17

217 13 0
                                    


Słyszę ten, cholerny, budzik, ale nie chcę mi się ruszyć. Patrzę na zegarek, 06:20. Trzeba wstać i się szykować. Zeszłam z łóżka, podeszłam do szafy skąd wzięłam mundurek. Z ubraniami poszłam do łazienki, gdzie wykonałam poranną toaletę i zmieniłam opatrunki. Wyszłam z pomieszczenia. Wzięłam plecak, po czym zaczęłam się pakować. Oprócz książek do szkoły, spakowałam jeszcze teczkę z kartą zwolnieniową oraz informacją dla Aizawy. Po spakowaniu się zeszłam do kuchni. Przy stole siedział zamyślony Kone. Przed sobą miał talerz z sushi, a na przeciwko stał talerz z tostami.
- Dzień dobry, Kone. - powiedziałam cicho, podchodząc do lodówki po mleko waniliowe.
- Hej... Masz tosty.
- Dziękuję... Kone...
- Spoko... Słuchaj, Oni, musimy pogadać...
- Rozumiem, ale teraz muszę iść do szkoły...
- Przyjdę po ciebie. Kończysz o 14:00?
- Tak...
- Dobra.
- A, gdzie mamy iść? - spytałam po chwili milczenia.
- Dowiesz się później. Idź już. - zerknęłam na zegar, który wskazywał 07:30.
- OK... Do później. - odłożyłam talerz do zlewu i poszłam do pokoju po plecak. Wychodząc zabrałam swoje klucze. Przed budynkiem stał Denki.
- Shine, o czym chciałaś wczoraj pogadać?
- Umm... To nic ważnego. Chodźmy już. - ruszyłam przed Denkim. Po jakimś czasie byliśmy w szkole. Zostawiłam kurtkę i poszłam do klasy. Wchodząc wpadłam na kogoś, niestety tym kimś był Bakugou.
- Uważaj jak łazisz, Shinigami!!!- ze spuszczoną głową ruszyłam do ławki. - Nie ignoruj mnie, debilko!!!
- Oni! Stało się coś?
- Co? Nie, nic, Ochaco.
- Oni?
- Nie chcę o tym mówić...
- Dzień dobry, klaso.
- Aizawa-sensei! Proszę, tu są papiery i karta zwolnieniowa z treningów. - wychowawca zaczął czytać papiery.
- Rozumiem, ale na zajęcia masz przychodzić i obserwować.
- Tak jest. - wróciłam na miejsce. Cóż, jak się okazało, za tydzień jest festiwal sportowy, w którym ja nie mogę brać udziału, bo mam zbyt duże obrażenia! Później był japoński. Oczywiście, dostałam ochrzan za nie uważanie na lekcji. Następnie był angielski, na którym Present Mic był zaskoczony moją zerową aktywnością. Po angielskim nastąpiła lekcja historii, na której usunęłami i dostałam uwagę oraz 1 za spanie na lekcji. Po tej, cholernej, historii była przerwa na lunch. Nie skorzystałam z okazji zjedzenia posiłku. Poszłam za szkołę, gdzie nikt nie chodzi. Siedziałam tam prawie do końca przerwy. Ostatnią lekcją była matematyka. Do klasy weszłam jeszcze pięć minut przed dzwonkiem. Poczułam wibrowanie telefonu...

Ice: Co się stało? Zwykle cały czas coś mówisz albo chociaż pyskujesz. A, dzisiaj nawet nie zareagowałaś na to, że Bakugou na ciebie wrzeszczał.

Oni: To nic takiego. Po prostu mam gorszy dzień... =/

Ice: Czemu nie było cię na lunchu?

Oni: ...

Ice: Więc? Gdzie byłaś?

Oni: Za szkołą... =×

Ice: Eh... Nie powiesz nic więcej?

Oni: Nope =/

Skończyłam pisać i zadzwonił dzwonek ogłaszający lekcję. Do sali weszli wszyscy uczniowie klasy 1A. Cóż tu dużo mówić, Aizawa trzy razy zwracał mi uwagę, żebym skupiła się na lekcji, a ja, szokując całą klasę, nic nie mówiłam tylko patrzyłam na tablicę. W końcu rozległ się dźwięk, ogłaszając koniec dnia w szkole. Wyszłam jako jedna z pierwszych i ruszyłam ku szafce, w której była moja kurtka, portfel oraz mleko. Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam przed szkołę. Jest 13:56... Jeszcze cztery minuty.
- Hej, Shinigami. Czemu dzisiaj taka cicha?
- Hej, Kiri... Ummm...
- Oni! - krzyknął Kone, który stał przed bramą szkolną.
- Co on tu robi? Pomóc ci uciec?
- Kiri...
- No co?!
- Nic... Do jutra.
- OK... Pa!
- No w końcu. Chodź...
- Gdzie idziemy?
- Zobaczysz. - powiedział zachowójąc pokerową twarz. Kiedy tylko ruszyłam razem z Kone, za mną rozległy się szepty... "Co tu robi złoczyńca?" /"Czemy, ta młoda idzie ze złoczyńcą?" /"Chwila, złoczyńca na terenie UA? "...
- Kone... Bo, ja...
- Cicho, powiesz mi na miejscu... Tak w ogóle, to jak w szkole?
- Ummm... Dostałam 1 i uwagę...
- Za co?
- No... Nie mogłam w nocy spać i odsypiałam na lekcjach...
- A, jak z przyjaciółmi?
- Tak jakby... Dzisiaj z nikim nie rozmawiałam...
- Czemu? Nawet z tym całym Kaminarim?
- Tak jakoś... Tak, newet z nim nie gadałam...
- Mhm... Ok, chodź, to tutaj. - pokazał na całkiem dużą kawiarnię. Otworzył drzwi i przepuścił mnie. Zajęliśmy miejsca w najbardziej niewidocznym miejscu. Kone poszedł zamówić dwie kawy, po czym wrócił do stolika.
- To... O czym chciałeś pogadać? - spytałam. WTF?! Co tutaj robią Kiri, Denki i Deku?
- Ehh... To nie jest łatwa sprawa, ale...
- Prosze, to wasze zamówienie.
- Dziękujemy... Więc, o co chodzi?
- Chodzi o to, że chyba powinnaś wiedzieć o mojej przeszłości, dlaczego jestem złoczyńcą... - wzięłam łyk kawy. Spojrzałam na Kone i wiedziałam, że muszę powiedzieć, że podsłuchałam jego rozmowę z Donyu.
- Kone... Jest taka sprawa...
- Hm?
- Tylko... Obiecaj, że nie będziesz krzyczał...
- Obiecuję.
- Bo... Ja... Ja wczoraj słyszałam całą twoją rozmowę z Donyu! - powiedziałam na jednym oddechu i spojrzałam niepewnie na Kone.
- Czemu podsłuchiwałaś?
- Usłyszałam jak Don pytał się ciebie, o to co zrobiłeś i nie mogłam się powstrzymać... Ja wiem, że nie powinnam... Ale... Ale... Teraz czuję się winna! Czuję, że to przeze mnie jesteś złoczyńcą!
- Hej, mała, nie płacz... Spokojnie... To była tylko moja decyzja. Co ty na to, żeby pójść do szpitala i wyjaśnić wszystko twojej mamie?
- Mhm... Ale...
- Tak?
- Ty naprawdę chciałeś mnie chronić?
- Nie chciałem, tylko chcę... W końcu jesteś moją siostrą. Co z tego, że cioteczną? To nie ma znaczenia. - powiedział spokojnie, a po chwili podszedł do mnie i przytulił mnie do siebie. Czułam na sobie wzrok pewniej trójki.
- Ale, czemu byłeś taki wredny?
- Tym chciałem zmusić wszystkich, by się ode mnie odsunęli, żeby byli bezpieczni... Kiedy idziemy, do cioci?
- Umm... Rozumiem. Chodzę do niej w środy.
- O której kończysz w środę?
- O 13:00...
- W takim razie, znów po ciebie przyjdę... Mam pytanie...
- Mhm?
- Jak mam zacząć od nowa?
- Może porozmawiaj z jakimiś bohaterami... Jeśli chcesz, to jutro mogę pogadać z Aizawą, że na zebranie przyjdziesz ty, bo chciałeś o  coś zapytać bohatera.
- Dobra... Wracamy?
- Tak. - wyszliśmy z kawiarni. Kierowaliśmy się w stronę domu. Około 17:00 weszliśmy do budynku. Od razu ruszyłam do pokoju, odrobić lekcje. Usłyszałam telefon... Odebrałam.
- Oni! Co ty robiłaś że swoim bratem ciotecznym w kawiarni?!
- Kiri, to nie jest rozmowa na telefon.
- Jasne...
×××××××××××××××××××××××
Nie sprawdzony

Córka złoczyńcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz