⚘sᴇᴠᴇɴᴛᴇᴇɴ⚘

7.4K 394 98
                                    

Szatyn zamknął szafkę i ruszył w stronę wyjścia jednak, gdy zobaczył bruneta odwrócił się na pięcie i skierował swoje kroki w stronę drzwi od boiska.

Udało mu się uniknięcia spotkania ze Stylesem przez cały dzień. Nawet przerwę na lunch spędził w bibliotece, więc nie chciał tego zaprzepaścić.

- Lou! - usłyszał za sobą i przyśpieszył kroku. - Louis! - jeszcze tylko zakręt, schody i do domu.

Tomlinson szedł żwawym krokiem, ale alfa była od niego szybsza. Nawet jakby biegł nie miał by szans.

Poczuł jak ktoś łapie go za talię i odwraca w swoją stronę.

Patrzył na koszulkę bruneta bojąc się podnieść wzrok na jego twarz. Nie mógł spojrzeć mu w oczy wiedząc, że on nigdy nie spojrzy na niego z tym samym uczuciem.

- Harry muszę iść. - ledwo wypowiedział słowa przez zaciśnięte gardło.

- Coś się stało skarbie? - zapytał loczek.

I to był dla Tomlinsona kolejny cios. Może nie powinien się przejmować, ale miał szesnaście lat i nie radził sobie zbytnio z opanowaniem emocji.

- Nie. - odparł.

Podniósł głowę, na ułamek sekundy spojrzał w oczy wyższego, posłał mu najsztuczniejszy uśmiech na jaki było go stać i chciał już iść do domu lecz Harry nie uwierzył temu uśmiechowi, a pustym oczom omegi.

- Lou nie kłam. Co się dzieje? - starszy wpatrywał się w niego uważnie.

- Nic mi n-

- Louis przecież wiem, że kłamiesz. Znam c-

- Nie znasz mnie Harry, a ja nie znam ciebie. Nie powinno mnie tu być. Nie powinno być mnie u ciebie w domu. Nie powinniśmy spać ze sobą. Bo ja nigdy nie będę częścią twojego życia. Jestem tylko ruchomym miejscem. - mówił, a z jego oczu płynęły łzy.

- Lou co masz na myśli?

- Nigdy nie będę oczekiwał od ciebie tego samego Hazz. - stanął na palcach i pocałował go w policzek.

Spojrzał na niego krótko i odszedł. Zszedł po schodach i wyszedł ze szkoły.

Parę chwil po tym jak Styles usłyszał dźwięk zamykania drzwi dotarło do niego o co tak na prawdę chodziło.

Ocknął się i ruszył pendem za szatynem. Wybiegł ze szkoły i biegł w stronę domu omegi.

Po paru chwilach zobaczył chłopca idącego chodnikiem.

- Ale ty jesteś głupitki Lou. - powiedział odwaracjąc piegusa w swoją stronę i całując go namiętnie.

Tomlinson był na prawdę zszokowany tym wszystkim. Temu dniu towarzyszyło tyle skrajnych emocji, że sam już nie wiedział co myśleć.

Oderwali się od siebie po dłuższej chwili.

- Harry co ty robisz do cholery? - zapytał od razu szatyn.

- Louisie Williamie Tomlinsonie. Moje słońce i gwiazdy. Księżycu mojego życia. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moim chłopakiem, potem narzeczonym, potem moją omegą i na koniec moim mężem? - zapytał loczek.

- Po pierwsze: Cóż za kreatywność. Cytowanie 'Gry o tron' - zaśmiał się piegus. - Po drugie: Na razie mogę zostać twoim chłopakiem. Nad resztą pomyślimy za jakiś czas.

- No i pięknie! Jutro się wszystkim pochwalę jakiego mam cudownego chłopaka.

⚘⚘⚘

Za niedługo jadę do hirurga bo mam problem z kolanem, więc póki mam czas to wam wrzucam rozdział.

Trzymajcie kciuki, żeby to nie było nic poważnego.

Miłego wieczorku skarby!

xxViakokxx

✨🌈✨🌈✨

That's my alpha? || l.s || (✔️) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz