Kiedy byliśmy już na miejscu, taxówka zawiozła nas pod ogromny dom. A raczej jakąś potężną wille. I że niby ja tu będe mieszkać? Prędzej sie tu zgubie. Chodź z jednej strony wcale nie dziwiłam się, że dom w którym mamy mieszkać wygląda tak a nie inaczej. Moja mama zawsze stawiała na obszerne miejsca, lubiła mieć dużą przestrzeń do dyspozycji i wyobrażam sobie w jakim raju musiałabyć planując ten dom, i wybierając meble i wszystko inne.
Chociaż co jak co ale mój pokój mogłam urządzić sobie sama bo wybierałam sobie meble, kolory ścian i co jak ma dokładnie wyglądać ale nie spodziewałam się, że ten dom zaskoczy mnie aż tak bardzo.
Salon był połączony z jadalnią, w której znajdował się stół na 6 osób.Z jadalni przechodziliśmy do kuchni z wyspą na środku.Na parterze była też sypialnia mamy z garderobą i główna łazienka. Odrazu po wyjściu z sypialni mamy udałam sie górę po szklanych schodach.Okazało się, że całe piętro jest moje i mojego brata.Była tam mała siłownia, w której była bierznia, drążek do podciągania i różne inne przyrządy do ćwiczeń.Zaraz była sypialnia dla gości i obok pokój Toma.Wkońcu nadszedł czas odtworzenie do mojej sypialni.Gdy je otworzyłam moja szczęka spotkała się z ziemią.Byla ona IDEALNA! Białe ściany, wiele lampek które dawały temu pokoju nastrój! Ogromny dywan na środku pokoju w czarno białe paski! Na ścianie również ramki z moimi zdjęciami z moją rodziną i oczywiście Ellie. Jak się okazało mam też swoją garderobę i własną łazienkę z ogromną wanną. Huh raj.
Po obejrzeniu domu poszłam wziasc kąpiel iż był późny wieczór a nazajutrz musiałam udać sie do nowej szkoły ...
-------
Wstałam z budzikiem o godz. 7:00. Ubralam sie w czarne jeansy i szarą bluzę z nike i poszłam poznać okolicę.
Zabrałam słuchawki i włączyłam sobie muzykę, chciałam się trochę przyzwyczaić do nowego miejsca.Nowego otoczenia. Miałam dziś naprawdę dobry dzień i nie chciałam żeby cokolwiek psuło mój humor, który był wyjątkowo dobry od niepamiętnych lat.. Cieszyłam się,że jestem tu i że właśnie zakończyłam najgorszy dział w swoim do tej pory beznadziejnym życiu, ale starałam się być dobrej myśli chodź było to trudne. Jeśli chodziło o szkołe, bałam się tam pójść. Uczyłam się dobrze dzięki temu, że nauczyciele którzy przychodzili do mnie mnie uczyć, naprawdę byli ze mnie dumni a ja byłam zadowolona z siebie, że z nauką szło mi bardzo dobrze. Nie żebym była jakąś kujonką poprostu łatwo przyswajałam nowe informacje, wzory, daty czy chociażby nazwiska kogoś ważnego z historii. Lubiłam chodzić w swoim mieście do szkoły do czasu. Kiedy zaczęło się to piekło, na początku to znosiłam bo jednak nie należałam do osób, które nie potafią się postawić i jak to mówił mój brat "powinnaś bardziej uważać na słówka młoda,bo jesteś troche wyszczekana i pakujesz się przez to w kłopoty głuptasie". Zgadza się to akurat była prawda, ale z czasem to co się działo tak mocno wpłyneło na moją już słabą psychikę, że moja tak zwana "wyszczekana" buźka troche się zamknęła i już nie potrafiłam się postawić. Zniszczyli mnie tak doszczętnie, że byłam poprostu słaba. Teraz nie mogło tak być. Nie mogłam pokazać strachu i znowu potrafić się postawić żeby nie dać tak jak kiedyś po sobie jeździć jak po szmacie. Moje głebokie przemyślenia przerwał mój upadek z niewiadomych przyczyn aczkolwiek po chwili wszystko się wyjaśniło.
Wpadłam na jakiegoś chłopaka.
Cholerka.
Szybko.
Ewakuacja.
Ale kurde, wypada przeprosić. Dobra przepraszam i spadam stąd. No jeszcze gdyby była to jakaś dziewczyna, ale cholera to jest chłopak. Rasa do której żywię uraz i raczej nie prędko się to zmieni.
-Przepraszam,muszę bardziej uważać.
-Nic sie nie stało.-podał mi rękę żebym wkońcu się podniosła ale wolałam poradzić sobie sama.
-Poradzę sobie, ale dzięki.- prychnełam, nie chciałam być nie miła ale nie chciałam mieć z tym chłopakiem nic wspólnego, dlatego wstałam i sie otrzepałam i kiedy już chciałam odejść on mnie zatrzymał a ja wkońcu spojrzałam w jego oczy.
No kurde nawet ładne.
Nie no co ty pieprzysz zamknij morde i stąd uciekaj.
-Jak się nazywasz?
-Raczej nie powinno cię to obchodzić, śpieszę się.
jakie miałam szczęście kiedy mnie nie zatrzymał uh. Ale usłyszałam jeszcze jego krzyk za sobą.
-Jeszcze się spotkamy ślicznotko.
Oby nie.
Wracam do domu bo cholera jak w nim siedziałam, to nie wpadałam na chłopaków chodzących po ulicy i raczej tam powinnam siedzieć przed wyjściem do szkoły.

CZYTASZ
„please don't cry baby, life ain't fair"
Teen Fiction-Dlaczego to robisz...-szepnęła. - Przecież nic dla ciebie nie znacz...-nie dane bylo mi dokończyć bo zamknął moje usta swoimi... Oddałam pocałunek... Staliśmy blisko siebie opierając o siebie swoje czoła.. -Bo cie kurwa kocham Van...Kocham Cię ja...