Rozdział 15

481 19 0
                                    

Po kilku miesiącach przygotowań Charlotte i Charles stanęli na ślubnym kobiercu przyrzekając sobie miłość i wieczne szczęście aż po grób. Oboje byli szczęśliwi i kochali się tak bardzo jak nikt przed nimi.

Zamieszkali w rodzinnym domu Charlesa kilka dni drogi. Piękny kilkunastoletnia posiadłość z pięknym widokiem i jeziorem.

Minął rok odkąd oboje powiedzieli sakramentalne tak ich wspólne życie układało im się na ich szczęściu i wzajemnej miłości. Spędzali razem każdą wolną chwilę, a kiedy nie byli razem myśleli o sobie wzajemnie.

- Lotte, co powiesz na przejażdżkę. - wszedł do biblioteki, w której spędzała większość czasu, kiedy Charles pracował

- Chętnie - odpowiedziała odkładając książkę przytulając go.

- To zapraszam. - podał jej dłoń

W pewnym momencie Charlotte przeszedł zimny dreszcz, poczuła jak świat wokół niej wiruje z pewnością gdyby nie szybki refleks jej męża upadła by na podłogę.

- Lotte - powiedział trzymając ją w ramionach strając się ją ocucić. - Wezwijcie doktora! - zawołał

Kilkanaście minut później lekarz badał jego żonę, a on chodził po korytarzu bojąc się o nią. Kochał ją i bał się, że coś się jej stanie.

- Doktorze co z nią - powiedział od razu kiedy tylko doktor otworzył drzwi.

- Wszystko dobrze, obudziła się i odpoczywa.

- Ale wiadomo co jej jest?

- Tak, pańska żona spodziewa się dziecka. Gratuluję.

- Naprawdę to pewne?

- Tak.

- Mogę do niej wejść?

- Oczywiście, ja będę wychodził. W razie gdyby coś się stało proszę po mnie posłac.

- Dobrze. - żegna się i wchodzi do sypialni gdzie jego ukochana leży na łóżku. - Lotte
Tak się cieszę, że zostaniemy rodzicami. - mówi przytulając swoją żonę, która wtula się w niego

- Ja też, ale to duże zaskoczenie, przecież my nawet nie rozmawialiśmy na ten temat.

- Jak widać los chciał inaczej. Tak się cieszę, że będziemy mieć dziecko. Mogę?

Charles położył dłoń na jej brzuchu uśmiechając się cały czas.

- Kocham was. - pocałował jej dłoń przytulając

- Charles obiecaj mi coś. - powiedziała biorąc jego dłoń.  - Obiecałaj, że będziemy przy nim zawsze, kiedy zapłaczę, kiedy będzie nas potrzebować. Zawsze będziemy dla niego wsparciem bez względu na wszystko. Będziemy je kochać jak tylko będziemy mogli. Będzie czuć się ważne. Nie poczuję czym jest odrzucenie i niezrozumienie. Nie chcę, żeby nasze dziecko czuło i przeżywało to co ja.

- Nigdy do tego nie dojdzie. Przyrzekam Ci...

▪︎▪︎▪︎▪︎▪︎

Kilka miesięcy później na świat przyszły bliźnięta, chłopiec i dziewczynka Wiliam po zmarłym ojcu Charlesa i Alice po niedawno zmarłej babci Charlotte. Była to wielka strata dla każdego, ale najbardziej dla Horacego, dla którego żona była wszystkim.

- Już kochanie biorę Cię na ręce - mówi do synka płaczącego w kołysce. - Cii spokojnie...już nie płacz

Wiliam w stosunku do swojej siostry był bardzo niespokojnym dzieckiem i często zdarzało mu się płakać bez większego powodu, jednak minęło mu to i całe szczęście, potrzebował dużo ciepła i miłości od drugiej osoby.

Uwierzyć w miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz