22

47 6 1
                                    

Narrator

Piątek. Przez wielu uczniów gimnazjum Françoise Dupont wyczekiwany dzień szkolnej imprezy lub karnawału, jak kto woli. Niektórym te pięć dni minęło, można by powiedzieć, miraculowo. Na przykład Marinette Dupain-Cheng, której w końcu udało się zaprosić Adriena do kina. Niektórym jednak te dni nie minęły tak kolorowo. Daisy Gray, pomimo swojego niezadowolenia, musiała ulec ojcu i zgodzić się na pozowanie na sesjach zdjęciowych. A co u naszych braci Agreste? Sam Gabriel zmienił się i pozwolił na spotkania z przyjaciółmi swojemu synowi. A Luke, no cóż u niego nic się nie zmieniło. Dalej odwiedza Daisy i można powiedzieć, że ich związek rozkwita, bądź też nie. (Hłe hłe 😏- aut)

Piątka przyjaciół spotkała się na dziedzińcu, gdzie rozmawiała o dzisiejszym karnawale. Zajęcia zostały odwołane, ale niektórzy uczniowie, w tym nasza paczka przyjaciół, przyszli by pomóc przy dekoracjach.

-Za kogo się przebierzecie?- zapytała mulatka.- Ja chciałam się przebrać za Biedronkę, ale Nino stwierdził, że ładniej będę wyglądać w stroju Czarnego Kota, więc ja będę Kotem, a on Biedronką.- wszyscy wybuchnęli śmiechem.

-Ja też się przebieram za Czarnego Kota, Alya/ Ja też się przebieram za Biedronkę, Nino.- powiedział blondyn razem z granatowłosą. Spojrzeli na siebie i po raz kolejny parsknęli śmiechem.

-A ty Daisy?- zapytał zielonooki.

-Co ja?- do tej pory nieobecna dziewczyna "ocknęła się".

-Za co się przebierasz?

-Za Cheetah.

Ich rozmowę przerwał dzwonek.

***

-Adrien, podasz mi błękitną wstążkę?- zapytała fiołkowooka. Przez coraz częstsze spędzanie czasu z chłopakiem, przestała się jąkać i przestawiać wyrazy, mogła z nim normalnie rozmawiać. Natomiast sam blondyn zaczął czuć do niej coś więcej niż tylko przyjaźń, ale jeszcze sam nie wiedział, czy to coś na poważnie, w końcu ciągle kochał Biedronkę.

-Tak, trzymaj.- podał jej wstążkę w kolorze błękitu z widocznym brokatem.

-Dzięki.- uśmiechnęła się, a chłopak wrócił do dmuchania balonów i zaprzątania głowy swoimi myślami.

***

-Dziękuję wam kochani za pomoc.- powiedziała panna Bustier.

-Nie ma za co.- odpowiedzieli chórem i wyszli ze szkoły, do której mieli wrócić kilka godzin później.

Pożegnali się i rozeszli się w swoje strony w dobrych humorach. No może, nie każdy w takim dobrym.

Daisy Gray szła ze wzrokiem w chodniku. Wolnym krokiem co chwilę spoglądała przed siebie, by na nikogo nie wpaść, jednak jej oczy i tak w większości skandowały jej czarne Vans'y. Ludzie dość ciekawscy mogli dostrzec, że po jej policzkach ciekły łzy. Nie mogła sobie wybaczyć tego co wczoraj zrobiła. Tego co powiedziała.

-O co chodzi, księżniczko?- zapytał, a ja nie odpowiedziałam.- Co się stało?- podszedł do mnie i złapał za ramię.

-Nic się nie stało, zostaw mnie.

-Przestań, powiedź o co chodzi.- złapał za mój podbródek i podniósł tak, bym spojrzała w jego czyste, błękitne oczy, które we tym momencie patrzyły na moje usta. Zaczął się powoli zbliżać, by po chwili złożyć na nich pocałunek.

Natychmiast go od siebie odepchnęłam.

-Wynoś się! Już!- pokazałam na drzwi balkonowe. Widziałam, że nie wiedział o co chodzi.- Wyjdź stąd! Nie chcę cię widzieć!

Tylko to chodziło jej po głowie. Nie mogła pochamować łez.

-Witaj Wolfie*, jestem Władca Ciem.- przed jej oczyma pojawiła się maska motyla i głos w głowie.

*Wolfie - szczerze, to coś mi się ubzdurało, że wolfie to po angielsku wilczek, ale sprawdziłam na tłumaczu i tak nie było, ale po mimo tego dałam to w książce, więc WEDŁUG MNIE WOLFIE TO PO ANG. WILCZEK.

Jak wam się podoba i jak myślicie, co się stanie z Daisy? Następny rozdział z perspektywy bohatera, czy narratora trzecioosobowego?

Bayo!

Miraculum: Nowi BohaterowieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz