Po tym, jak Noah poszedł do szkoły na późniejszą godzinę, ja powróciłem do swojego trybu dnia. Pod wieczór wpadł do mnie Joe, który był śmiertelnie obrażony, że nie odebrałem go z lotniska. Rozchmurzył się jednak, gdy dowiedział się o moim nowym związku.
Wylegiwał się na mojej kanapie, gdy ja przygotowywałem sobie prowizoryczną kolację i nabijał z mojego nowego „poważnego" związku. Ja sam wciąż byłem lekko oszołomiony podjętą decyzją, ale z drugiej strony trochę mnie to ekscytowało. Głównie zgodziłem się na tę relację w celach zdobycia doświadczeń do mojej nowej książki. Ostrzegłem Noaha, że nigdy nikogo nie kochałem, dlatego powinien czuć się poinformowany o ewentualnym końcu tej znajomości. Oczywiście nie w głowie mi było krzywdzenie go ani świadome wyprowadzanie w pole. Jeśli na coś nie miałby ochoty, nie robilibyśmy tego. Nikt na mojej pracy jeszcze nie ucierpiał celowo, dlatego tej zasady się trzymałem i nie łamałem. Związki nigdy nie były czymś, co wiązało cię do końca życia. Mogłeś z kimś spotykać się miesiąc, potem zerwać i znaleźć nową osobę. To fascynujące, czyż nie? Można było przebierać w ludziach, próbować różnych mieszanek i połączeń, a dzięki temu poznać samego siebie i wiedzieć w przyszłości, co cię kręciło, a co odrzucało. Takim sposobem doszedłem do wniosku, że nastolatek też coś z tej relacji wyciągnie.
A jednak mojego przyjaciela to tak bawiło i niepokoiło jednocześnie, że się uśmiechał, ale kręcił też głową.
– Ja nie mogę w to uwierzyć. Ty w związku i to z tak młodym chłopakiem. Czy tobie rozum odebrało?
– Co w tym takiego dziwnego? – Poprawiłem swoje okulary, wracając do pracy. – Czy miłość dzieli jakaś granica wiekowa?
– Nie... raczej nie. – Zmarszczył czoło, unosząc się na łokciach. – Ale... To dzieciak. On może traktować cię poważnie, a ty jego jako kolejny eksperyment do swojej pracy.
Tak właśnie w głównej mierze to traktowałem, ale postanowiłem to przemilczeć. Prawda była też taka, że patrzyłem od dłuższego czasu na szczęśliwe rodziny i sam zapragnąłem jakąś mieć. Tylko że 'rodzina' nie była czymś na chwilę. Jak już chciałem taką stworzyć, to tylko z odpowiednim człowiekiem. Nie mogłem myśleć o tym jak o zwykłym związku, który dziś jest, a kolejnego dnia można zerwać. Noah więc miał być też eksperymentem w moim życiu prywatnym, nie tylko zawodowym. Miał mnie czegoś nauczyć.
Spojrzałem na Joego zirytowany, że tylko w jednej kategorii mnie trzymał.
– Nic takiego nie powiedziałem. A może ja też chcę być choć raz poważny w takiej relacji?
– Ty tak serio? – Spojrzał na mnie surowym wzrokiem. – Ale... czemu akurat on?
– Zaczniesz zadawać mi pytania w stylu: czemu nie kobieta? Czemu taki młody chłopak? Czemu teraz? – Wkurzony zdjąłem okulary, rzucając je na stolik. – Nie wiem, może zaczął mnie męczyć widok zakochanych par dookoła. Może ja też chciałbym wreszcie poczuć to coś w środku. Może, skoro mam tyle lat, chciałbym mieć dla kogo się rano budzić i spędzać wolny czas?
– Hej, przecież wiesz, że nie o to mi chodzi. – Usiadł normalnie. – Jesteś moim przyjacielem i od zawsze ci życzę idealnego partnera... po prostu zrozum mnie. Ty zawsze traktowałeś związek jako coś, co potrzebujesz do swojej nowej historii. O ironio, właśnie jedną piszesz. Podszedłem do tego tak samo, jak do poprzednich. Przepraszam.
Potarłem swoje czoło, bo jego tok myślenia wcale daleko od prawdy nie odbiegał.
– Ja też przepraszam, bo też mam wątpliwości. Jak zareagują rodzice Noaha? Albo czy nie zranię go, gdy moje serce jednak nie otworzy się na jego miłość, a mam przeczucie, że skończy się jak zawsze. Stoję pod bramą, której nie umiem przejść... sam tego nie zrobię, Joe. Jeśli ktoś mnie nie wciągnie w tę pokręconą terapię, to mogę nigdy jej nie przejść. A Noah... poinformowałem go o moim podejściu.
CZYTASZ
Shall we//mxb//✔
Roman d'amour[Pierwszy tom! Każdy tom opowiada o innych bohaterach.] "Ashkore to dwudziestosześcioletni mężczyzna, który żyje wraz ze swoim kotem i... pisze książki. Autor bestselerów pracuje pod kryptonimem, by móc spokojnie obserwować otaczający go świat i two...