Rodział 4

919 40 0
                                    

Kilka dni później

Pov. Cecilie

Charlotte czuje się coraz lepiej z czego jestem bardzo szczęśliwa zarówno jak rodzice.Tato czuje się winny że nie zareagował wcześniej zresztą ja tak samo w naszym domu codziennie słychać gwar, bo codziennie odwiedza nas mój brat który dogląda Lotte wraz z żoną i dziećmi. Dzisiaj Charlotte uparła się że zje obiad ze wszystkimi, a ona jest tak uparta ze nie bylo sensu się z nią kłócić.

- Sissy mam dobre wiadomości - powiedział mój brat od progu wchodząc do salonu

- To mów

- Lotte czuje się świetnie wstrząsu mózgu już nie ma, ale zalecałbym aby jeszcze kilka dni poleżała w łóżku

- Ale dobrze wiesz, że ona nie wytrzyma kilku dni w łóżku

- Wiem dlatego byłoby dobrze jakby ktoś miał ją na oku cały czas

- Przecież wiesz że nikt jej nie spóści z oka a po za tym wszystko jaest w pożądku

- Tak, siniaki już w zasadzie zniknęły można śmjało żec że jest zdrowa jak ryba no nie całkiem, ale jest

- To dobrze - odetchnełam z ulgą

- Wszystko już jest dobrze - Michael mnie przytulił

- Wiem - wtulilam się w niego - niewiem co by się.....

- Ciii....Ale nie stało i nie stanie om już nic jej i wam nie zrobi nie wyjdzie  z więzienia na długie lata

- Dziękuję wam że tu jesteście

- Nie musiasz nam dziękować jesteśmy rodziną a rodzinie się pomaga- uslyszelismy głos Dorothy

- No właśnie - potwierdził moj brat

- Sissy idź po Lotte, bo pani Mary za chwile skończy obiad....

Pov. Charlotte

Siedzie na parapecie mojego okna owinięta w koc żeby nie było i wpatruje się w krajobraz wspaniałej zimy. Drzewa, krzaki, bramy wszysko w zasięgu mojego wzroku pokrytę dużą warstwą białego puchu - nazywanego śniegiem. Jak się czuję? Fizycznie dobrze pomiajając fakt, że jak chodzę to strasznie bolą mnie żebra, ale nie chce ich martwić i tak już wszyscy obchodza się ze mna jak z jajkiem,a po za tym nie zniose kolejnego leżenia w łożku nawet Tony jest strasznie nadopiekunczy no on zasze taki byl ale teraz zaczyna troche przesadzac, ale jeśli chodzi o moją psychikę to jest dobrze tak  sądzę,  ale nadal coś  mnie kłuje w sercu jak pomyśle sobie że on mogł nie zabić....Dziękuję  Bogu i wujowi za to ze mogę tu teraz być.

Dziś uparłam się, że wyjde z łóżka. Bo siedzenie i nic nie robienie dobriwadzalo mnie do szewsliej pasji nigdy nie lubiłam siedzieć w jednym miejscu dlużej niż to potrzebne wyjątkiem jest czytanie książek.

- Puk puk

- Prosze - odezwałam się

Przez drzwi weszła mama w swojej szafirowej sukni z usmiechem na ustach i troską w oczach. Już chciała się o cos zapytać

- Cześć mamo, czuje się świetnie nic mi nie potrzeba i nie nie zminie swojego zdania na temat zejscia na obiad - skończyłam swoją wypowiedź, a mama wybuchła śmiechem

- Nie chciałam oto pytac tylko cię zawołać bo obiad bedzie za dziesiąc minut

- Acha - oblałam się rumieńcem z zawstydzenia

- Dobrze to za chwile zejdectylko się przebiorę

- To może jednak zostaniesz

- Mamo ja nuz nie moze siedzień w jednym miejscu

- No dobrze to przebierz się i wejdź - westchneła i wyszła

Zeskoczyłam z parapetu i poczułam potworny ból w żebrach, który uniemożliwił mi oddychanie usiadłam na podłodze i próbowałam unormować oddech.
Po chwili powoli wstałam i skierowałam się do mojej dużej szafy niestety nid sięgam jeszcze do wieszaka, więc pomyslałam o krześle stajacym przy moim łóżku. Podeszłam do niego i powoli przeciągnełam je pod szafę. Kiedy miałam stawiać stopę na dzwi się otworzyły, a przez nie wszedł Tony

- Idzie....Co ty robisz?!! - podniósł głos, ale tak żeby nikt nas nie slyszał - przecież ty ledwo chodzisz, a co dopiero wchodzenie na  krzesło - zamknał drzwi i odłożył krzesło dalej odemnie

- Przepraszam, ja po prostu chciałam ściagnąć sukienkę - ja naprawdę nie chciałam nikogo wołać - proszę nie mów im

- No dobrze nie powiem - przytuliłam go i puczułam ból w żebrach, ale nie okazałam mu go, a raczej się starałam - To ktprą chcesz

- Tą malachitową - spojżał namnie jak na głupią

- Wybacz mi kuzynka jestem tylko facetem mozesz normalnie - przewróciłam oczami

- Tą zieloną z tym chyba nie bedziesz miał problemu

- Nie wiesz co może dokladniej - powiedzial sarkastyczne

- No to proszę trzecia od lewej

- To byl sarkazm - podał mi ją

- Ale ja wieem

- Dobra ja wychodze, a ty sie przebierz i nie kombinuj więcej - pogroził mi palcem i wyszedł

Ściągnęłam sukienkę z wieszaka, robrałam się z koszuli i zalozyłam podkoszulke czysta bieliznę i z nie małym trudem załozyłam sukienkę, ktora z trudem zapiełam.

Roczesam włosy poprawiłam sukienkę i wyszłam z pokoju pod ktorym stał Tony

- Yyy....,a nie miałeś być w jadalni?

- A jak zejdziesz?

- Po schodach? - uniosłam brew

- O nie, nie ma schodzenia po schodach wiem że bola cię żebra, alę się do tego nie przyznasz

- Ale nic mnie boli

- To podnies wysoko ręce do góry

Nie, zrobię tego przeciez nawet jak się przebierałam to ból był strasznie odczuwalny.

- Przyznaje się troche mnie bolą alę tylko trochę i czasami.

- No wlaśnie

- To jak mam zejść?

- Wezmę Cię na ręce

Chwilę później bylam na dole. I jedliśmy wspólnie obiad i teraz wiedziałam że wszystko będzie  już dobrze.....

●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●

Witajcie kochani i tp 3by było na tyle dziesiejszego rozdziału
Dziękuje wam za gwiadki i liczbe odsłon może nie jest tak duża, a le dla mniecsie liczy

Buziaki do zobaczenia niedługo

Natalka😘

Uwierzyć w miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz