5

341 23 0
                                    

Sobota
Ahhh, sobota. Dla większości ludzi dzień wolny od wszystkiego. Jednak nie dla mnie. O 10:00 przychodzą po mnie Kiri, Pikachu i ten dziwny typek, Kacchan. Jest już 09:00, a ja dopiero się obudziłam. Zeszłam do kuchni, gdzie była tylko ciocia...
- Dzień dobry, ciociu. Gdzie Kone?
- Cześć, Oni. Kone jest w...
- Siedzibie złoczyńców?
- Tak. Proszę, śniadanie. Jedz i szykuj się, bo masz tylko 35 minut.
- Dobrze. Dziękuję... Mam pytanie i liczę na szczerą odpowiedź. - zaczęłam, jedząc naleśniki.
- Słucham?
- Chodzi o to, że mam czterech nowych przyjaciół i...
- I?
- Cała czwórka chce wiedzieć, o co chodzi z tym, że jeden koleś nazwał mnie wariatką...
- A ty, nie wiesz, czy powiedzieć?
- Mhm...
- Jeśli im ufasz i są godni zaufania, powiedz im.
- Ale, ja nie wiem...
- To poczekaj jeszcze trochę i wtedy zdecyduj. Wiesz, że stoję po twojej stronie, bardziej niż po stronie twojego ojca.
- Dziękuję... - moją wypowiedź przetrwał dzwonek do drzwi.
- Oni, idź otworzyć. Może Kone nie wziął kluczy.
- Dobrze, ciociu.- ruszyłam do drzwi. Jednak, to nie Kone dzwonił, tylko chłopaki...
- Shine! Ty jeszcze nie gotowa?!
- Pikachu, ja dopiero wstałam. Wejdźcie. Ciociu! To nie Kone, poza tym nie ma jego kluczy!
- Dobrze!
- Chodźcie do kuchni.
- Dzień dobry, proszę pani.
- Dzień dobry, pani Shone.
- Dzień dobry, chłopcy. Cześć, Denki. Oni, idź się ubrać.
- Tak jest. - poszłam do pokoju, gdzie założyłam jednoczęściowy, czarny kostium kąpielowy zakończony krótkimi spodenkami z wycięciem na plecach, na to czarną bluzę, którą dostałam dwa lata temu od Kone, do tego klasyczne rurki i bordowe trampki za kostkę. Włosy rozczesałam i związałam w warkocz. Po około 20 minutach Zeszłam do kuchni, trzymając swój, czerwony plecak.
- No nareszcie.
- Ile można?!
- Cichać tam. Ciociu, wracam około 21:30-22:00...
- Tak, wiem. Zjesz na mieście, bo idziesz później z kimś innym. Masz pieniądze.
- Ciociu, mam odłożone...
- Bierz i nie marudź. - powiedziała i wepchnęła mi pieniądze do bluzy.
- Eh, dziękuję. To, my już idziemy. Pa!
- Do widzenia.
- Do zobaczenia!
- Ciekawa ciocia. Czemu nie mieszkasz z mamą i kto to Kone?
- Kone, to mój brat cioteczny, starszy o pięć lat. A, o mamie nie chcę mówić. Narazie nie.
- Czyli, tak jak obiecałem idziemy na basen!
- Wiecie, że bezczelnie mnie wrobiliście?
- Jesteś taka cienka, że boisz się zmoczyć? - zakpił Bakugou, na co Denki spojrzał ze strachem na Kirishimę.
- Cienki, to jesteś ty. Hmmm... Chłopak słabszy od dziewczyny? Poza tym, szkoda, że nie byłeś taki wyszczekany przy mojej cioci, ty...
- Oni!- wrzasnął Denki.
- Co?
- Nie kończ.
- Czemu? To on zaczął!
- Pff...
- Dobra, już jesteśmy. Niech każdy idzie się przebrać i widzimy się za 15 minut przed szatniami.
- Co ty robisz? - spytał Kirishima, gdy zobaczył, że ściągam bluzę.
- Mam pod ubraniami kostium. Dajcie kocyś i zajmę miejsce. Swoją drogą to zacne, że mimo tego, iż basen jest kryty to jest jak w wakacje.
- Racja. Dobra, masz koc i idź zajmij miejsce, chociaż może być ciężko.
- Nigdy we mnie nie wątp. Widzimy się za chwilę. - powiedziałam i odeszłam z kocem w ręce. Znalazłam miejsce, w którym było i słońce i cień. Rozłożyłam tam koc, który dali mi chłopcy, po czym szybkim ruchem złączyłam swój koc z ich. Po naszykowaniu wszystkiego zdjęłam spodnie, buty i skarpetki, pozostając w samym stroju kąpielowym. Gdy sobie leżałam na słońcu przyczłapali się chłopcy i położyli swoje rzeczy w cieniu.
- Dobre miejsce, Shinigami.
- Wiem. Dobra, jesteśmy na basenie. Chodźmy pływać!
- Shine, robimy wyścigi w wodzie?
- Pikachu, doskonale wiesz, że wygram!
- W sumie, Oni ma rację w końcu ma superszybkość.
- Ha.
- Bu!
- Aaaa! K-kone.
- Co tu robisz, młoda? Jest sobota.
- C-ciocia mi poz-pozwoliła. A, co ty tutaj robisz?
- Jestem z Mayio... Kim oni są?
- Nie twój interes, Kone.
- Pamiętaj, że mam na ciebie kilka haków. - powiedział ściskając mocno moje ramię, na co syknęłam z bólu. - Widzimy się w domu, smarkaczu.
- Pa...
- Shinigami, kto to był?
- Jednak się czegoś boisz?
- Shine! Nic ci nie zrobił?!
- To był mój brat cioteczny... Każdy się czegoś boi... Nic mi nie zrobił.
- Chodź po pływać.
- Chętnie. - wskoczyłam jako pierwsza, z naszej czwórki, do basenu i od razu poczułam się lepiej. Około 14:00 wyszłam z wody i poszłam na koc...
- Shinigani, co to za blizna na plecach?
- Wypadek z dzieciństwa.
- OK...
- Czyli, co, teraz odprowadzamy Shine.
- Czemu mamy ją odprowadzać?
- Bakugou...
- Słuchaj, Kacchan. Nie musicie, ale wypadałoby okazać choć odrobinę manier i odstawić mnie chociaż do domu.
- Czy ty właśnie zażuciłaś mi brak wychowania?! Ja ci pokażę...
- Spokój! Shinigami, Bakugou! Teraz wszyscy grzecznie idziemy do szatni, a później odstawiamy Oni do centrum.
- Spoko. - wszyscy poszli do przebieralni. Ja do damskiej, a chłopcy oczywiście do męskiej. Szybko się osuszyłam i założyłam normalne ubrania. Po około 5 minutach wyszłam z szatni i czekałam na chłopców.
- No ile można?- powiedziałam naśladując głos Denkiego.
- Siedź cicho.
- Czyli teraz do centrum i koniec wycieczki.
- Dla mnie tak. Aaa. Denki!
- Co mówił Ci Kone? - spytał cicho Kaminari.
- Pytał, co tutaj robię i z kim jestem... I powiedział, że mam uważać, bo ma na mnie kilka haków.
- Jak ramię? - zapytał już głośniej.
- W porządku, tylko trochę boli, ale przejdzie.
- Dobra, za jakieś 20 minut będziemy pod centrum. Gdzie masz być? - zapytał Kiri.
- Przy księgarni.
- Spoko, odprowadzimy cię i spadamy.
- Oki... - całą drogę wszyscy rozmawialiśmy. To znaczy ja i Kacchan się do siebie nie odzywaliśmy, za to cały czas gadaliśmy wszyscy z Kirim i Pikachu.
- Shine, odebrać cię z centrum?
- Pikachu... Dam sobie radę.
- Z kim tak w ogóle będziesz sobie chodziła po centrum?
- Za...
- Oni! - krzyknęła Ochaco i pobiegła do mnie.
- Cześć. Gdzie reszta?
- Tak jakby, wyprzedziłam ich, więc powinni być za dwie minuty. Cześć wam.
- Hejka, Uraraka.
- Możemy już iść? Zaczyna robić się tu od lamusów.
- Ty... - nie dokończyłam, bo taki jeden z czarną błyskawicą na włosach zakrył mi usta.
- Shine.
- Oki, Oki. Możecie iść, mam Ochaco, to sobie poradzę.
- Dobrze, widzimy się w szkole.
- Pa...
- Hej, Oni, kum.
- Cześć, Tsu. Hejka, Deku.
- Hej, Shinigami... - po przywitaniu się, ruszyliśmy zjeść obiad. Po posiłku zaczęliśmy po prostu spacerować całą grupą po centrum. W końcu wybiła 20:00 i ruszyliśmy na odpowiedni środek transportu. Około 20:40 odprowadziliśmy Tsu, później Deku, a na koniec doprowadziłam Ochaco. Koło 21:40 weszłam do domu, w którym niestety był Kone.
- Jak było?
- Fajnie, ale jestem zmęczona i chciałbym iść już spać. Dobranoc.
- Dobranoc. - poszłam do pokoju, wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę. Położyłam się na łóżku i po chwili odpłynęłam.
××××××××××××××××××××
Powracam z rozdziałem

Córka złoczyńcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz