Jay poprawiła swojemu siedmioletniemu synowi krawat i pocałowała go w czoło.
- Uważaj na lekcjach. Jak czegoś nie zrozumiesz to powiedz nauczycielowi. Jakby coś się stało to też mów nauczycielowi. Dobrze? - zapytała.
- Oczywiście mamusiu! - posłał jej uśmiech.
- No to leć! Widzimy się popołudniu. - przytuliła go.
Chłopiec pomachał jej z uśmiechem i podbiegł do swojego przyjaciela Nialla.
Był bardzo ciekawy jak wygląda blondyn. Podobno dostał nowy aparat na zęby.
- Cześć Nini! - pisnął z uśmiechem.
- Patrz jak to śmiesznie wygląda! - zawołał tamten i szeroko się uśmiechnął.
- Czy to metalowe coś sprawia, że możesz jeść kamienie? - zapytał od razu.
- Pytałem się o to Pana, który mi to założył. Powiedział, że nie. - zasmucił się.
- To po co Ci to coś jak nie możesz jeść kamieni? - zapytał nierozumiejąc.
- No nie wiem właśnie. Głupie nie?
- Bezsensowne. - zgodził się szatyn.
Weszli do budynku trzymając się za rączki i szukając wzrokiem napisu '1D'.
- Tam. - pokazał gdzieś Niall.
I faktycznie stała tam Pani trzymająca kartkę z tym napisem.
Podeszli do niej niepewnie.
Nim, któreś zdążyło się odezwać zrobiła to ona.
- Jeśli szukacie klasy 1D to dobrze trafiliście. - powiedziała, a oni tylko pokiwaliśmy głowami.
Po chwili Pani dała im lizkaki i przypinki z numerem '1D', które po chwili były na ich mundurkach.
Gdy usłyszeli donośny dzwonek Pani poprosiła wszystkich o ustawienie się w parach.
Stanęli z Nini przed Panią, a ona uśmiechnęła się do nich ciepło.
Dzień minął Louisowi bardzo szybko.
Uczył się literek i liczb. Umiał nawet napisać swoje imię!
Przed ostatnią lekcją mieli przerwę na zabawę.
Wtedy większość dzieci jadła swoje lizaki. Szatyn swojego nie jadł. Słodycze tylko po obiedzie -- tak zawsze mówiła mamusia.
Zauważył, że jeden chłopiec ma smutną minkę.
Podszedł do niego i usiadł przed nim.
Na jego buzi i rączkach były czerwone plamki.
- Cześć. Jak masz na imię?
- Thomas, a ty? - spojrzał na szatyna.
- Louis. - uśmiechnął się do niego.
- Aha....
- Czemu jesteś smutny? - zapytał.
- Zabrali mi lizaka, a Pani nie ma więcej. I nikt nie chce się ze mną bawić bo mam plamki. - z jego oczu poleciało parę łez.
- Ja mam kropki. Widzisz? - wskazał na swój nos i policzki, a on pokiwał głową. - Chodź. - podał mu dłoń.
Poszli do Pani opiekunki bo Tomlinson się jej coś zapytać.
- Coś się stało chłopcy? - zapytała.
- Czy mogę dać Thomasowi mojego lizaka? Jemu zabrali, a ja nie muszę mieć swojego. - wytłumaczył.
- Oczywiście Lou. To bardzo miłe z twojej strony. - pochwaliła chłopca.
Szatyn zaprowadził nowego kolegę do stolika, przy którym siedział blondyn.
Wyjął ze swojego plecaka lizka i dał Thomsowi, za co otrzymał przytulasa.
Resztę dnia spędzili razem.
Na koniec lekcji wyszli trzymając się za rączki z uśmiechami na twarzach.
Mama Thomasa bała się, że jej dziecko zostanie odsunięte na margines przez innych ze względu na chorobę.
Gdy zobaczyła jej synka z dwoma chłopcami kamień spadł jej z serca.
Jak każdej matce zależało jej na szczęściu swojej pociechy.
- Kim jest twój nowy kolega? - zapytała Jay biorąc syna na ręce.
- To Thomas. Wiesz mamusiu, że on umie liczyć do dziesięciu! - powiedział jakby liczenie do dziesięciu było prawie niewykonalne.
- Na prawdę? - zapytała z uśmiechem.
- Fajnie nie? Obiecał mi, że mnie nauczy! I Nini też! - ucieszył się. - Lubię Thomasa! Jest bardzo super mamusiu!
⚘⚘⚘
Szkoły ciąg dalszy...
Mam już dwie koleżanki i kolegę!
Jehehe!
Miłego dzionka!
xxViakokxx
✨🌈✨🌈✨
CZYTASZ
That's my alpha? || l.s || (✔️)
FanfictionDesmont Styles spodziewał się syna. Jego potomek musiał być przygotowany na bycie również jego zastępcą. Obawiał się jednak tego iż jego syn nie poradzi sobie ze znalezieniem omegi. Gdy dowiedział się, że Jay jest w ciąży kamień spadł mu z serca. Ko...