Szatyn zamknął szafkę i ruszył w stronę wyjścia jednak, gdy zobaczył bruneta odwrócił się na pięcie i skierował swoje kroki w stronę drzwi od boiska.
Udało mu się uniknięcia spotkania ze Stylesem przez cały dzień. Nawet przerwę na lunch spędził w bibliotece, więc nie chciał tego zaprzepaścić.
- Lou! - usłyszał za sobą i przyśpieszył kroku. - Louis! - jeszcze tylko zakręt, schody i do domu.
Tomlinson szedł żwawym krokiem, ale alfa była od niego szybsza. Nawet jakby biegł nie miał by szans.
Poczuł jak ktoś łapie go za talię i odwraca w swoją stronę.
Patrzył na koszulkę bruneta bojąc się podnieść wzrok na jego twarz. Nie mógł spojrzeć mu w oczy wiedząc, że on nigdy nie spojrzy na niego z tym samym uczuciem.
- Harry muszę iść. - ledwo wypowiedział słowa przez zaciśnięte gardło.
- Coś się stało skarbie? - zapytał loczek.
I to był dla Tomlinsona kolejny cios. Może nie powinien się przejmować, ale miał szesnaście lat i nie radził sobie zbytnio z opanowaniem emocji.
- Nie. - odparł.
Podniósł głowę, na ułamek sekundy spojrzał w oczy wyższego, posłał mu najsztuczniejszy uśmiech na jaki było go stać i chciał już iść do domu lecz Harry nie uwierzył temu uśmiechowi, a pustym oczom omegi.
- Lou nie kłam. Co się dzieje? - starszy wpatrywał się w niego uważnie.
- Nic mi n-
- Louis przecież wiem, że kłamiesz. Znam c-
- Nie znasz mnie Harry, a ja nie znam ciebie. Nie powinno mnie tu być. Nie powinno być mnie u ciebie w domu. Nie powinniśmy spać ze sobą. Bo ja nigdy nie będę częścią twojego życia. Jestem tylko ruchomym miejscem. - mówił, a z jego oczu płynęły łzy.
- Lou co masz na myśli?
- Nigdy nie będę oczekiwał od ciebie tego samego Hazz. - stanął na palcach i pocałował go w policzek.
Spojrzał na niego krótko i odszedł. Zszedł po schodach i wyszedł ze szkoły.
Parę chwil po tym jak Styles usłyszał dźwięk zamykania drzwi dotarło do niego o co tak na prawdę chodziło.
Ocknął się i ruszył pendem za szatynem. Wybiegł ze szkoły i biegł w stronę domu omegi.
Po paru chwilach zobaczył chłopca idącego chodnikiem.
- Ale ty jesteś głupitki Lou. - powiedział odwaracjąc piegusa w swoją stronę i całując go namiętnie.
Tomlinson był na prawdę zszokowany tym wszystkim. Temu dniu towarzyszyło tyle skrajnych emocji, że sam już nie wiedział co myśleć.
Oderwali się od siebie po dłuższej chwili.
- Harry co ty robisz do cholery? - zapytał od razu szatyn.
- Louisie Williamie Tomlinsonie. Moje słońce i gwiazdy. Księżycu mojego życia. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moim chłopakiem, potem narzeczonym, potem moją omegą i na koniec moim mężem? - zapytał loczek.
- Po pierwsze: Cóż za kreatywność. Cytowanie 'Gry o tron' - zaśmiał się piegus. - Po drugie: Na razie mogę zostać twoim chłopakiem. Nad resztą pomyślimy za jakiś czas.
- No i pięknie! Jutro się wszystkim pochwalę jakiego mam cudownego chłopaka.
⚘⚘⚘
Za niedługo jadę do hirurga bo mam problem z kolanem, więc póki mam czas to wam wrzucam rozdział.
Trzymajcie kciuki, żeby to nie było nic poważnego.
Miłego wieczorku skarby!
xxViakokxx
✨🌈✨🌈✨
CZYTASZ
That's my alpha? || l.s || (✔️)
FanfictionDesmont Styles spodziewał się syna. Jego potomek musiał być przygotowany na bycie również jego zastępcą. Obawiał się jednak tego iż jego syn nie poradzi sobie ze znalezieniem omegi. Gdy dowiedział się, że Jay jest w ciąży kamień spadł mu z serca. Ko...