Chapter 7

252 27 4
                                    

List 7, 10/05/2018

Jesteś dla mnie ważny, wiesz James? Wiele razy próbowałam wyzbyć się wszelkich uczuć do Ciebie, ale nie mogłam. Zależy mi na Tobie i potrzebuję Cię w moim życiu. Zastanawia czy Ty mnie również potrzebujesz. Liczę, że kiedyś się dowiem.

Marie

   Po wczorajszym spotkaniu z Jamesem dużo myślałam. Bywają dni, gdy sama myśl o nim doprowadza mnie do szału i mam ochotę wykrzyczeć mu wszystko prosto w twarz. Są też takie,gdy mam nadzieję, że on mnie kocha. Wiele czasu zajęło mi żeby przyznać się do tego przed samą sobą, ale teraz to wiem. Kocham Jamesa. Kocham tego chłopaka, który niegdyś wyrządził mi wiele krzywd, tego który zostawił mnie kiedy najbardziej go potrzebowałam. Ja go kocham. Ktoś może powiedzieć, że nie powinnam, ale serce nie sługa i nie zawsze słucha rozumu. Miłość bardzo ładne słowo, które czasem przysparza wiele kłopotów, jednak odpowiednia osoba obdarzona miłością, w większości przypadków, zostanie z nami na całe życie.
     Niedziela, dzień oznaczający koniec słodkiego, weekendowego lenistwa i powrót do szarej rzeczywistości. Ten dzień zawsze będzie dla mnie leniwy. Mogę wtedy wstać w południe, siedzieć cały dzień w piżamie i ładować baterię przed ciężkim tygodniem. Jedyny dzień, który spędzamy podobnie z ojcem.
   Gdy schodziłam na śniadanie stresowałam się jak nigdy. Z grzeczności wypadałoby zapytać, jak udało się spotkanie, ale nawet jeśli nie zapytam ojciec i tak powie. Ojca zastałam w kuchni gotującego kolejną, wymyślną potrawę.
- Dzień dobry- powiedziałam jeszcze zaspanym głosem.
- Hej, hej.- odpowiedział mężczyzna swoim typowym, radosnym tonem głosu.
  Nastała cisza. Nie była to cisza taka jak wczoraj. Ta jest krępująca i napięta, tamta była przyjemna i słodka.
- Więc…. Jak było na spotkaniu?- postanowiłam przerwać to milczenie. W końcu ktoś musiał.
- Całkiem przyjemnie.- rzekł lekko zawstydzony tata- Bardzo ciekawie nam się rozmawiało. Kobieta z wieloma pasjami, ale chyba nic z tego nie będzie.- Mężczyzna spuścił głowę.
- Dlaczego? Coś jest z nią nie tak?- zapytałam zaciekawiona odpowiedzią ojca.
- Mam wyrzuty sumienia, że zdradzam mamę. Wydaje mi się, że stoi obok mnie i szepcze mi do ucha “zdrada, zdrada, zdrada.” Od tego można oszaleć.- powiedział szybko rodzic.
- Mama na pewno chce żebyś sobie kogoś znalazł. Żebyś nie był samotny. Nie skreślaj tej niewiasty tak szybko, może wam się uda.- starała się podejść mężczyznę na duchu. Prawdą jest, że wczoraj nie byłam przekonana do tego spotkania, ale minęło tyle lat od śmierci mamy. Ojciec oprócz niej nigdy się z nikim innym nie spotykał, a teraz ma okazję na ponowną miłość. Nie chcę żeby spędził samotnie resztę życia.
Poraz kolejny nastała cisza, ale tej tym razem nie przerwałam. Wzięłam jedzenie i udałam się do pokoju. Położyłam się na łóżku i sięgnęłam po książkę.

Czytanie przerwał mi dzwoniący telefon. Spojrzałam na urządzenie, numer nieznany. Po głowie chodziły mi same straszne scenariusze, ale postanowiłam odebrać
- Halo?- zapytałam niepewnie.
- Marie, to ja. James.- odpowiedział szybko chłopak słysząc moje zdezorientowanie.
- Ahh, skąd masz mój numer?- zadałam kolejne pytanie. Wydawało mi się, że nastolatek normalnie mi powie, ale jednak postanowił być tajemniczy.
-Dowiesz się w swoim czasie.- powiedział- Mam szybkie pytanie. Chcesz gdzieś dzisiaj wyjść? Na kawę albo na spacer.-zaproponował chłopak mówiąc dość szybko i niezrozumiale.
Musiałam mieć chwilę czasu dla namysłu, ale nie mogłam odpowiedzieć później. Musiałam szybko zadecydować czy chcę się z nim spotkać. Oczywiście, że chcę. Dłuższa rozmowa z nim to moje marzenie odkąd wrócił do miasta. Moja wyobraźnia jednak wymyśla wiele różnych scenariuszy dla tej sytuacji. Postanowiłam posłuchać serca, kolejny raz. Jestem młoda, kiedy mam się nauczyć miłości jak nie teraz.
- Marie? Jesteś tam.- zapytał zaniepokojony James.
- Tak, jestem. Wszystko w porządku. Musiałam wszystko przemyśleć i zgadzam się na to spotkanie.- odpowiedziałam na jednym wdechu.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę- odpowiedział entuzjastycznie chłopak.- Widzimy się o 16 przed twoim domem. Do zobaczenia.- powiedział szybko chłopak i rozłączył się
    Miałam aż dwie i pół godziny na przygotowanie się. Wszystko poszło dość sprawnie wybranie strój, makijaż i uczesanie włosy zajęło mi około półtorej godziny. Miałam jeszcze godzinę dla spokojnego relaksu. Tym razem również sięgnęłam po książkę i zagłębiam się w dalszych zmaganiach bohaterów.
   Czytanie po raz kolejny przerwał mi telefon. To wiadomość od Jamesa.
Czekam pod twoim domem. Szybko wyszłam z pokoju. Ubrałam buty i wzięłam dżinsową kurtkę na wypadek chłodnego wieczoru. Wyszłam z domu i zobaczyłam Jamesa opierającego się o samochód i rozmawiającego z moim ojcem. Zdziwił mnie ten widok. Z transu wyrwały mnie słowa nastolatka.
-Ooo, Marie już jest.- oznajmił.
- Tak, przepraszam za to opóźnienie.- powiedziałam niepewnie.
- Nic się nie stało. Uciąłem sobie z twoim tatą pogawędkę, więc się nie nudziłem.- zaśmiał się chłopak- To co? Ruszamy?
Pokiwałam głową na znak zgody i pożegnałam się z ojcem.
   James był skoncentrowany na jeździe. Jego miodowe loki wydawały się emanować złocistą poświatą. W rzeczywistości takie wrażenie sprawiło zachodzące słońce. Zielone oczy ciągle skupione na drodze, a ręce mocno zaciśnięte na kierownicy. Miał na sobie czarną koszulę z krótkim rękawem przez co doskonale widziałam jego napinające się mięśnie. Nagle odwrócił się w moją stronę i nasze spojrzenie spotkały się. Uśmiechnęłam się zawstydzona i obydwoje spojrzeliśmy przed siebie.
- Nie musisz się mnie wstydzić- powiedział chłopak do mnie po chwili milczenia.
- Co? Ja się ciebie nie wstydzę.- zaprzeczyłam, chociaż wiem, że jest to nieprawda.
- Uciekasz wzrokiem, gdy wczoraj cię przytulałam byłaś strasznie spięta. Jakbyś bała się, że chcę cię skrzywdzić.- powiedział chłopak- A ja drugi raz cię nie skrzywdzę. Nie zostawię cię już nigdy. Marie, ja cię potrzebuję i wydaje mi się, że ty mnie też.
   Bingo kolego. Oczywiście, że cię potrzebuję. Od tylu lat staram się zwrócić twoją uwagę na mnie, ale ty wytrwale to ignorowałeś.
- Cieszę się, że w końcu to powiedziałeś. No może trochę się ciebie wstydzę, ale teraz, gdy to wiem, może coś się zmieni.- powiedziałam uśmiechnięta do chłopaka.
   James też się uśmiechnął. Wziął moją rękę i pocałował mnie w nią. Było to przyjemne uczucie. Nareszcie poczułam, że ktoś na tym świecie mnie potrzebuje. Całą drogę James trzymał mnie za rękę, co było dla mnie niespodzianką. Miała jednak nadejść jeszcze jedna wielka niespodzianka.
    Nie chciałam sobie nią zaprzątać głowy, więc cieszyłam się chwilą. Jamesem, naszą wycieczką, wyznaniem jakim zaskoczył mnie chłopak. Nie liczyło się nic innego tylko ja i on.

my angelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz