19

196 14 0
                                    

- Mamo... Już, będzie ok... Naprawdę... Po za tym jutro przyjdę do ciebie z Kone, bo musi coś powiedzieć tobie i cioci... Ciocia dowie się w domu.
- Dobrze...
**************************
- Teraz was na chwilę przeproszę, idę do doktora Milo.
- Idź.- ruszyłam szybkim krokiem w stronę gabinetu mojego lekarza. Zapukałam do drzwi. Po usłyszeniu zgody, weszłam do pomieszczenia.
- Dzień dobry, proszę pana.
- Shinigami... Co tym razem?
- Czy można by było zrobić coś, żebym mogła już ćwiczyć, bo za tydzień jest festiwal...
- Masz, tu kartkę i idź do 152. Później przyjdź do mnie.
- Dobrze... Dzień dobry...
- Co tam, młoda? Aha, Oki... Użyję na tobie większej mocy mojego Daru. - poczułam lekkie szczypanie, ale po chwili poczułam ulgę.
- Dziękuję... W sumie jestem zmęczona.
- Do końca dnia zakaz biegania, skakania i tak dalej. Możesz tylko chodzić, ale też niezbyt szybko. A czujesz się tak, bo na tym polega mój Dar. Nie chciałam go wcześniej za bardzo używać, żebyś się obudziła. Na noc posmaruj się jeszcze maścią. Masz kartę o powrocie na treningi.
- Rozumiem, dziękuję... Doktorze Milo.
- Już wiesz wszystko?
- Tak.
- OK, masz już podpisaną kartę, możesz iść.
- Do widzenia. - poszłam jeszcze do mamy. Rozmawiałam z nią i ciocią. O 15:00 ruszyłyśmy do domu, gdzie był Kone. Poszłam do swojego pokoju żeby naszykować książki na jutro. Po jakimś czasie ciocia zawołała nas na obiad. Zeszłam do kuchni, gdzie czekały już trzy miski z wieprzową sobą. Usiadłam przy stole, po czym wszyscy zaczęliśmy jeść. Po posiłku odłożyłam miskę do zmywarki i poszłam do pokoju obrobić matematykę. W połowie drugiego zadania (z 20) usłyszałam dzwonek. Spojrzałam na zegar, 17:00. Ruszyłam całkiem wolnym krokiem do drzwi.
- Hej, Oni.
- Hejka, Shoto. Chcesz coś zjeść albo się napić?
- Jakbyś mogła, to dałabyś mi szklankę wody?
- Jasne... Napewno nie chcesz jeść? Mam sobę... - zobaczyłam w jego dwukolorowych oczach błysk mówiący "trafiłaś w moje ulubione jedzenie". - To, ty idź do mojego pokoju, a ja idę nałożyć trochę soby i wezmę picie.
- Ummm... Ok.
- Ciociu, przyszedł mój przyjaciel, żeby dać mi lekcje. Dam mu trochę soby.
- Dobrze, Oni.
- Oni...
- Właśnie, w tym czasie, co ja będę robiła lekcje, wy pogadajcie.- powiedziałam i odeszłam z kuchni niosąc mleko waniliowe, wodę i sobę. - Proszę, smacznego.
- Dziękuję...
- Nie ma sprawy. To, co robiliśmy?
- Z japońskiego masz do zrobienia 14 zadań z podręcznika. Z angielskiego 10 zadań z podręcznika i 6 z zeszytu.
- Co?!
- Nooo...
- Ratuj.
- Matma?
- Tak... Dla mnie to czarna magia.
- Najpierw przepisz notatki z lekcji, a później pomogę ci z matmematyką.
- Dziękuję!!!
- Oni! Czemu ty tak krzyczysz?!
- Przepraszam, ciociu!
- Jak tam u twojej mamy?
- Wiesz... Nie wzięła tych leków z własnej woli. Jak byłam w szpitalu, to przy okazji coś załatwiłam.
- Mam się bać?
- Zobacz. - pokazałam mu kartę od lekarza.
- To dobrze. Jak coś, to nauczyciele wiedzą, że na lunchu zaczęły cię boleć poparzenia i pojechałaś do szpitala.
- Więc, świetnie się składa, że mam kartę.
- Tak... A teraz, przepisz notatki. Nie obrazisz się jak zrobię swoją pracę domową z matmy?
- Jasne, że nie... Będzie ci przeszkadzać muzyka?
- Twój dom, twoje zasady.
- Miło. - powiedziałam i włączyłam "Don't you worry child". Nieświadomie zaczęłam podśpiewywać. Cóż... Przepisałam wszystko co było. Postanowiłam angielski zrobić jutro. Shoto, tak jak mówił, pomógł mi w matematyce, później odrobiliśmy resztę lekcji. Po skończonych lekcjach, rozmawialiśmy. W końcu przyszła godzina 21:00. Odprowadziłam Shoto do drzwi, po czym ruszyłam do kuchni i po cichu zajrzałam do pomieszczenia, gdzie ciocia płakała w ramię Kone. Podeszłam i przytuliłam ciocię i brata ciotecznego. Następnie ruszyłam do łazienki, gdzie wykonałam wieczorną rutynę i o 22:30 poszłam spać. Może w końcu będzie dobrze.
×××××××××××××××××××××××××××××
Ale, ja mam brak energii życiowej 😹

Córka złoczyńcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz