3- Serio?

719 46 18
                                        

Był piątek, piąteczek, piątunio.
Gemma zdenerwowana ciągłym siedzeniem w pokoju, ubrała kostium i wyszła szukać przestępstw.
Poszła na najmniej uczęszczane uliczki w mieście, oprócz nie trzeźwych bezdomnych nic nie zauważyła, ale w końcu gdy już miała wracać , zauważyła coś dziwnego.
Kobieta z grzywką celowała do jakiegoś faceta. Ten zauważając dziewczynę spojrzał na nią po czym krzyknął, a kobieta strzeliła tyle że w nie jego a w dziewczynę.
W ciągu paru chwil pocisk w nią trafił.
- Nie boli.- szepnęła po czym złapała się za brzuch w który dostała.
Czerwona maź uratowała jej życie.
- Dzięki.- powiedziała pod nosem.
Gem wyjęła jedną z zabawek Tonego. Wycelowała nią w kobietę po czym w mężczyznę.
Ogłuszyła ich ale nie na długo, więc co sił w nogach zaczęła uciekać. Nie chciała się mieszać a sprawy jakiś gangów, tym bardziej jak jest w Londynie bez jej superbohaterów z sąsiedztwa.
W pewnym momencie wspięła się na budynek a z plecaka wyjęła łuk. W tamtym momencie przypomniał jej się Clint, który uczył ją celować do tarczy właśnie z łuku, z bronią palną tez oczywiście pomógł. Dziewczyna wyjęła również strzałę i czekała na „zdobycz".
W pewnym momencie dwójka wyjawiła się z zakrętu rozglądając się. Byli strasznie zdezorientowani.
- Dzięki Boże że Stark produkuje takie zabawki. - powiedziała po czym zerknęła jeszcze raz w stronę tajemniczej dwójki.
Mówili coś między sobą niestety, słuch Gemmy nie wychwycił żadnego dźwięku oprócz głośnego: Kurwa.

- Co mam robić?- zapytała sama siebie. Chciała strzelić ale nagle przypomniały jej się słowa Agenta Bartona: Obserwuj i czekaj.
Więc czekała, śledziła, obserwowała, chodziła, nudziła się, ale to akurat najmniejszy problem w tamtym momencie.
- A jeżeli to był ktoś z rządu i teraz mnie szukają?- zapytała w myślach.- Oby nie.

W końcu poszukiwani stanęli w miejscu , dziewczyna wycelowała i czekała aż coś zrobią grożącego dziewczynie.
Nagle kobieta spojrzała w górę, po czym zauważając dziewczynę tyrpła faceta i powiedziała:
- Patrz.
Wyjęli pistolety i zaczęli strzelać.
- Shit!- przełknęła.
Tak położyła się na płasko na brzuchu, po czym zaczęła powoli czołgać się w stronę środka dachu.
Nagle strzały ustały a zza krawędzi dachu wyłonił się mężczyzna, który celował do Gemmy. Dziewczyna wstała z dachu, otrzepała się.
- Hej, hej , hej. Nie musisz tego robić.- wyciągnęła ręce do przodu, by uspokoić atakującego.
- Głos zaakceptowany, Gemma Bennett.- dziewczyna zmarszczyła brwi gdy usłyszała wydawane dźwięki z zegarka mężczyzny.
Brunet wyciągnął krótkofalówkę i powiedział, wstrzymać ogień, to nasza.

Dziewczyna jeszcze bardziej nic nie rozumiała.
- A nie mówiłem że ją znajdziemy.- powiedział do kobiety która powoli wygramoliła się na szczyt dachu.
- Kim jesteście?
- S.H.I.E.L.D , tyle ci powiem.- odpowiedziała kobieta z grzywką.- O i jeszcze jedno, pojedziesz z nami. Fury ma ci coś do powiedzenia.
- Shit! Tylko nie on.- narzekała dziewczyna która definitywnie nie przepadała za gościem.
- Uznamy że tego nie słyszeliśmy.- odrzekł facet po czym szybko dodał.- auto jest na dole.

~•~
- Nie umiem się dodzwonić do Gemmy. A ty?
- Też nie, może jest chora i nie chce żebyś jej przeszkadzał?
- Ale to już trwa tydzień!- krzyknął poddenerwowany Peter.
- Ej, spokojnie. Wróci, jutro już będzie w szkole.- pocieszał uśmiechnięty Ned.-Czy kiedykolwiek nie wróciła po chorobie?
- No w sumie racja. Ale i tak pójdę do Starka, może coś wie.- postanowił Peter po czym szybko opuścił stołówkę.
- Nie wpakuj się w kłopoty chłopie.- powiedział szybko Ned za nim Parker odszedł całkowicie od stołu.
Ten tylko uśmiechnął się pod nosem i poszedł przed siebie.
- Zostaliśmy tylko ty i ja, kanapko z łososiem...

~•~
- Jak myślisz co teraz będzie? Myślisz że ujdzie ci to na sucho.- zapytał wściekły czarnoskóry mężczyzna.
- Tak trochę.- powiedziała pod nosem dziewczyna, ale gdy zobaczyła ostry wzrok Nick'iego szybko zaczęła się tłumaczyć.- Okej, nie wiedziałam czy wam to mówić czy nie. Miałam dylemat bo jakbym powiedziała wam to wszyscy by się dowiedzieli.
- Nie rozumiem twojego toku myśleniu, młoda.
- Hmm. Jakby to wytłumaczyć. Powiem równa się źle. Nie powiem równa się umiarkowanie dobrze. Rozumie pan, panie Fury? Tak czy siak i takbym była odnaleziona, w sumie to mnie znaleźliście.- powiedziała, a ten przewrócił okiem. Dziewczyna nie wiedziała co dalej mówić i robić.

- Okej. Jednak ujdzie ci to na sucho.- powiedział niezadowolony, a gdy już Gemma miała wstawać z krzesła ten dodał.- Mam dla ciebie propozycje.

- Zamieniam się w słuch.- rozsiadła się wygodnie.

~•~
- Jest może Stark? Chciałbym z nim pogadać.- zapytał się wstydliwie Peter jednego z Avengersów.
- Tak jest, szukaj go w pracowni. Napewno tam siedzi. Ah! Mam do ciebie pytanie. Wiesz może co się dzieje z Gemmą?- zapytał zamartwiony Clint.
- Ja właśnie w tej sprawie do Starka.- odpowiedział, a w jego oczach już zaczął się pojawiać wymalowany smutek, bo chłopak dobrze wiedział, że coś się stało.

~•~
- Łowca nagród? Serio?
- I tak nie masz nic do roboty. Całe dnie przesiadujesz w pokoju.- zaargemuntował Fury, który z ciekawością patrzył na zmieniająca się co chwile minę Gemmy.

- No dobra.- powiedziała, a ten uśmiechnął się szybko po czym znowu wrócił do swojej pokerowej twarzy. - Ale...
- Wiedziałem. Kontynuuj.
- Dacie mi niewidzialność i powrót do USA.
- Pierwsze masz załatwione. Ale to drugie. Tu nie jest aż tak źle, da się wypocząć.
- Panu wakacje w głowie, w połowie października?
- Ja do szkoły nie muszę chodzić, wakacje mogę mieć kiedy chce.

~•~
- Dzień Dobry!
- Cześć, kid!
- Mam pytanie.
- Byle szybko.- powiedział miliarder odwracając się na obrotowym krześle.
- Gemma zaginęła.- oznajmił a brunet zmarszczył brwi.
- To nie pytanie.
- Sprawdzisz to? Wiem że możesz.- wyłkał szybko nie zwracając już na mówienie per pan.
- Krok do przodu, młody. I tak mogę to zrobić, ale będziesz u mnie miał zaległą przysługę.
- Dobra.- powiedział szybko Pete, który delikatnie zdenerwowany najwyraźniej pospieszał Starka, którym kierował stoicki spokój.
- Friday, Sprawdź mi gdzie ostatnio była widziana Gemma Bennett. - powiedział do sztucznej inteligencji, a po chwili na ścianie wyświetlił się ekran, gdzie było pełno zdjęć Gemmy.
- Ostani raz w Ameryce widziano ją w sobotę o godzinie 10 na lotnisku.
- Dziś jest już piątek, dobra a gdzie jest teraz?- stwierdził i zapytał Peter .
- Wysiadała na lotnisku w Londynie.- Friday pokazała kolejne zdjęcia dziewczyny.
- Wyślij mi wszystkie zdjęcia na telefon, obejrzę je w domu.
Tony spoglądał na Petera, który delikatnie się rządził w tamtym momencie ale to nie było ważne dla Starka, w końcu wiedział że gdyby jego miłość życia nie odzywała się się przez tydzień to również byłby zmartwiony i nie zwarzałby na pierdoly takie jak grzeczność.
- Może zrobiła sobie krótkie wakacje? - zapytał już prawie cały mokry na policzkach Peter. - Friday sprawdzisz mi jeszcze zakupy biletów rodziców Gemmy, kupili bilet powrotny?
- Niestety ale nie, nie potwierdzono zakupu.- odpowiedziała po czym zdjęcia na ścianach wygasły a ekran znikł wraz z głosem Friday.
- Dlaczego nic nie mówiła?
- Nie wiem. Nie rozklejaj się młody. Jeżeli będziesz czegoś potrzebował daj znać, wystarczy poprosić. - brunet z brodą uśmiechnął się, a chłopak wytarł łzy na policzkach po czym delikatnie uśmiechnął się do Tonego.
- Dziękuje.- wyłkał po czym nagle poczuł napierającego na niego Starka.
Przytulił go, delikatnie ale z gestem, którego Peter nigdy nie zapomni.

Something wrong! ~ P.POpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz