- Jutro odbędzie się krótki wyjazd do miasta! - ogłosił Erwin na porannym apelu - Pojedzie niewielki patrol pod dowództwem kapitana i zakupi rzeczy potrzebne do zbliżającej się wyprawy!
Od razu została wyczytana lista osób. W grupie znalazł się Nick oraz Mia. Dziewczyna wiedziała, że wypady do miasta rzadko się zdarzają, co najmniej raz w miesiącu, ponieważ większość zapotrzebowania znajdowała się w kwaterze. Dopiero gdy zaczynało brakować znacznej części zasobów niewielka część Zwiadowców wyruszała do otoczonego murem dystryktu.
- Zbiórka o ósmej. Lepiej się nie spóźnić i pójść spać wcześniej, aby nie dostać kary od Levi'a - pomyślała Mia - Yato jeden wie jaką karę mógłby wymyślić.
***
Następnego dnia przygotowania ruszyły już od szóstej rano. Z tego powodu, że Mia miała płytki sen obudziła się dość wcześnie. Nie próżnując, wskoczyła w mundur i poszła pomagać.
- Ranny ptaszek z Ciebie - ktoś podszedł do niej od tyłu i poczochrał jej włosy, gdy w najlepsze konsumowała miseczkę ryżu.
- A Ty co? Nocny marek? - zapytała ze śmiechem.
- Co? - zapytał chłopak, siadając obok.
- Nic.
Przez chwilę siedzieli w milczeniu.
- Posłuchaj mnie, Mia. Muszę Cię ostrzec.
- Przed czym? Źle coś zrobiłam?
- Nie, nie w tym rzecz. Wiesz, że Zwiadowcy to "ostatnia nadzieja ludzkości" i tak dalej, ale... Niech chęć niesienia pomocy innym nie przyćmi Ci umysłu.
- Ale...
- Bez "ale". Nawet w mieście bywa niebezpiecznie. I to bardzo. Jeśli skład podzieli się na mniejsze patrole i mnie z Tobą rozdzielą to obiecaj mi, tu i teraz, że nie będziesz oddalać się od grupy, chyba że będzie to konieczne.
- Nick, rozumiem, że w oczach innych wydaję się nieporadna, ale tak nie jest. Potrafię o siebie zadbać.
- Obiecaj, że będziesz uważać - powtórzył chłopak z naciskiem i złapał ją za ramiona - Po prostu mi to obiecaj.
- Dobrze, już dobrze! - dziewczyna lekko wyswobodziła się z jego uścisku - Obiecuję, że będę ostrożna.
Nick jeszcze chwilę patrzył jej głęboko w oczy.
- Dobra, kończ i chodź. Mówili, że wszystko jest gotowe do drogi. Trzeba tylko oporządzić i wyprowadzić konie.
***
Wyznaczony patrol ruszył do stajni. Zwiadowcy podchodzili do boksów i wyprowadzali wierzchowce.
Mia poczuła, że coś szturcha ją w ramię. Odwróciła głowę i zobaczyła pięknego konia o kasztanowym umaszczeniu. Miał białe znamię w kształcie czteroramiennej gwiazdy na czole.
- To Venux - pochwalił się z dumą w głosie Brave - Nie miałem czasu, by przedstawić Ci go w chwili, gdy Cię znaleźliśmy.
- Jest piękny... - Sirri delikatnie pogłaskała zwierzę po pysku. Te przyjaźnie parsknięło.
- Wybierz sobie któregoś. Skoro już nosisz mundur, powinnaś mieć własnego wierzchowca.
Mia ruszyła wzdłuż boksów. Zatrzymała się dłużej przy ostatnim. Jej oczom ukazał się koń w kolorze kawy z mlekiem oraz brunatną grzywą i ogonem.
- Lepiej szukaj dalej - polecił jej Nick - Ta klacz nikogo do siebie nie dopuszcza. Nawet kadra próbowała ją dosiąść, ale bezskutecznie. Jedynie kapitan z dowódcą i pułkownikiem zdołali na nowo zamknąć ją w boksie. Aż dziw, że jeszcze tu jest, skoro nie daje się osiodłać.
CZYTASZ
【 POZOSTAWIONE Z SENTYMENTU 】❝Second chance for love.❞ | 𝗦𝗡𝗞 (✓)
ФанфикPierwowzór fanfiction „Second chance for love" po kilku nieudanych korektach. Odnowiona wersja znajduje się na moim profilu i jest obecnie pisana od nowa, więc to do niej serdecznie zapraszam. Więcej informacji znajdziecie w rozdziale « ☁️【 12/03/20...