List 9 25/05
Co się dzieje, James? Od dwóch tygodni nie dajesz znaku życia. Nie chodzisz do szkoły, nie piszesz, nie dzwonisz, nie odpisujesz na moje smsy. Martwię się o Ciebie… Nie ukrywam, że jesteś mi bardzo bliską osobą, chciałabym wiedzieć co się u Ciebie dzieje, ale najwyraźniej Ty tego nie chcesz. Nie traktuj mnie w taki sposób, jeśli już Ci się znudziłam to powiedz mi to prosto w twarz, a nie bawisz się ze mną w podchody. Bądźmy wobec siebie szczerzy. Po prostu...
Marie
Dwa tygodnie, dokładnie tyle minęło od mojego ostatniego spotkania z Jamesem. Od tego czasu nie kontaktował się ze mną co nie było w jego stylu. Niepokoiło mnie to. Czasami celowo wracałam do domu pieszo by przejść koło jego domu, ale nigdy nie udało mi się go dostrzec. Wiem, to trochę straszne, ale co mam poradzić, że czasami najpierw robię, a później myślę. Nie mniej jednak chłopak nie daje znaku życia, a jego przyjaciele niezbyt się tym interesują. Na pytanie nauczycieli : „Czy wiecie co dzieje się z Jamesem” w większości przypadków odpowiadali, że się z nimi nie kontaktował, stwierdzam więc, że nie tylko mnie olał.
Moje myśli szybko przestały krążyć wokół nastolatka, to wszystko dzięki lub przez wspaniały szkolny dzwonek. Powroty do domu wielkim, zatłoczonym autobusem nie należą do najprzyjemniejszych, jednak dziś wyjątkowo mi to nie przeszkadzało, a wręcz pragnęłam aby podróż potrwała dłużej. To wszystko dlatego, że przychodzi do nas na kolację tajemnicza Sophie - partnerka ojca. On dosłownie oszalał. Od tygodnia wymyśla menu, analizując każdy szczegół. Specjalnie na tę okazję kupił mi sukienkę pod kolor swojego garnituru. Ma szczęście, że chociaż jest ładna.Felerna godzina nadeszła szybciej niż się spodziewałam. Delikatne poprawki w makijażu, ułożenie włosów i ubranie sukienki, nie zajęło mi to więcej niż trzydzieści minut, natomiast tata przygotowywał się ponad dwie godziny. Szczerze mówiąc nie dziwię mu się, też chciałabym dobrze wyglądać w obecności ważnej dla mnie osoby. Gdy zeszłam na dół ojciec już chyba trzeci raz sprawdzał, czy wszystko jest na swoim miejscu i czy na pewno wszystko przygotował zgodnie z planem. Przeglądałam się w lustrze w momencie gdy mężczyzna podszedł do mnie. Wyglądaliśmy na całkiem normalną rodzinę w tych granatowych strojach. Tata wyglądał na zdenerwowanego.
- Nie stresuj się- powiedziałam w jego stronę- Przecież nie zabiję jej wzrokiem bazyliszka.- rzuciłam aby rozluźnić atmosferę.
- Polemizował bym- odpowiedział śmiejąc się cicho.
Byliśmy pogrążeni w myślach do chwili gdy ktoś zapukał do drzwi. Tata otrząsnął się i otworzył drzwi. Do naszego domu weszła piękna, elegancka kobieta, może rok czy dwa lata młodsza od ojca. Wyglądała na bardzo sympatyczną i ciepłą osobę. Zamieniłam z nią kilka zdań w czasie gdy tata przygotowywał danie główne. Przysięgam, że nigdy nie ugotował nic tak dobrego.
Te kilka godzin minęło w przyjemnej atmosferze, zupełnie inaczej wyobrażałam sobie to spotkanie. Rozmowa z Sophie tak właściwie prowadziła się sama, nie potrzebny był narzucony temat. Widziałam jak z minuty na minutę stres wyparowywał z mojego ojca. Miło było widzieć go w końcu takiego radosnego.
- I jak? Sophie zdała test?- zapytał mnie tata podczas zmywania naczyń.
- Na piątkę- odpowiedziałam po udawanym namyśleniu się.
- Kamień z serca, żabko- nasze relacje ostatnio się poprawiły. Cieszę się z tego, miałam dość tego napięcia między nami
Po posprzątaniu domu zdecydowała się na spacer do mojego ulubionego miejsca. Potrzebowałam pomyśleć na łonie natury. Na sukienkę narzuciłam czarną bluzę, a eleganckie buty zmieniłam na wygodne, stare trampki. Jest ciemno, nikt nie będzie widział jak wyglądam. Droga nad rzekę za każdym razem stawała się coraz krótsza, nie potrzebowałam wiele czasu by tam dotrzeć. Usiadłam na trawie i pogrążyłam się w myślach. Moją głowę zaprzątały takie sprawy jak moja relacja z Jamesem, związek taty i Sophie oraz coś co zbliżało się wielkimi krokami, wybór uczelni. Poraz kolejny moje rozmyślania zostały brutalnie przerwane.
- A ty Kopciuszku co tutaj robisz?- zapytał mnie dobrze znany głos.
- Myślisz, że nie rozpoznam twojego głosu po dwóch tygodniach nie odzywania się? Możesz wyjść zza tego drzewa James.- odpowiedziałam trochę wrednie na pytanie chłopaka.
Nastolatek usiadł obok mnie, ale znów nic nie powiedział. Tym razem to ja postanowiłam przejąć kontrolę.
- Co się działo?- zapytałam nagle.
- Co? Aaa, o to pytasz. Byłem… chory- odpowiedział szybko.
Zapadła, cisza. Wyjątkowo nieprzyjemna cisza
- Nie, nie byłem chory- powiedział James.- Rodzice chcą się przeprowadzić. Do Nowego Jorku. Uważają, że ja i Lucy będziemy mieli tam lepsze warunki do rozwoju. Nie chodziłem do szkoły, bo byliśmy tam. Szukaliśmy nowego domu. Od razu odpowiem, że nie wiem dlaczego się z tobą nie kontaktowałem. Być może w podświadomości wiem, że i tak cię zostawię…- wyjaśnił chłopak.
-:Ja, ja nie wiem co powiedzieć- zamurowało mnie wyznanie chłopaka.
- Najlepiej nic nie mów, posłuchaj mnie. Muszę się komuś wygadać.- spełniałam prośbę chłopka- Chyba sobie nie daje rady, wypalam się. Nie czuję się tak podekscytowany na myśl o meczu koszykówki czy zawodach. To przykre, że dorośli umieją bardzo skutecznie zabić w nas prawdziwe pasje. Moje życie wymyka mi się spod kontroli. Na początku bardzo to przeżywałem, czułem to wszystko dwa razy mocniej, ale teraz… Teraz nie czuję już nic, czuję się wrak. Wrak, który już dawno usiadł na mieliźnie.- zakończył łamiącym się głosem nastolatek.Oboje wiemy, że nie jestem psychologiem i nie mogę pomóc mu w żaden odpowiedni sposób, więc zrobiłam to co mogłam. Przytuliłam go jak najmocniej mogłam, fakt, że chłopak jest dwa razy silniejszy ode mnie nie ułatwił tej sprawy.
- Musisz być silny i przezwyciężyć ich. Ja w ciebie wierzę, jeśli będzie taka potrzeba pojadę za tobą na drugi koniec kraju, a nawet świata. Bo ja cię…
Nie zdążyłam dokończyć, bo chłopak był szybszy ode mnie. Delikatnie położył swoje usta na moich i jeszcze subtelniej mnie pocałował. Dotykał moich pleców tak jakby sprawdzał czy nigdzie nie uciekałam, chociaż byłoby to niemożliwe.Czułam się jak na karuzeli emocji. Nigdy w to nie wierzyłam, ale to, że pocałunki oddają emocje jest jak najbardziej prawdą. Ze względnej euforii, pocałunek stał się pełen smutków i tęsknoty. Wszystkie emocje znalazły swoje ujście podczas tych kilku sekund, magicznych kilku sekund.
- Jeszcze kilka dni temu stwierdziłam, że ci się znudziłam- powiedziałam opierając brodę o ramię chłopaka.
- Nigdy, nigdy…- odpowiedział James kojąco gładząc mnie po włosach.

CZYTASZ
my angel
Teen FictionKrótka historia o miłości idealnego chłopaka i nieidealnej dziewczyny.