Pov. Charlotte
Po świątecznej kolacjii zostaliśmy na noc u wujostwa bo zaczęła sypać śmieżyca. Pan Bernard został wysłany do skrzydła dla służby jeśli tak można nazwać sypialnię gosposi i stajennych. A my czyli ja Gwen i Angnes śpimy w pokoju z Ellie.
Kilka dni później
Pov. Cecilie
Siedziałam w sypialni i myślałam jak przeprowadzić tą rozmowę przecież Lotte się go po prostu boi, a ja nie mam na to wpływu.
- Josephie możemy porozmawiać- zapytałam kiedy wszedł do sypialni
- A o czym? - podszedł do okna i odpalił papierosa
Z jego tonu od razu można zauważyć, że coś tu nie gra. Jest niespokojny i haotyczny.
- O tobie- zamknęłam drzwi, aby nikt nam nie przeszkodził i tak za długo czekałam na tą rozmowę
- O mnie - rzucił zaskoczony, wlasając jedną dlon do kieszeni spodni
- Tak, o tobie i twoim zachowaniu względem Charlotte - Tak nie koze być jego zachowanie jest niedowytrzymania, nawet dla mnie
- A co poskarżyla Ci się - parska w moją stronę
- Nie. Po prostu... czy mógł byś mi powiedzieć dlaczego taki jesteś dla niej - chce jasnej odpowiedzi, a nie te jego zbywanie mnie
- Przecież ja się normalnie zachowuje
- Tak, normalnie - prychnełam- a twoje warczenie, syczenie w jej stronę w dzień przed Świętami było normalnie? Bo jakoś do Gwen i Agnes byłeś zupełnie inny
- Bo może Charlotte nie jest moim dzieckiem - o czym on mówi? Nie rozumiem go
- Co?- zapytałam zszokowana
- No co to niby dlaczego Gwen jest podobna do mojego ojca, a Agnes do mnie
- Nie każde nasze dziecko musi być podobne do kogoś z twojej rodziny! - podnoszę głos jego oskarżenia to absurd
- Inna może poprostu ma innego ojca co?
- Jak możesz? Lotte jest cudowną dziewczynką, nie jest podobna do twojej rodziny, ale to dlatego że jest podobna do mojej i tylko dlatego że woli książki i inne rzeczy mówi Ci że Cię zdradzałam
- Nie interesuje mnie jaką ona jest po prostu chce wiedzieć z kim mnie waliłaś po rogach - przysięgam zaraz wyjdę z siebie i stane obok
- Z nikim nigdy Cię nie zdradziłam! - mówie powoli mając wrażenie, że wtedy to zrozumie
- Mów prawdę, bo załatwię to inaczej! - jego ton głosu jest tak zimny, że go niepoznaje
- Nic nie zrobisz! ją Cię nie zdradziłam! - ile mam mu to powtarzać
- Gratuluję wyboru, kochanie - uśmiechnął się złowrogo mijając mnie
- Co ty chcesz zrobić - nie poznaje własnego męża
- Zobaczysz ta gówniara pożałuje że się urodziła - szepnął mi i wyszedł zamykając drzwi
Stoje w szoku nie wiedząc co się właśnie dzieję. Szaprnełam za klamkę nic.
- Cholera - drugi raz - Co jest
Zaczałam szarpać ją ale nic
- Lotte - co on chce zrobić!
Walnełam w drzwi dopóki ktoś ich nie otworzył. W końcu usłyszałam przekręcanie.
- Co ty tu robisz?- zapytała pani Mary
CZYTASZ
Uwierzyć w miłość
Short Story- Proszę zaczekać - usłyszłam jego głos. Nie, nie odwracaj się - mówił mi głos rozsądku, którego tak zawzięcie chciałam słuchać wtedy słuchać - Panno Price, niech sie pani zatrzyma - Nie - szepnełam do siebie - Lotte stój - poczułam szarpnięcie...