Chłopiec położył motyla na małej skale, na którą świeciły promienie słońca.
Wierzył, że zwierzątku wyschną skrzydła i będzie mógł odlecieć do rodziny.
Rozejrzał się po ogródku swojej mamusi i zobaczył małego pająka na kamiennej ścieżce. On też był cały mokry.
Podszedł do niego i wziął na ręce. Położył w pewnej odległości od motyla na kamieniu.
- Louis! - usłyszał głos swojej mamy.
- Idę mamusiu! - zawołał.
Szedł uważnie patrząc pod nogi by czasem nie zdeptać jakiegoś robaczka lub roślinki.
Z małym trudem wszedł po schodkach na taras i pobiegł do kuchni.
Takie schodki dla pięcioletniego Louisa Tomlinsona były niemałym wyzwaniem.
- Proszę bardzo. - kobieta podała malcowi ciastko. - I jak?
- Pyszne! - powiedział z uśmiechem. - Mamusiu?
- Tak skarbie? - spojrzała na szatyna wycierając ręce.
- Czy jak pójdę do szkoły to będziesz uważała na robaczki w ogródku? - zapytał chłopiec.
- Oczywiście... - uśmiechnęła się ciepło. - Teraz trzeba to posprzątać. - rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Pomogę Ci mamusiu! - oświadczył szczeniak.
I mimo, że Jay doskonale wiedziała, iż przy pomocy syna narobią większego bałaganu i sprzątanie zajmie wiele dłużej nie mogła odmówić tym dużym, niebieskim oczom śmiejącym się do niej.
- To od czego zaczynamy? - posadziła chłopca na stołku barowym.
- Zmywamy! - pisnął uradowany.
Dwie godziny śmiechu, chlapania wodą i potykania się o miotłę potem Jay położyła syna do łóżka.
- Nie jestem śpiący mamusiu..... - powtarzał ziewając mimo tego, że oczy same mu się zamykały.
- Obudzę Cię jak będzie obiad dobrze? - przykryła chłopca kołdrą.
- Chcę gotować z tobą. - mruknął zamykając powieki.
Po paru chwilach można było słyszeć jego miarowy oddech.
Omega wyszła z pokoju i wróciła do kuchni.
Szybko uporała się ze zrobieniem posiłku, pozamiatała, wytarła kurze, podlała rośliny i dopiero wtedy poszła obudzić swoje szczęście.
- Wstajemy proszę Pana. - poczochrała mu włosy.
- Muszę......? - zapytał sennie szatyn.
- Nie musisz. No cóż......zjem spaghetti sama. - powiedziała i lekko odsunęła się od łóżka udając, że wychodzi z pokoju.
- Nie! - pisnął chłopiec. - Ja też chcę! - szybko wstał z łóżka.
- To musisz się pośpieszyć, bo ja już wychodzę. - otworzyła drzwi.
Po chwili poczuła coś ciepłego przytulającego się do jej nogi.
- Beze mnie nigdzie nie idziesz mamusiu. Mam twoją nogę. - zachichotał szatynek.
- Co ja teraz zrobię jak masz moją nogę? - zapytała.
- Oddam Ci ją jak nie zjesz całego spaghetti.... - zaproponował.
- Obiecuję, że nie zjem. - położyła dłoń na sercu.
- To masz swoją nogę. - puścił ją.
- Dziękuję za oddanie nogi. - zaśmiała się i wzięła go na ręce.
- Patrz mamusiu jaki jestem wysoki! Będę mógł łapać chmurki! Mówię Ci, że jak będę starszy i będę już alfą to złapię najładniejszą chmurkę i Ci ją dam. Obiecuję!
- A co będzie jak będziesz omegą? - zapytała.
- To wejdę na drzewo i złapię chmurkę! - zapewnił.
- Albo możesz poprosić swoją alfę o chmurkę...
- Mamusiu, a po co omedze alfa? - spojrzał na nią zaciekawiony.
- Alfa ma chronić omegę i o nią dbać. - wytłumaczyła sadzając chłopca przy stole.
- Ale ty nie masz alfy... - zauważył.
- Ty mi wystarczysz Lou.
- Wyrosnę na silną alfę i będę cię chronił mamusiu! Obiecuję!
⚘⚘⚘
Z okazji pierwszego dnia szkoły oto nowe ff!
Mam nadzieję, że u was jest lepiej bo ja aktualnie siedzę zaryczana.
Tak czy ineczej miłego dnia!
Mam nadzieję, że książka wam się podoba!
xxViakokxx
✨🌈✨🌈✨
CZYTASZ
That's my alpha? || l.s || (✔️)
FanfictionDesmont Styles spodziewał się syna. Jego potomek musiał być przygotowany na bycie również jego zastępcą. Obawiał się jednak tego iż jego syn nie poradzi sobie ze znalezieniem omegi. Gdy dowiedział się, że Jay jest w ciąży kamień spadł mu z serca. Ko...