Nigdy bym nie przypuszczał, że większość dnia spędzę na świeżym powietrzu i to z dala od ludzi. Noah z myślą o mnie wybrał pobliski park, w którym było sporo drzew i bardziej przypominał las, aniżeli miejsce spotkań ludzi. Nie narzekałem, tak czy siak. Czułem się swobodnie, chociaż wyraźnie widziałem, jak młodszego stresowało każde podjęte działanie. Tłumaczyłem sobie to tym, że ja mimo wszystko próbowałem wielu rzeczy z ludźmi, kontakt cielesny nie stanowił dla mnie problemu w kwestiach relacji, które zawierałem. Problem pojawiał się dopiero w chwilach, gdy obcy dotykał mnie bez mojej zgody. Rozumując w ten sposób, nastolatek mógł śmiało iść bliżej mnie czy nawet pokusić się o złapanie za rękę. Mimo to niczego takiego nie robił, a ja go nie pospieszałem, bo sam znałem swoje początkowe opory przed obcymi, z którymi chciałem poeksperymentować.
– Ash, mogę zadać ci pytanie?
– Jasne – zachęciłem, biorąc łyk soku z butelki.
– Nie spróbujesz się dogadać ze swoją rodziną?
Uniosłem brwi, choć nie spojrzałem na niego. Mój wzrok stał się nagle zamglony, gdy zamyśliłem się nad sensem zadanego przez niego pytania. To był nieoczekiwany powrót do poważnych spraw, które ostatni raz poruszaliśmy tygodnie temu. Dogadać się z rodziną. Łatwe słowa do wypowiedzenia, trudne do zrealizowania. Mógłbym spróbować jeszcze przed spotkaniem matki na siłowni, ale od tamtego czasu wiedziałem, że to było niemożliwe. Oni nie chcieli mnie zrozumieć nawet po tylu latach, nawet po sukcesach, które odnosiłem, pieniądzach, które zarabiałem i jakoś sobie dawałem radę. Może ich zawody ratowały życie, ale przecież pisarstwo też mogło kogoś ratować. Po ciężkim dniu dać chwilę wytchnienia albo zmusić kogoś do przemyślenia swoich poczynań, gdy czyta o podobnym przypadku spod mojej ręki. Inny rodzaj ratunku, ale zdrowie psychiczne uchodziło za najpoważniejsze. Tego nie można było zoperować. Temu pomagały tygodnie a czasem nawet lata terapii. Niektórym niestety nie zdołały pomóc i kończyło się przedwczesną śmiercią. Tylko co z tego, że ja tak siebie tłumaczyłem, skoro dla mojej matki byłoby to równe bełkotowi pijaka. Bez znaczenia.
– Przepraszam. Nie musisz odpowiadać. Ja też nie miałem ochoty ci się zwierzać ze swojej rodziny – zaśmiał się krótko, wgapiając w swoje dłonie.
Siedzieliśmy na małej górce, z której mieliśmy dobry widok na sporych rozmiarów pole trawy. Pogoda tego dnia dopisywała, chociaż nie było super upalnie. Siedziałem w swoim ulubionym beżowym swetrze, a Noah w czarnej bluzie, jakżeby inaczej.
– Nie chodzi o to, że nie chcę ci o niej opowiedzieć – zapewniłem, co przykuło jego uwagę. – Po prostu nie wiem, jak ci to powiedzieć w dużym skrócie.
– Nie musisz skracać, mi się nigdzie nie śpieszy.
Uśmiechnął się, zawieszając na ułamek sekundy wzrok na moich ustach. Najwidoczniej naprawdę miał opory przed dotykaniem mnie, chociaż nie musiał. To poprawiło mi humor, więc łatwiej było mi zacząć temat.
– Już trochę ci opowiadałem, ale pozwól, że teraz złączę to w sensowną całość. – Przytaknął. – Pochodzę z rodziny, która wiele wymaga. Status i ilość zer na koncie bankowych musi się zgadzać. Moja mama jest dentystką z własnym gabinetem, a mój ojciec poważnym i cenionym lekarzem w szpitalu. Albo jego dyrektorem, nie jestem pewien po tym czasie, co dokładnie teraz robi. Oczywiście, oboje są bardzo znani i szanowani, nie tylko on. Moja mama zawsze wymagała ode mnie posłuszeństwa. Pilnowała mojej diety, ludzi, z którymi się przyjaźniłem, tego, co robię, gdy nie ma mnie w domu. Miałem być ich idealnym synem, który pójdzie w ślady ojca lub matki. – Uśmiechnąłem się ponuro. – Oboje mieliśmy. Harry jednak buntował się od najmłodszych lat, więc porzucili co do niego nadzieje.
CZYTASZ
Shall we//mxb//✔
Romance[Pierwszy tom! Każdy tom opowiada o innych bohaterach.] "Ashkore to dwudziestosześcioletni mężczyzna, który żyje wraz ze swoim kotem i... pisze książki. Autor bestselerów pracuje pod kryptonimem, by móc spokojnie obserwować otaczający go świat i two...