Szatyn jęknął cicho czując ból z tyłu głowy.
- Na szczęście już się obudziłeś. - usłyszał głos swojej rodzicielki.
- Ouh.....mamo czy ja umieram? - zapytał.
- Nie umierasz słońce. - pogłaskała go po policzku. - Odpocznij trochę...
- Właśnie o tym mówiłem. - zaczął. - Alfie nic by się n-
- Louis. Nawet alfa by się nie podniosła po takim strzale. - do jego uszu dotarł głos, którego nie spodziewał się usłyszeć.
- Harry? - spojrzał w bok.
- Ja. - uśmiechnął się chłopak. - Kuruj się krasnalu. Nudno będzie bez ciebie w szkole. - potargał mu lekko grzywkę. - Do zobaczenia Lou.
- Pa Harold. - zaśmiał się cicho szatyn za co dostał pstryczka w nos.
Następnego dnia Tomlinson po wzięciu leków przeciwbólowych i założeniu nowego opatrunku mógł iść do szkoły.
- Wyglądam głupio mamo. - powiedział czternastolatek patrząc na swoje odbicie w lustrze.
- Daj mi minute. - zaśmiała się Jay.
Zdjęła bandaż z jego głowy i zastąpiła go czarną bandamką.
- A teraz jest okej? - zapytała.
- Tak! Jest ślicznie! Dziękuję mamo! - przytulił ją.
Spojrzał jeszcze raz w lustro z uśmiechem.
Nie przejmował się śliwką pod okiem i rozciętą wargą.
Całą swoją uwagę skupił na tym jak ładnie wygląda bandamka na jego włosach.
Zeszedł z kobietą na dół, wziął śniadaniówkę i pocałował ją w policzek.
Wyszedł z domu jednak dzisiaj nie czekał na niego blondyn. Pewnie myślał, że szatyn nie przyjdzie do szkoły.
Tak więc chłopiec ruszył sam do szkoły.
Wszedł na jej teren witając się z paroma osobami.
- Lou co ty robisz w szkole?! - usłyszał pisk swojego przyjaciela, gdy stanął koło niego przy szafkach.
- Dzień dobry Nini. - uśmiechnął się do niego.
- Dzień dobry! - przytulił go Horan. - Ale masz śliwe Lou. Nieźle Cię załatwili. - mruknął.
- Nie umieram więc jest okej! - stwierdził.
- Kogo moje oczy widzą! - usłyszał za sobą.
Odwrócił się i ucieszył się na widok bruneta.
- Dzień dobry Harreh.
- Harreh?
- A wolisz Harold? - szatyn uniósł jedną brew do góry.
- Jesteś niemożliwy krasnalu... - zaśmiał się loczek.
- Za tego krasnala odemujemy Ci punkt. Nie Niall? - zapytał przyjaciela.
- Yhym... - tamtem pokiwał głową. - Liam wstakuje na jego miejsce. - stwierdził.
- Szybko Pan spada Panie Styles. - oznajmił chłopiec z grobową miną.
- A w czym spadam? - zapytał wyższy.
- W liście potencjalnych kandydatów na przyszłą alfę. - mruknął, a oczy Harrego niemal wyleciały mu z orbit.
- A co mam zrobić żeby zdobyć punkty?
- Myślę, że bycie miłym i nie nazywanie mnie Krasnalem załatwi sprawę. - posłał mu uśmiech.
- To się cieszę. Do zobaczenia potem. - zbliżył się do niego i dał całusa w policzek.
Gdy brunet odszedł kawałek Louis specjalnie powiedział do Nialla głośno.
- Dopisz mu trzy punkty Nini.
Gdy spojrzał w bok kątem oka widział jak loczek odwraca się z uśmiechem.
⚘⚘⚘
Jak wam mija wtorek?
Miłego dnia słonka!
xxViakokxx
✨🌈✨🌈✨
CZYTASZ
That's my alpha? || l.s || (✔️)
FanfictionDesmont Styles spodziewał się syna. Jego potomek musiał być przygotowany na bycie również jego zastępcą. Obawiał się jednak tego iż jego syn nie poradzi sobie ze znalezieniem omegi. Gdy dowiedział się, że Jay jest w ciąży kamień spadł mu z serca. Ko...