⚘ᴏɴᴇ⚘

11.8K 550 568
                                    

Chłopiec położył motyla na małej skale, na którą świeciły promienie słońca.

Wierzył, że zwierzątku wyschną skrzydła i będzie mógł odlecieć do rodziny.

Rozejrzał się po ogródku swojej mamusi i zobaczył małego pająka na kamiennej ścieżce. On też był cały mokry.

Podszedł do niego i wziął na ręce. Położył w pewnej odległości od motyla na kamieniu.

- Louis! - usłyszał głos swojej mamy.

- Idę mamusiu! - zawołał.

Szedł uważnie patrząc pod nogi by czasem nie zdeptać jakiegoś robaczka lub roślinki.

Z małym trudem wszedł po schodkach na taras i pobiegł do kuchni.

Takie schodki dla pięcioletniego Louisa Tomlinsona były niemałym wyzwaniem.

- Proszę bardzo. - kobieta podała malcowi ciastko. - I jak?

- Pyszne! - powiedział z uśmiechem. - Mamusiu?

- Tak skarbie? - spojrzała na szatyna wycierając ręce.

- Czy jak pójdę do szkoły to będziesz uważała na robaczki w ogródku? - zapytał chłopiec.

- Oczywiście... - uśmiechnęła się ciepło. - Teraz trzeba to posprzątać. - rozejrzała się po pomieszczeniu.

- Pomogę Ci mamusiu! - oświadczył szczeniak.

I mimo, że Jay doskonale wiedziała, iż przy pomocy syna narobią większego bałaganu i sprzątanie zajmie wiele dłużej nie mogła odmówić tym dużym, niebieskim oczom śmiejącym się do niej.

- To od czego zaczynamy? - posadziła chłopca na stołku barowym.

- Zmywamy! - pisnął uradowany.

Dwie godziny śmiechu, chlapania wodą i potykania się o miotłę potem Jay położyła syna do łóżka.

- Nie jestem śpiący mamusiu..... - powtarzał ziewając mimo tego, że oczy same mu się zamykały.

- Obudzę Cię jak będzie obiad dobrze? - przykryła chłopca kołdrą.

- Chcę gotować z tobą. - mruknął zamykając powieki.

Po paru chwilach można było słyszeć jego miarowy oddech.

Omega wyszła z pokoju i wróciła do kuchni.

Szybko uporała się ze zrobieniem posiłku, pozamiatała, wytarła kurze, podlała rośliny i dopiero wtedy poszła obudzić swoje szczęście.

- Wstajemy proszę Pana. - poczochrała mu włosy.

- Muszę......? - zapytał sennie szatyn.

- Nie musisz. No cóż......zjem spaghetti sama. - powiedziała i lekko odsunęła się od łóżka udając, że wychodzi z pokoju.

- Nie! - pisnął chłopiec. - Ja też chcę! - szybko wstał z łóżka.

- To musisz się pośpieszyć, bo ja już wychodzę. - otworzyła drzwi.

Po chwili poczuła coś ciepłego przytulającego się do jej nogi.

- Beze mnie nigdzie nie idziesz mamusiu. Mam twoją nogę. - zachichotał szatynek.

- Co ja teraz zrobię jak masz moją nogę? - zapytała.

- Oddam Ci ją jak nie zjesz całego spaghetti.... - zaproponował.

- Obiecuję, że nie zjem. - położyła dłoń na sercu.

- To masz swoją nogę. - puścił ją.

- Dziękuję za oddanie nogi. - zaśmiała się i wzięła go na ręce.

- Patrz mamusiu jaki jestem wysoki! Będę mógł łapać chmurki! Mówię Ci, że jak będę starszy i będę już alfą to złapię najładniejszą chmurkę i Ci ją dam. Obiecuję!

- A co będzie jak będziesz omegą? - zapytała.

- To wejdę na drzewo i złapię chmurkę! - zapewnił.

- Albo możesz poprosić swoją alfę o chmurkę...

- Mamusiu, a po co omedze alfa? - spojrzał na nią zaciekawiony.

- Alfa ma chronić omegę i o nią dbać. - wytłumaczyła sadzając chłopca przy stole.

- Ale ty nie masz alfy... - zauważył.

- Ty mi wystarczysz Lou.

- Wyrosnę na silną alfę i będę cię chronił mamusiu! Obiecuję!

⚘⚘⚘

Z okazji pierwszego dnia szkoły oto nowe ff!

Mam nadzieję, że u was jest lepiej bo ja aktualnie siedzę zaryczana.

Tak czy ineczej miłego dnia!

Mam nadzieję, że książka wam się podoba!

xxViakokxx

✨🌈✨🌈✨

That's my alpha? || l.s || (✔️) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz