Obudziłam się wtulona w Toma i przypomniałam sobie naszą wczorajszą rozmowę. Powiedziałam mu całą prawdę, ale mimo, że obiecał mi, że nic mi się nie stanie to nadal gdzieś z tyłu głowy miałam złe przeczucia. Mieliśmy zawsze jezdzić razem do szkoły więc delikatnie wyswobodziłam się z jego uścisku, żeby go nie budzić bo było jeszcze dość wcześnie. Poszłam do siebie zabrałam świeżą bielizne i ubrania i poszłam wziąść prysznic.
Dziś miałam skrócone lekcje, ponieważ nie było w szkole wielu nauczycieli, przez co też miałam przez ten tydzień lekcje łącząne z klasą Nathana. Z jednej strony się cieszyłam. Po mojej ostatniej rozmowie z mamą na jego temat, trochę nad tym myślałam i wsumie może rzeczywiście nie powinnam być dla niego taka oschła skoro on jednak pokazuje mi, że się martwi i nie ma zamiaru zrobić mi krzywdy. Postaram się być dla niego bardziej otwarta ale nie mogę mu odrazu zaufać i jednak muszę zachować zdrowy rozsądek.
Ubrałam dziś białe jeansy z wysokim stanem, czarny koronkowy top i do tego czarna jeansowa kurtkę. Chciałam znów poczuć się ze sobą dobrze... Zrobiłam delikatny makijaż, poprawiłam lekko brwi pomadą, wytuszowałam rzęsy, delikatnie wykonturowałam kości policzkowe, dodałam jeszczę trochę różu i rozświetlacza a całość uzupełniłam delikatnym błyszczykiem który podkreślił moje pełne malinowe usta. Zeszłam na dół, i zobaczyłam karteczkę od mamy.
"Musiałam iść wcześniej do pracy, śniadanie macie w lodówce. Kocham mama <3"
Otworzyłam lodówkę i zobaczyłam, że zrobiła nam jedne z najlepszych śniadań jakie potrafi robić moja mama czyli pyszne omlety. Wystawiłam je na stół i zrobiłam herbatę dla siebie i Toma.
-siema młoda, wyspana?
-o hejka, tak a ty?
-pewnie, co tak pieknie pachnie?
-mama zrobiła nam omlety, siadaj jeść, zaraz podam ci herbate.
Kiedy zjedliśmy już sniadanie i posprzątaliśmy po sobie, pojechaliśmy do szkoły.
TOM;
Van wcześniej uprzedziła mnie, że kończy szybciej lekcje a Rose i Luka jak na złość nie było dziś w szkole. Stwierdziłem, że jak i tak ten cały Nathan ma z nią dziś wszystkie lekcje, to mógłby mieć ją na oku a że ja kończę dwie godziny później to będzie musiała z nim poczekać więc już wcześniej się z nim dogadałem. Musiałem pomyśleć co zrobić, żeby ten sukinsyn nigdy się do niej nie zbliżył.
Vanessa;
Musiałam czekać dziś po lekcjach dwie godziny sama na Toma. Średnio mi się widziała ta opcja ale on nie byłby chyba aż takim chujem, żeby nachodzić mnie w szkole..chociaż spodziewałam się wszystkiego.
Wszystkie lekcje miałam na Nathanem,i jeśli mam być szczera to gdzieś w środku dziękowałam, że mamy razem lekcje bo mając świadomość, że jesteśmy w jednej klasie czułam się nieco bezpieczniej.Mimo, że nawet nie zwracał na mnie zbyt dużej uwagi bo był cały oblepiony tymi plastikami. Czyli jednak plotki skądś się wzięły.
No i nadszedł ten cholerny koniec lekcji, gdzie normalnie bym się z tego cieszyła tak dziś wolałabym mieć dwie godziny dłużej żebym nie musiała czekać tych pieprzonych dwóch godzin w samotności bo oczywiście na moje nieszczęście Rose i Luka nie było dziś w szkole.
Wychodziłam z klasy ostatnia, bo wolałam poczekać i wyjść na spokojnie, niż pchać się jak to całe bydło. Ale jednak nie ostatnia, został jeszcze ktoś.
Nathan.
-Hej mała, co będziesz teraz robić?
-Nudzić się dwie godziny w oczekiwaniu na mojego kochanego brata, czemu pytasz?
CZYTASZ
„please don't cry baby, life ain't fair"
Teen Fiction-Dlaczego to robisz...-szepnęła. - Przecież nic dla ciebie nie znacz...-nie dane bylo mi dokończyć bo zamknął moje usta swoimi... Oddałam pocałunek... Staliśmy blisko siebie opierając o siebie swoje czoła.. -Bo cie kurwa kocham Van...Kocham Cię ja...