Druga cześć „Something will be done", która pozwoli nam dowiedzieć się kim tak naprawdę jest Gemma Bennett, poznamy nowego złoczyńcę oraz rozwikłamy zagadkę znikających superbohaterów.
Zapraszam do czytania! ❤️❤️
Pewnego, uroczystego dnia odbyła się rozmowa. Przykra bo nie dotyczyła ani nowego członka w rodzinie ani kupna nowego samochodu. Dla Gemmy był to najgorszy dzień jak i informacja w życiu. - Przeprowadzamy się.- powiedział ojciec ciemnowłosej, ona początkowo myśląc o bliższej lokalizacji zapytała z ciekawości: - Gdzie? Na Manhattan? - zaśmiała się pod nosem a on spojrzał na mamę dziewczyny a po chwili zwrócił się do córki. - Niestety nie. - To gdzie? Arizona a może Pensylwania?- dopytywała się nadal czekając na odpowiedź. - Do Anglii. Dziewczyna w tamtym momencie wstała z krzesła na którym się znajdowała, wytarła twarz z resztek kolacji i zapytała po raz kolejny: - Gdzie? - Do Anglii, dokładniej do Londynu.- powiedziała mama a ta tylko delikatnie na nią spojrzała. - Kiedy?- drążyła temat. - Za tydzień...- westchnęła kobieta po czym odeszła od stołu wraz z ojcem. Dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć, najchętniej rozwaliłyby wszystko dookoła, ale to i tak byłoby bezcelowe. Wkurzanie się tutaj nic nie da- powtarzała w myślach.
W końcu poszła do pokoju, w którym rzuciła się ma łóżko myśląc , co dalej. Najprawdopodobniej straci wszystko ale i nic zarazem. Nie miała w Queens niczego ale miała kogoś. Peter Parker zostałby tam sam na pastwę losu. Prawda i tak była taka że zabrać go ze sobą nie mogła , wiec wymyśliła że ostatni tydzień w USA spędzi z przyjaciółmi, w końcu nie będzie ich widziała przez długi czas. Jeżeli w ogóle ich zobaczę- myślała cały czas Gemma.
Następnego dnia udała się do szkoły, cały tam pobyt obserwowała swoich przyjaciół, chłopaka a nawet nauczycieli. Na samą myśl że musi opuścić te wspaniałe istoty w oczach zbierały jej się łzy. Szkoda że się nie da nadrobić wspomnień i dotyku osób których za chwile nie będzie, a raczej które się straci. Siedziała w ławce z Peterem, który skupiał się na lekcji. W końcu był początek roku, a ciocia May raczej nie wyobraża sobie 4 z jakiegokolwiek przedmiotu na koniec pierwszego semestru. - Która godzina?- zapytała za ciekawiona ciemnowłosa, a ten delikatnie zerknął na zegarek i powiedział: - 15:17 - Dzięki.- uśmiechnęła się słysząc jego głos. Pisząc notatkę w zeszycie myślała o miejscu w którym zamieszka, czy ludzie będą przyjaźni, czy sama okolica nie będzie znajdowała się w centrum... Miała tyle pytań na które nie znała odpowiedzi że aż wyjęła telefon i napisała wiadomości do mamy: - Gdzie dokładniej będziemy mieszkać?
Nagle zadzwonił dzwonek, Peter wybiegł z klasy, a reszta uczniów powoli pakowali się. Był poniedziałek, nikomu nie spieszyło się do domu. - A ten znowu wybiegł.- powiedziała cicho nauczycielka z hiszpańskiego.- Miałam sprawę do niego. - Na następny raz proponuje załatwić to na początku lekcji. - zaśmiała się Gemma. - Co racja to racja.- roześmiała się po czym wyganiając z klasy uczniów wyszła.
Dziewczyna kierując się do wyjścia z gmachu szkoły zaczepiła MJ. - Hej, wiesz może kiedy będzie ten bal noworoczny? - W piątek, a co chcesz ze mną iść?- uśmiechnęła się zamykając szafkę. Ciemnowłosa zaprzeczyła uśmiechając się. - Tak tylko pytam.
~•~
Gemma po lekcjach poszła do siedziby Avengersów. Chciała cały bity dzień spędzać z przyjaciółmi w miłej atmosferze. Gdy już wchodziła do posiadłości bohaterów, zauważyła biegającego wokół budynku Clinta. Barton nigdy nie biega, wiec zdziwiło to dziewczynę. - Cześć Clint!- zawołała, a ten odwrócił się i podbiegł do niej. Miał uśmiechniętą buzie od ucha do ucha. Był bardzo zadowolony gdy nagle potknął się i momentalnie znalazł się na ziemi. Dziewczyna wybuchnęła śmiechem po czym prędko ze łzami w oczach podbiegła by pomóc mu wstać. - Ała! Mój łokieć! - powiedział po czym zaśmiał się i zapytał- Co tu robisz? Dziś nie mamy treningu z tego co pamietam? Chyba że źle pamietam.- - Nie, nie mamy chciała tylko z wami poprzebywać.- uśmiechnęła się.- w końcu takie znajomości trzeba czcić. - Czcić? Dobra, młoda nie wygłupiaj się. Po prostu tam idź. - powiedział po czym poklepał dziewczynę po plecach. Ta już idąc w stronę budynku usłyszała.- Dam ci radę, nie zbliżaj się do Starka jest bardzo rozdrażniony. - Okej, Dzięki. Jakbyś mnie szukał to jestem w środku. Weszła do budynku, zauważając przechodzącą postać w korytarzu dziewczyna uśmiechnęła się i podążała za nią, ciekawa gdzie dalej pójdzie nie zauważając jej. Postać była ubrana cała na czarno a na głowie miała kaptur. Gem nie mogła rozpoznać kto to był. Zaczęła już mieć wątpliwości że to ktoś z Mścicieli. Z resztą co byście powiedzieli gdybyście zauważyli faceta ubranego na czarno z czarnym plecakiem i łomem? Gdy dziewczyna zauważyła tem szczegół zaczęła gonić włamywacza. W końcu zdenerwowana krzyknęła: -Stój! Ten odwrócił się i pobiegł w długą. Dziewczyna widząc jego twarz była zamurowana ale z drugiej strony szybko ruszyła. Mężczyzna sprawdzając czy przypadkiem nie zgubił dziewczyny , stracił skrawek papieru na którym było coś napisane, dziewczyna szybko nadgoniła i w biegu zabrała lecącą jeszcze karteczkę. Chłopak nie spodziewanie wyszedł tylnymi drzwiami.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Dziewczyna nagle upadła, jej ręce pokryły się czerwoną mazią, jedyne słowo jakie miała wtedy w głowie to : Kurwa. No i jeszcze jedno: Co.
Gdy już czuła że substancja zbliża się do jej twarzy szybko wyjęła kartkę i przeczytała na głos: - Bomba w kotłowni. Wtedy nagle poczuła ciemność a w głowie słyszała ten straszny głos, a mówił on: Welcome Back!