5-obsesja

590 38 3
                                    

- Mam! Tydzień temu była w jednej z galerii! Ned to przełomowe odkrycie!- krzyknął Peter, który delikatnie mówiąc troche wariował.
- To super.- oznajmił już trochę poirytowany Ned zachowaniem szatyna.
- Jak myślisz przyjedzie na święta?- zapytał Peter, który akurat coś robił na telefonie.
- Fajnie by było. Okeeeej..- zaczął ju wkurzony brunet.- Przestań.
- Co?
- Przestań, ona już nie wróci! Rozumiesz? - doszedł do końca po czym wyszedł, na jeszcze odchodne rzucił jeszcze krótkie „pa".
Sam nie dowierzał że zmarnował właśnie nadzieje przyjaciela, jedynego prawdziwego przyjaciela.
Gdy już otwierał drzwi wejściowe, przetarł twarz z łez. Otwierając drzwi zauważył dosyć umięśnionego szatyna w skórzanej kurtce.
- O. Cześć! Jest może Peter w domu?- zapytał.
- Zależy kto pyta.- uśmiechnął się Ned, nawet nie wiedziecie jak bardzo chciał to powiedzieć.
- Agent Barton.- odpowiedział dumnie pokazując dyskretnie logo Shield.
- Aha. Pokój po Lewej.- powiedział po czym przepuścił gościa w drzwiach.
Chłopak przyjrzał mu się dokładniej gdy ten przechodził koło niego.
Facet nie wyglądał staro ale też młody nie był. W uchu miał słuchawkę, a w kieszeni prawdopodobnie telefon, z tyłuw spodniach wyciśnięty pistolet lekko wystawał, a w jednym bucie miał nóż.
- Pete! Masz gościa!- krzyknął na odchodne plumpboy po czym zamknął drzwi i wyszedł.

~•~
- On ma 2 metry. Naprawdę ja mam go złapać?
- Taka jest twoja praca.
- A mogę przynajmniej wiedzieć co zrobił?- zapytała z ciekawości Gemma.
- Zabił wiele osób.
- A oczywiście policja nie umie go złapać? Oni w ogóle coś robią, czy tylko zbijają bąki?
- Zbijają bąki i zbierają oklaski.- odpowiedział Fury, który już lekko znudzony rozmową zaczął podpisywać jakieś papiery.
Gdy Gemma opracowywała plan złapania dwumetrowego bandyty w szarym pokoju z jednym oknem oraz lustrem weneckim przez, które Fury spoglądał na zamyśloną dziewczynę, Natasha leciała przez cały ocean by zobaczyć dziewczynę.
Ruda nie była zadowolona że Gem wyleciała, ale pojęła odrazu, że dziewczyna nie miała innego wyboru, a że zrobiła to tak, to to już jej sprawa.

~•~
- Say i do, i do, i do, i do, i dooo!- śpiewała cicho pod nosem dziewczyna, czekając na dwumetrowego przeciwnika.- When You gone, How can i even try do go on? Wake me up, before You go go! Yeah Yeah! Dance with me tonight! Parapapa! Wake me..-

- Proszę nie karz  słuchać mi tego skrzeczenia przez następne pół godziny.- powiedział zdenerwowany Fury, nie przepadał gdy ktoś śpiewał, a tym bardziej tak źle.

- No dobra już nie będę, postaram się śpiewać lepiej.- uśmiechnęła się sama do siebie słysząc rozdrażniony głos w słuchawce.
Czarnoskóry mężczyzna przewrócił oczami po czym po raz kolejny usłyszał śpiewający głos dziewczyny. Tyle że tym razem faktycznie nuciła o wiele lepiej.
Gdy już zrobiło się całkowicie ciemno, ponuro, wilgotno i na dodatek zimno, dziewczyna zobaczyła dwumetrowego mężczyznę, którego osobiście nazywała olbrzymem. Facet za pomocą ubioru wręcz przyciągał ludzi do siebie, bo mimo wszystko wyglądał jak milion dolarów. Wielkolud był Afroamerykaninem, szczerze mówiąc to w skali od jeden dziesięć w byciu czarnoskórym on dostał mocną 3 a może nawet 4.
Facet zmierzał do jednych z wielu drzwi od kontenerów, bądź magazynów, zwał jak zwał.
Nagle zza rogu wyszedł drugi mężczyzna, tym razie szczuplejszy i niższy, na pierwszy rzut oka miał około metra osiemdziesięciu wzrostu, może nawet mniej. Miał czarny, elegancki garnitur a na nosie nosił okulary, ale nie byle jakie, bo przeciwsłoneczne.
W tym momencie dziewczyna zdała sobie sprawę, że właśnie ujrzała, Starka. Ten lekko spojrzał do góry wprost na dziewczynę, puścił oczko po czym zaczął rozmowę z olbrzymem.
Gemma osłupiała, nie wiedziała cóż robić a tym bardziej co powiedzieć. Po paru chwilach przełknęła ślinę i zbulwersowana zwróciła się  do Fury'ego:
- Stark? Wiedziałeś o tym i zapewne nie mogłeś mnie poinformować.
- Trzeba się przyzwyczajać do nieprzewidywalnych sytuacji.- odpowiedział spokojnie jednooki, ale w głębi duszy chciał się zaśmiać prosto w twarz dziewczynie.- Czekaj na znak od Starka.
W tamtym momencie ciemnowłosa jednyne co mogła zrobić, ba! Tylko Umiała  wpatrywać się w dwóch mężczyzn którzy omawiają zapewne interesy. Czekała na znak i rozmyślała, Tony zbił ją z tropu, a nawet nakierował na nowy, idący w drugim kierunku.
Otóż. Natasza przyleciała z Tonym co wskazywałoby na to że rudowłosa powiedziała reszcie Avengers, ale może być też na odwrót, pierworodna wersja Fury'ego. Mam namyśli przeczytanie  listu przez  Romanoff, przylot do Londynu z pasażerem na „gapę".

~•~
Queens nie jest zbyt bogatą okolicą, ale też nie jest najbiedniejszą, przynajmniej tak mówią czy w gazetach czy też na ulicach. Ubogie rodziny mogą znaleść tam mieszkanie w dość nawet dobrych cenach jak na NYC.
Ale to nie jest i  było  najważniejsze w tej okolicy, bo ważne było  posiadanie superbohatera z sąsiedztwa. Oczywiście mowa o Spidermanie, nikt nie wie że pod maską krył  się nieśmiały nastolatek. Dzieciak który mimo że był nie lubiany w szkole, był też miłością jednej z mieszkanek. Gemma Bennett kochała jak i Petera, tak i Spidermana. Szczerze mowiac to nawet nie widziała różnicy między nimi. W każdym z nich widziała tą samą osobę.
Nie mogła tego powiedzieć o swojej drugiej osobowości.
Otóż Carnage był zdecydowanie inny.
Zamiast słuchać się głosu rozsądku on wolał działać siłą. Trudno to określić, ale gdy ciało Gemmy pokrywało się tą czerwoną mazią, ona się zmieniała, tyle że na gorsze.
W ciągu paru sekund mogła się stać zamiast kochającą dziewczyną, bezuczuciową zabójczynią.
Najbardziej przerażający był fakt że dziewczyna straciła stu procentową kontrole nad tym.
I właśnie w momencie dania znaku przez Starka, Carnage zaatakował, tak samo jak inny złoczyńca.

Something wrong! ~ P.POpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz