⚘ᴛᴇɴ⚘

7.7K 437 163
                                    

Louis wstał z łóżka, wyłączył budzik, zjadł śniadanie i umył zęby.

Ubrał się w biały sweter z kołnierzykiem, jeansowe boyfriendy z wysokim stanem, założył pasek, białe skarpetki i zszedł na dół do kuchni.

Wziął śniadaniówkę i tradycyjnie pocałował mamę w policzek.

Założył swoje zimowe buty, szalik, czapkę i płaszcz po czym wyszedł z domu.

Jego przyjaciela nie było.

Pomagał Liamowi w ruji.

Odkąd okazało się, że Niall jest omegą Payne ciągle zabiegał o jego względy i mu się udało.

Tomlinson nie miał mu za złe, że nie będzie świętował z nim swoich uro-

Chłopak nagle zatrzymał się na środku drogi.

On ma urodziny. On jutro ma urodziny. Ma szesnaste urodziny.

Ta informacja tak w niego uderzyła, że stał tak jeszcze chwilę.

Po minucie uśmiechnął się szeroko i ruszył w dalszą drogę do szkoły.

Wszedł zadowolony do szatni i zdjął z siebie niepotrzebne odzienie.

Założył na ramię plecak i poszedł po potrzebne książki do szafki.

Otworzył schowek i zabrał ze środka parę rzeczy.

Zamknął ją i uśmiechnął się szerzej o ile to było w ogóle możliwe.

- Dzień-

- Dzień dobry Harry! - odwrócił się w stronę przyjaciela.

- Widzę, że ktoś tu ma dobry humor. - uśmiechnął się brunet.

- A żebyś wiedział. - szatyn pokiwał głową.

- Jaka jest przyczyna twojego pięknego uśmiechu? - zapytała alfa.

- Jutro mam szesnaste urodziny! - pochwalił się piegus.

- Oh.... To się cieszę! - klasnął w dłonie Styles. - A gdzie zgubiłeś Horana?

- Tam gdzie ty zgubiłeś Payne'a... - zachichotał niebieskooki.

- To już wiem gdzie są. - powiedział starszy.

- Widzisz Harreh. Przez najbliższe dni będziesz zmuszony na moją obecność.

- O nie.... Co ja pocznę.... - zaśmiał się.

- Aż taki okropny jestem? - zapytał piętnastolatek patrząc na wyższego spod rzęs.

- Tak. Momentami jesteś okropny. - zaśmiał się targając jego włosy.

Młodszy przewrócił oczami i poprawił włosy.

Trzy lekcje potem przyszła pora na lunch.

Louis wszedł na stołówkę i poczuł się jak Calum pierwszego dnia w szkole.

Tyle, że teraz nie było ani Caluma ani Nialla.

Nie wiedział co ze sobą zrobić. Już chciał wyjść i spędzić całą przerwę w bibliotece, gdy ktoś obiął go ramieniem w talii i zaczął prowadzić w stronę jednego ze stolików.

Spojrzał na dłoń, która leżała na jego biodrze i rozpoznał sygnety swojego przyjaciela.

- Dzięki Harreh. - powiedział cicho.

- Nie ma za co słońce. - odparł tamten, a serce szatyna zabiło szybciej.

Przecież Styles nigdy nie używał wobec niego takich słodkich przezwisk.

Co się zmieniło?

Tomlinson usiadł przy stoliku odrywjąc się od swoich myśli.

- To jest Louis. Mówiłem wam o nim. - powiedział loczek.

Każdy się przedstawił i zajął sobą.

- Mówiłeś o mnie? Czy powinienem czuć się wyjątkowo? - zachichotał patrząc na alfę.

- Zdecydowanie. - uśmiechnął się tamten.

⚘⚘⚘

Miłego wieczoru!

xxViakokxx

✨🌈✨🌈✨

That's my alpha? || l.s || (✔️) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz