Nigdy nie sądziłem, że moja produktywność może spaść do zera. Moja praca zawsze była doceniana za realizm, za świetne opisywanie uczuć... Więc pierwszy raz natrafiłem na jakąś blokadę twórczą.
Czytałem maila chyba z piąty raz, zastanawiając się, co zrobiłem nie tak. Tekst, który wysłałem do zaakceptowania, wrócił. Nie przyjęli mojego projektu, a co za tym szło: wydanie mojej kolejnej książki zostało wstrzymane.
Zamknąłem pokrywę laptopa z hukiem. Miałem go na biurku w swoim pokoju, pierwszy raz od dawna pracowałem w sypialni. Opadłem na krzesło, przystawiając do ust rękę w akcie dumania.
Byłem przekonany, że temat mojej nowej historii zostanie przyjęty, kompletnie nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Początek tygodnia zapowiadał się świetnie.
Mój telefon rozbrzmiał wkurzającą już melodyjką, więc wziąłem go z blatu i odebrałem, widząc kątem oka imię Isaac.
– SZEFIE! – krzyknął, przez co odsunąłem na chwilę komórkę od ucha. – Redaktor właśnie mi powiedział! I poszedł do ojca... znaczy szefa. Znaczy nie pana...
– Isaac?
– Tak? – spytał, gdy przerwałem jego plątaninę słów.
– Zamknij się.
– Och... przepraszam – odchrząknął. – Musiał pan strasznie to przeżyć. To pierwsza praca, która została odrzucona, prawda?
– Tak – westchnąłem, chwytając się u nasady nosa. – Ale potrzebna jest czasem porażka, by móc odnieść większy sukces. Nie martwię się tym bardzo.
– R-Rozumiem – zająknął się. – Ale mogę dla pana wyciągnąć więcej informacji od redaktora naczelnego. Kim nie będzie zły, przecież się znacie. Poza tym ostatnio wydaliśmy pańską nowelkę, więc po prostu ubłagamy Kima, by dał drugą szansę i termin. – Zaśmiałem się krótko. – Och, to znaczy nie będę decydować za pana, ja po prostu sugeruję rozwiązania...
– Wiem, Isaac, dziękuję. Jesteś moim asystentem czy tego chciałem, czy nie, więc w twoich obowiązkach leży pomaganie mi przy pracy, dlatego twoje rady są zrozumiałe i w tym przypadku całkiem dobre. Umów mnie, proszę, z Kimem na najbliższy wolny termin. Spotkanie służbowe.
– Tak jest, szefie!
Skończyliśmy rozmawiać, więc znów odłożyłem urządzenie na biurko, samemu idąc do kuchni, by zrobić sobie kawę. Fakt, trochę to we mnie trafiło i dobrze, że przez weekend nie otwierałem tego maila, inaczej mógłbym mieć gorszy nastrój podczas wyjazdu.
Zaparkowałem pod domem Martinów, by Noah mógł wrócić bezpośrednio do domu. Chłopak jednak, zanim wyszedł, siedział przez chwilę w ciszy, by w końcu na mnie spojrzeć.
– Dziękuję, że ze mną byłeś. Pytałeś, co mógłbyś dać mi jutro. Pomyślałem, że może...
– Może? – dociekałem, gdy ten przerwał i zagryzł wargę.
Bałem się jego propozycji. Przypomniały mi się słowa Joego, że mi może i nie zależy na seksie, ale Noah był nastolatkiem. Jemu mogło zależeć. Przełknąłem ślinę, czekając na jego życzenie i błagając w duchu, by to nie było to.
– Będziesz... Czy ja będę mógł zostać u ciebie tego dnia? Na noc...
„Ash, masz przechlapane".
– Jasne, skarbie. Ale myślałem, że zażyczysz sobie czegoś...
– Materialnego? Przecież ja niczego nie potrzebuję. Wystarczy mi, że spędzimy ten dzień razem.

CZYTASZ
Shall we//mxb//✔
Romansa[Pierwszy tom! Każdy tom opowiada o innych bohaterach.] "Ashkore to dwudziestosześcioletni mężczyzna, który żyje wraz ze swoim kotem i... pisze książki. Autor bestselerów pracuje pod kryptonimem, by móc spokojnie obserwować otaczający go świat i two...