XXIII: Nowa rodzina (Noah)

3.3K 414 43
                                    

Ostatni raz sprawdziłem, czy mam wszystkie niezbędne rzeczy przy sobie. Bardzo się bałem tego spotkania. Ash trzy razy pytał, czy aby na pewno chciałem iść sam, ale musiałem zrobić to w pojedynkę. Raczej mama nie chciałaby na pierwszym spotkaniu usłyszeć, że jej syn był gejem i miał o dziewięć lat starszego faceta, prawda? Albo sam już zacząłem szukać wymówek, by nie widział mojego lęku i trzęsących się rąk.

Wyszedłem z hotelu, wziąłem głęboki wdech i ruszyłem według wujaszka Google. Miałem wyznaczoną trasę, więc spokojnym krokiem dążyłem do celu. Mogłem zamówić taksówkę, ale to nie było daleko, no i spacer dobrze by mi zrobił. Siedząc w miejscu, pewnie bym się wiercił, nie wiedział, co zrobić z dłońmi, nogi by same się poruszały. A tak aktywność jakoś mogła mnie rozładować. Miałem przynajmniej taką nadzieję.

Na zewnątrz było już szaro ze względu na wieczorną porę. Jakoś nie mogłem się wcześniej zebrać, by iść. Miałem wrażenie, że im ciemniej będzie, tym większą szansę na ucieczkę dostanę. Tak, to też brałem pod uwagę. Przecież było wiele możliwych opcji, po prostu musiałem być przygotowany, prawda?

Po kilkunastu minutach wujek Google mi wskazał, że dotarłem na miejsce. Rozejrzałem się po okolicy i stwierdziłem, że znajdowałem się w całkiem zamożnej dzielnicy. Wcześniej kompletnie nie zwracałem uwagi na otoczenie, byłem zbyt pogrążony we własnych rozmyśleniach.

Dotarło do mnie, że jeśli faktycznie mama tutaj mieszkała... to wcale nie miała tak źle. Żaden z domów nie wydawał się biedniejszy. To znaczy, nasz też z pozoru wyglądał dobrze, jedynie wnętrze było paskudne.

Zacząłem spoglądać na nazwiska wywieszone na furtkach od domków jednorodzinnych. Żadne nie brzmiało tak, jak rzekome nazwisko matki, więc gdy przed sobą zauważyłem człowieka, chciałem spytać go o informacje. Zmierzałem w kierunku mężczyzny, który wypakowywał coś z samochodu, gdy podbiegło do niego dziecko na oko w wieku Niny i się przytuliło, krzycząc radośnie 'tato'.

Zatrzymałem się w pół kroku. Coś w środku kazało mi to zrobić, jakby wbiło mnie w ziemię. Dlaczego? Może dlatego, że nagle zauważyłem kobietę, która wyszła z domu po lewej i również szła w kierunku tej dwójki. Znałem jej głos, znałem jej sylwetkę. Przełknąłem ślinę, robiąc mechanicznie krok w tył.

– Kochanie, daj się tatusiowi wypakować – powiedziała do dziewczynki.

– Ale jak go puszczę, to tatuś znowu wyjedzie! – oburzyła się w dziecinny sposób.

W tamtej chwili tego nie zauważyłem, a raczej nie wywnioskowałem, ale jeśli faktycznie była w podobnym wieku do Niny, to i tak bardzo od niej odstawała. Moja przybrana siostra zachowywała się stonowanie i dorośle, jakby ktoś od niej tego wymagał. Ta przede mną sposobem mowy i słownictwem bliżej stała bliźniąt.

– Spokojnie, wróciłem na resztę wakacji specjalnie dla moich skarbów.

Przytulił córkę. Kobieta uśmiechnęła się szeroko i czule.

Kolejny krok w tył.

Zagryzłem z całych sił wargę, mając gdzieś, czy zacznie się z niej sączyć krew. Wolałem ją od łez. Nie chciałem ich przelewać za kogoś, kto był szczęśliwy beze mnie. Dla kogoś, kto stworzył sobie nowy dom, porzucając całkowicie dawną rodzinę. Wydawało mi się żałosnym, że walczyłem o kobietę, która ani przez chwilę nie walczyła o mnie. Przez te lata nie napisała listu, nie poprosiła o widzenie, nie szukała, może nawet nie myślała?

Wycofywałem się tak długo, aż na coś nie wpadłem. Ktoś szarpnął mnie za ramię i odwrócił przodem do siebie. Poczułem silny zapach perfum, które znałem doskonale. Ashkore objął mnie mocno ramionami, głowę trzymając na czubku mojej. Ja po raz kolejny przy tym facecie po prostu pękłem. Zdusiłem jego koszulkę w pięściach, zacisnąłem mocno powieki i mimowolnie zacząłem płakać.

Shall we//mxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz