszliśmy do klasy...
- Hej, Oni, kum!
- Cześć, Tsu.
- Hejka. Co ty na to żeby iść dzisiaj po szkole na sushi?
- Wybaczcie, ale dzisiaj nie mogę. Może jutro?
- Mi, pasuje, a tobie, Tsu?
- Tak, kum.
- A, tak z ciekawości, to co dzisiaj robisz?
- Jak was bliżej poznam, to może powiem. Sprawa rodzinna.
- Rozumiem.
- Shine, idziemy razem po szkole?
- Pikachu, dziś idę sama.
- No weź...
- Shinigami! Hej!
- Nie musisz krzyczeć, Kiri. Cześć. A, teraz przepraszam, muszę zająć swoje miejsce. - w tym momencie zabrzmiał dzwonek. Do sali "wszedł" Aizawa.
- Dzisiaj będziecie mieć lekcje z... - nie dokończył, bo w tym momencie do klasy wparował... All Might. Mam nadzieję, że mnie nie zna. Lekcje minęły szybko i nim się obejrzałam, byłam już na stołówce.
- Shinigami, co ty na to, żeby dzisiaj zjeść z nami? - spytał Kirishima.
- Oni, kum, usiądziesz z nami?
- Zrobię tak, nie usiądę z nikim. Lubię was wszystkich, a nie chcę żeby któreś poczuło się gorzej.
- W takim razie, smacznego.
- Smacznego, kum.
- Dziękuję. - poszłam do jedynego wolnego stolika. Szybko zjadłam lunch i ruszyłam do sali, gdzie mieliśmy się zameldować, po czym mogliśmy iść. Weszłam do klasy i odmeldowałam się. Następnie ruszyłam do szafki, po kurtkę. Wyszłam przed szkołę i zaczęłam zastanawiać się czy iść krótszą drogą, czy może dłuższą. Z zamyślenia wyrwał mnie dobrze znany głos.
- To jak, idziemy?
- Denki, mówiłam, że chcę iść sama.
- Czeeeemuuu?
- Chciałam pogadać z lekarzem.
- Ile razy już słyszałem rozmowy z lekarzami?
- Ah, no dobrze.
- Wiesz, że i tak bym poszedł.
- Wiem. - szliśmy do szpitala cały czas rozmawiając. Po około 15 minutach byliśmy na miejscu. Powiedziałam recepcjonistce, że przyszłam odwiedzić mamę. Ruszyłam razem z Kaminarim do pokoju numer 317. Stanęłam przed drzwiami i spojrzałam na Denkiego.
- Czego się boisz?
- Co jeżeli zmienili jej leki?
- Nie dowiemy się póki nie wejdziemy.
- Uhh... Dzień dobry, mamo.
- Witaj, Oni. Oh, dzień dobry, Denki.
- Dzień dobry.
- Jak się czujesz, mamo?
- Dobrze wiesz, że jest ok, ale mnie tutaj trzymają...
- Dzień dobry. Pani Shinigami, znowu testy źle wypadły, musi pani zostać.
- Przepraszam bardzo, ale to jest kpina.- podniosłam głos, bo za każdym razem jest to samo.
- Takie są wyniki testów.
- To zacznijcie robić normalne testy! Robicie jakieś, chore, plamy atramentu, przez które, ja, byłabym zamknięta w izolatce!
- Proszę nie krzyczeć, to szpital.
- Trudno! Macie zrobić jej normalne testy! Albo w tym momencie ją wypisać!
- Pani mama może mieć silne stany lękowe...
- Silne stany lękowe, to zaraz możesz mieć!
- Oni, idę po wodę. - zakomunikował Denki i wyszedł na korytarz.
- Czy, panna mi grozi?
- Nie! Stwierdzam fakt! Tak dużo wysiłku was kosztują normalne badania?!
- Panno...
- Teraz, ja, mówię! Macie jej zrobić, te cholerne badania w ciągu miesiąca! Bo inaczej, zgnoję pana przed ministerstwem!
- Zobaczę co da się zrobić...
- Żegnam!
- Do widzenia. - lekarz wszedł, a ja zobaczyłam, że mama leży skulona i zapłakana, na łóżku. Szlag! Zachowałam się jak ojciec.
- Mamo... Ja, przepraszam. Nie powinnam krzyczeć. Nie chciałam się zachowywać jak on.- powiedziałam ze łzami w oczach i przytuliłam przestraszoną mamę. W tym samym czasie do pomieszczenia wszedł Kaminari z trzema kubkami wody.
- Przyniosłem wodę.
- Dzięki, Pikachu.
- Dziękuję, Denki.
- Mamo, jeszcze raz przepraszam.
- Nic się nie stało. Spokojnie. Jak Ci idzie w szkole?
- Dobrze, mamo. Tylko w domu, u cioci...
- Kone, cały czas ci dokucza?
- Tak...
- Dasz sobie radę. Masz Denkiego. A, teraz już zamykajcie, bo jest 20:30.
- Dobrze. Pa i dobranoc.
- Nawzajem.
- Do widzenia.
- Do następnego... - wyszliśmy przed budynek i Denki zaczął mówić...
- Niezła afera. Jak wracałem z wodą, to przy pokoju 313 było cię słychać.
- Wiem, głupio się zachowałam, ale po prostu już nie wytrzymałam. - rozmawialiśmy dopóki nie doszliśmy do domu cioci. Pożegnałam się z Pikachu i weszłam do domu. Przywitałam się z ciocią, zjadłam kolację, poinformowałam, że jutro idę po szkole z koleżankami i poszłam wykonać wieczorną rutynę, po czym odplynęłam w objęcia snu.
×××××××××××
Jest i kolejny rozdział

Córka złoczyńcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz