A więc to dziś. To dziś był ten wyczekiwany dzień, w którym z jednej strony jestem cholernie szczęśliwa, że opuszczam to znienawidzone miasto i pozostawiam tu te okropną przeszłość a z drugiej wiem jak cholernie będzie brakować mi Ellie, ale wiem, że mimo wszystko nadal będziemy się przyjaźnić bo nic nie jest w stanie zepsuć więzi jaka jest między nami.
Stoimy właśnie na lotnisku z mamą, Tomem i Ellie, która przyszła się z nami pożegnać.
-Boże Van będe za tobą tak strasznie tęsknić.
-Nawet nie wiesz jak bardzo ja będe tęsknić Ellie, tak cholernie chciałabym żebyś poleciała tam ze mną.
-Oj uwierz, że też cholernie bym chciała. Ale postaram się Ciebie odwiedzać jak najczęściej tylko się da!!
-Huh, dziekuję jesteś najlepsza przysięgam. Ja... chciałabym Cię odwiedzać ale nie chce wracać w to miejsce.. Nie czuje się tu dobrze,wiesz..
-Nie psuj sobie humorku mała! Wkońcu to twój nowy start,kochanie. Ja będe do Ciebie przylatywać, mamy też video czat głuptasie!
-Kocham Cie jezu.
-Wystarczyło El ale ja Ciebie też.
Tak okropnie nie chciałam się z nią żegnać, ale wiedziałam, że nie mam wyjścia. Tak będzie lepiej dla wszystkich jeśli stąd wyjedziemy. Jeszcze nie wyjechaliśmy a ja już tęsknie za tą kretynką, ona była przy mnie zawsze i jest, mimo to, że zna moją historię cały czas mnie wspiera. Ideał przyjaciółki.
Ellie pożegnała się też z moim bratem i mamą i niestety musieliśmy już iść żeby przejść odprawę.
-Van?-odezwał się jakby niepewnie mój brat, jakby bał się tego co ma powiedzieć.
-Hm?
-Tam wszystko będzie lepsze słońce. Poradzisz sobie. Pamiętaj, że to co działo się tu zostawiasz tu i już nigdy do tego nie wracamy dobrze?
Właśnie dlatego się wyprowadzamy. W nowym miejscu miałam zacząć nowe życie, może to troche dziwne i egoistyczne ale właśnie ze względu na mnie moja mama podjęła decyzje wyprowadzki. Musiałam zapomnieć o osobach stąd chodź zostawiły we mnie po sobie one nie tylko okropne wspomnienia ale też ten pieprzony ból psychiczny a po fizycznym zostały tylko ślady... Ta cała beznajdziejna gadka każdego psychologa, który próbował do mnie dotrzeć nic nie dawała. To wszystko zniszczyło mnie tak doszczętnie, że nie potrafiłam już spojrzeć na siebie w lustrze i powiedzieć na swój temat czegoś dobrego. Chodź ta trójka którą kocham najbardziej na całym świecie też próbowała mi pomóc i wmawiać, że to wszystko co sie działo nie było moją winą a ja niepotrzebnie sie obwiniam ja i tak wiedziałam swoje. Zawsze męczyło mnie dlaczego dobrych ludzi spotyka tyle zła. Mimo tego, że wysilałam się czasem na jakiś sztuczny uśmiech, żeby pokazać, że czuje się lepiej zawsze w środku było okropnie źle. To dziś nadszedł dzień, w którym wszystko miało stać się lepsze. Wiedziałam napewno, że od facetów chce, muszę i powinnam trzymać się z dala.
Jeszcze wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że pojawi się on.
-Van halo?
-Ojej zamyśliłam się.-zaśmiałam się huh..-ale odpowiadając na twoje pytanie to tak, wszystko co było tu zostawiamy tu. Poradzimy sobie, mam Ciebie mamę i El więc wszystko się ułoży... Bynajmniej mam nadzieję.-no i wtedy troche posmutniałam z niewiadomych przyczyn ale Tom szybko to przerwał.
-Oj głupku,chodź tu do mnie. Masz się niczym nie przejmować rozumiemy się? Jesteśmy wszyscy razem i razem z tobą zaczynamy wszystko na nowo. Kocham cie siostra.
- ja Ciebie też Tom, dziekuję za wszystko.
-Chodźcie dzieciaki moje, poradzimy sobie ze wszystkim a teraz zapraszam na pokład.-moja mama to cudowna kobieta, była dla mnie nie tylko mamą a przyjaciółką, z którą razem z El urządzałyśmy sobie babskie wieczorki i piłyśmy gorącą czekoladę, malując sobie paznokcie. Uśmiechnęłam się mimo wolnie na to wspomnienie bo spotkały mnie tu też przyjemne rzeczy chociażby poznanie Ellie.
No więc przygodo trwaj...Zaczynamy nowe życie Van..

CZYTASZ
„please don't cry baby, life ain't fair"
Ficção Adolescente-Dlaczego to robisz...-szepnęła. - Przecież nic dla ciebie nie znacz...-nie dane bylo mi dokończyć bo zamknął moje usta swoimi... Oddałam pocałunek... Staliśmy blisko siebie opierając o siebie swoje czoła.. -Bo cie kurwa kocham Van...Kocham Cię ja...