Początek tego dnia zapowiadał się nieźle, spędziłem go na robieniu notatek przygotowujących do pisania historii, ale potem szybko stałem się piłeczką przeskakującą z rąk Linna do Joego i Scotta. Może minąłem się z powołaniem i powinienem zostać psychologiem, tudzież filozofem? Joe był zawiedziony swoją rolą, Linn nabrał wielkiej ochoty na zwiedzanie miasta, więc musiałem mu i jego siostrze towarzyszyć, a Scott z kolei zadzwonił do mnie koło dziewiętnastej, prosząc o spotkanie z alkoholem w tle. Oczywiście wielkim zwolennikiem picia nie byłem, ale jeśli trzeba, to trzeba.
Patrzyłem na Scotta z podpartą głową na dłoni, analizując jego stan. Był zmęczony, zresztą ja też, bo nie wyobrażałem sobie, że tak będę spędzał niedzielny wieczór. Tyle w tym dobrego, że mogłem znów się czegoś nauczyć o ludzkich emocjach i przy okazji lepiej poznać dawnego przyjaciela mojego brata. A na dodatek to wszystko miało miejsce w moim domu, więc nawet nie musiałem się wybitnie udzielać społecznie.
Moje gardło było ochrypłe, więc odchrząknąłem, co zwróciło uwagę mojego towarzysza.
– Pewnie mu się powodzi – westchnął, oglądając kieliszek trzymany w palcach.
– Dlaczego wasz kontakt zdechł?
Mężczyzna zaśmiał się krótko, jakby z lekką pogardą.
– Czasami żałujemy wypowiedzianych słów. Po tej klęsce nauczyłem się, by nie mówić wszystkich swoich uczuć na głos.
– Hm.
Celowo zignorował moje pytanie, odwracając temat na swoją korzyść. Nagle poprawił się na krześle, prawie się z niego osuwając. Wyglądał jak kupka nieszczęścia, jakby Harry nie wyjechał lata temu, a wczoraj. Jego miedziane włosy były roztrzepane i chyba nieco tłuste, zarost powinien już dawno temu zgolić, bo nie przypominał zadbanego, a ubranie w postaci wyblakłej koszuli i zwykłych dżinsów prezentowało się niechlujnie. Czy mu współczułem? Jak diabli. Znałem to uczucie rozczarowania i pustki, które pojawiało się zaraz po porzuceniu. Tylko że ja byłem dzieciakiem, gdy zostałem sam.
– Wiesz, ja naprawdę go lubiłem. Miałem za wiernego przyjaciela, który będzie ze mną do grobowej deski... Jak mogłem być tak głupi?
– Scott, czy ty...
Przejechałem językiem po zębach, dając sobie czas na mówienie. Spojrzał na mnie wyczekująco, a w jego oczach już było widać podpicie. I to porządne.
– Kochałeś mojego brata?
Nie musiał odpowiadać, znałem prawdę już po naszym spotkaniu w klubie dla homo, ale zawsze wypowiedzenie tych słów na głos dawało swego rodzaju pewność.
Nagle przechylił kieliszek, wypijając całą jego zawartość, by następnie odstawić go z trzaskiem na stolik. Skrzywił się lekko, zaraz popijając to sokiem. Zbyt wymowna reakcja.
– Nie ocenisz mnie chyba, skoro sam byłeś w miejscu dla nich przeznaczonych, co? – Zaśmiał się po raz kolejny.
– Nie – zapewniłem. – Sam nie jestem pewien swojej orientacji, więc tym bardziej nie mam prawa nikogo oceniać. Pamiętam, jak często gościłeś w naszym domu i pamiętam też, jak dobrze się dogadywałeś z Harrym. Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że jesteś w nim zakochany, to bym pewnie dopiero wtedy zauważył te wszystkie dwuznaczne zachowania.
– A były takie?
Teraz to on podparł sobie głowę na dłoni, lekko przysypiając. Patrzył na mnie na wpół żywy.
– Tak. Pozwól, że spytam o jeszcze jedną rzecz. Mój brat nie zaakceptował twojej orientacji czy tego, że jego przyjaciel się w nim zakochał?
Odchrząknął, marszcząc brwi, jakby zastanawiając się nad sensem moich słów.
![](https://img.wattpad.com/cover/176065623-288-k24224.jpg)
CZYTASZ
Shall we//mxb//✔
Любовные романы[Pierwszy tom! Każdy tom opowiada o innych bohaterach.] "Ashkore to dwudziestosześcioletni mężczyzna, który żyje wraz ze swoim kotem i... pisze książki. Autor bestselerów pracuje pod kryptonimem, by móc spokojnie obserwować otaczający go świat i two...