ROZDZIAŁ X ~ Pułapka (świętej) pani major

1.2K 111 164
                                    

Mia wiedziała, że Levi to zawodowy pedant, pedant tysiąclecia, pedant nad pedantami etc., więc niespecjalnie zaskoczyła ją pobudka i apel mundurowy przed piątą rano oraz moment, w którym Ackerman oznajmił, że wysprzątają cały teren obozu.

- Obecność obowiązkowa - zaznaczył - Kto się nie przyłoży, będzie się obijał lub uzna, że ukrycie się pod łóżkiem to dobry pomysł dostaje nadgodziny. I może zapomnieć o wieczornym wyjściu.

- Wieczorne wyjście? - zastanawiała się Mia - Ciekawe.

Większość Zwiadowców jeszcze wpół spała sprzątając te miejsca, które zostały im przydzielone, natomiast Mia razem z Nick'iem bez problemów radzili sobie z myciem okien, zostawiając z robotą w tyle całą resztę.

- To ma być Twoim zdaniem wytarty kurz, tak? - Kapitan patrzył wzrokiem mordercy na kadeta odpowiedzialnego za parapety - Jak wrócę za pięć minut mam się w tym drewnie przejrzeć.

Mia wstrzymała oddech, starając się nie wybuchnąć śmiechem.

- Kurna, "Perfekcyjna Pani Domu", iks de.

Na swoje szczęście udało jej się zaśmiać do środka i wróciła do przecierania szyby.

***

Sirri w życiu by nie przypuszczała, że Zwiadowcy regularnie chodzą do oberży. Albo że w ogóle chodzą do jakiejkolwiek tawerny. No cóż, najwyraźniej każdy człowiek musi się wyluzować lub (ewentualnie) zapomnieć o troskach, porządnie nawalony promilami.

- Kilka miesięcy temu udało się uratować tą tawernę przed Tytanami - wyjaśnił Nick, gdy powoli zbliżali się do obiektu - Właściciel był na tyle wdzięczny, że od tamtego czasu pozwala Zwiadowcom wpadać kiedy tylko mają ochotę a jedzenie i trunki są na koszt firmy.

Gdy tylko przekroczyli próg, Mia poczuła intensywną kumulację zapachów; od aromatu piwa, po odór wstawionych klientów. Do tych woni dołączyły również dźwięki, między innymi odgłosy zderzających się ze sobą kufli, krzyki, śmiechy oraz gra orkiestry, która była usytuowana na podwyższeniu w najdalszym kącie karczmy.

Sirri uśmiechnęła się szeroko; mimo, że była raczej typem domatora i należała do ludzi, którzy potrafili bawić się bez alkoholu, poczuła się tak, jakby było to jedyne spokojne miejsce na splamionym szkarłatem padole.

Kadeci albo rzucili się na środek parkietu albo zajęli miejsca przy barze. Jako, że Nick był pełnoletni mógł pozwolić sobie na kufel i razem z kilkoma kompanami gawędził w najlepsze. Mia natomiast okazała się perfekcyjną podpórką dla ściany.

***

Dowództwo patrzyło na hulańce podopiecznych z boku. Hanji w najlepsze okupowała stół z jedzeniem i z szybkością karabinu pochłaniała kolejne porcje

- Te, krasnal? - dźgnęła Levi'a łokciem, że mu o mały włos się herbata wylała - Idziesz? - gestem głowy wskazała na wolną przestrzeń, na której szeregowcy i miejscowi w najlepsze dali się ponieść nutom.

Levi zilustrował wzrokiem wpierw parkiet, a później kobietę.

- Z Tobą? - zapytał ze swoją pogardą w głosie.

- Ojej, schlebiarz mi, każdy by chciał! - Hanji zaśmiała się i zarumieniła sztucznie - Ale ja for you to za wysokie progi, mam swój kabaret. Znajdź sobie kogoś swojego wzrostu.

【 POZOSTAWIONE Z SENTYMENTU 】❝Second chance for love.❞ | 𝗦𝗡𝗞 (✓)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz