2-15.2

4.4K 183 26
                                    

Niesprawdzone

Patrzyłem na nią w szoku i nie dowierzałem własnym uszom. Poznała kogoś? Ale jak to? Kiedy? Znaczy. Co jest kurwa?! Przecież mamy dziecko. Ona ma dziecko, powinna się nim zająć, a nie chodzić na jakieś randki!

-Co?! I nic mi wcześniej nie powiedziałaś? - ożywiła się Mia. - Jak go poznałaś? Jak ma na imię? Przystojny? To coś więcej? - dopytywała nachylając się do niej.

Victoria zarumieniła się lekko i zerknęła na mnie kątem oka. Pogrzebała chwilę w talerzu i westchnęła cicho.

-Ma na imię Luck, a poznaliśmy się przypadkiem, wiecie jak w tych wszystkich głupich komediach romantycznych. Byłam w kawiarni, dostałam kawę i jak się odwróciłam to na niego wpadłam. Oblałam go, a w ramach rekompensaty dałam się zaprosić na kolację. No i byliśmy już na dwóch randkach. - wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się pod nosem.

Uśmiechnęła się tak, jak kiedyś uśmiechała się do mnie. Popatrzyłem na Mika. Ten tylko kręcił głową i przewracał makaron widelcem.

-Ale romantycznie. - Mia złapała ją za przedramię i ścisnęła je. - Dobra chłopcy, my musimy pogadać, idziemy do salonu, nie wchodźcie tam, dopóki wam nie pozwolimy. - pociągnęła Victorie za rękę do wcześniej wymienionego miejsca.

W jadalni panowała cisza. Siedziałem z widelcem w dłoni, wpatrzony w krzesło, na którym wcześniej siedziała blondynka. Nie wiedziałem co powinienem czuć. Ma pełne prawo do tego, żeby zacząć z kimś życie do nowa, nie mógłbym jej tego zabronić, bo byłbym pieprzonym hipokrytą. Ale nie chciałem. Nie chcę widzieć tego, że jest szczęśliwa z kimś poza mną. Na myśl, że ktoś ją dotyka, całuje...

-Co planujesz? - Mike odsuną talerz i oparł się o stół łokciami.

-Nic. - pokręciłem głową i odłożyłem sztuciec na talerz.

-Nic? Nie masz problemu z tym, że Victoria się z kimś spotyka, że jakiś facet będzie zastępczym ojcem dla Alex?

-Nie przesadzaj, byli na dwóch randkach, to jeszcze nie małżeństwo. - warknąłem.

-To prawda, ale tylko idiota wypuściłby z rąk taką kobietę jak Victoria. Tylko dwie randki, a ona już uśmiecha się tak jakby była w nim po uszy zakochana.

-No i co z tego?!- podniosłem się gwałtownie z krzesła i przeczesałem włosy palcami. - Myślisz, że tego chcę? Nie chcę, żeby w jej życiu był ktoś inny, ale nie mogę nic zrobić. Biorę ślub, a ona ma prawo być szczęśliwa, nawet ja mnie będzie to bolało.

-Ogarnij się człowieku. Nie kochasz Alison, a bierzesz z nią ślub, bo co? Bo jej obiecałeś? I co z tego? Przestań zgrywać szlachetnego i pomyśl co będzie dobre dla ciebie, Victorii i Alex. Rozwiązanie jest banalnie proste, ale ty jak jakiś kretyn utrudniasz wszystko od samego początku. - wskazał na mnie palcem.

Victoria:

-Żartujesz sobie ze mnie? - Mia naskoczyła na mnie, gdy tylko posadziła mnie na kanapie w swoim salonie.

-Nie rozumiem.

-Poznałaś kogoś i poszłaś z nim na randkę. - wymachiwała rękoma we wszystkie strony.

-No tak i nie rozumiem trochę o co masz teraz pretensje. Jeszcze chwilę temu się cieszyłaś. - wstałam i wskazałam na jadalnie, w której siedzą teraz faceci.

-Bo była tam Eric? - zapytała retorycznie. - Muszę przy nim udawać, że się z tego cieszę, żeby poczuł w końcu, że coś traci. Ale teraz go tu nie ma i mam obowiązek jako twoja przyjaciółka powiedzieć ci prawdę. Nie umawiaj się z pierwszym lepszym typem, tylko po to by zapomnieć o Ericu. Nie mogę uwierzyć, że pozwalasz tej małpie zabrać sobie faceta. - widać było, że powstrzymuję się od krzyku.

-Mia, a co innego mam zrobić? - przeczesałam włosy obiema rękoma. - On układa sobie życie beze mnie, też muszę się tym zająć. Przecież nie wbiegnę do kościoła w trakcie słów ,,jeśli ktoś jest przeciw niech przemówi albo zamilknie na wieki". - zaśmiałam się ironicznie.

-Nie, bo ty masz nawet do tego ślubu nie dopuścić. Naprawdę chcesz, żeby facet, którego kochasz i ojciec twojego dziecka był mężem baby, która leci tylko na jego kasę? - wskazała na mnie palcem.

-Nie chcę, jasne?!- krzyknęłam, ale już po chwili się opanowałam. - Nie chcę. - powiedziałam już ciszej. - Ale nic nie mogę z tym zrobić. Skoro Eric chce poślubić Alison, ja nie mam tu nic do gadania. On czuje wątpliwość, wiem, bo mi powiedział. - uprzedziłam jej pytanie. - Ale dopóki się nie pojawiłam, był szalenie w niej zakochany. Mi zostało tylko przyglądać się jego szczęściu, wspierać go w każdej decyzji i mieć nadzieję, że nigdy nie zapomni o Alex. Ale też nie chcę być do końca życia sama.

-Chcę cię zrozumieć, ale nie potrafię. - Mia usiadł na kanapie i oparła łokcie na kolanach.

-Widocznie tylko tobie i Mikowi było pisane bycie razem. Ja i Eric to przeszłość, po której została nam Alex i ona wystarczy mi całkowicie. - uśmiechnęłam się delikatnie. - Ale też mam nadzieję, że jak znajdę sobie kogoś to mnie wesprzesz.

-No pewnie, że tak. - brunetka wstała i przytuliła mnie mocno. - Ale jesteś głupia.

Eric:

-Daj mi spokój, dobra? - zapytałem już wkurzony, bo nie mam ochoty znowu poruszać tego samego tematu. - Poznała kogoś i widać, że jest szczęśliwa, nie mogę jej tego zabronić. Powiedz mi lepiej, czy wypada zaprosić ją na ślub z Alex i osobą towarzyszącą. - jak to powiedziałem, poczułem jak wszystkie moje wnętrzności się skręcają.

-Tak, czemu nie, złam jej serduszko jeszcze bardziej. - powiedział retorycznie, opierając dwie ręce na stole i nachylając się do mnie.

-Jak mogę złamać jej serce, skoro widać, że sobie radzi i układa sobie życie dalej?

-Wiesz co stary, jak sobie chcesz. Ja przestaję się w to wtrącać, zrobisz co zechcesz. Tylko żebyś później nie przychodził z płaczem. - wskazał na mnie palcem.

-Ta jasne. - machnąłem na niego ręką.

Przez chwilę siedzieliśmy w kompletnej ciszy. Z salonu słychać było rozmowy, ale były zbyt ciche, żeby rozróżnić słowa. Mike usiadł znowu na swoim miejscu i co chwila rozglądał się po pomieszczeniu, jakby widział je pierwszy raz w życiu.

-Naprawdę ci to nie przeszkadza? - nie wytrzymał w końcu.

-Nie, nie przeszkadza mi. Jedynie boję się o Alex. Ja jestem jej ojcem, ale gdy Victoria zwiąże się z kimś na poważnie to chcę, żeby był odpowiedni dla jednej i drugiej. - kłamstwa łatwo ze mnie wychodzą.

-Ale ściemniasz, ale dobra, obiecałem, że nie będę się wtrącał. - podniósł ręce w geście poddania.

Już po chwili dziewczyny zawołały nas do salonu. Resztę wieczoru spędziliśmy na oglądaniu jakiś głupich komedii. Wszyscy się śmieli, a ja nie potrafiłem się w ogóle skupić. Cały czas po głowie błądziło mi pytanie, czy Victoria i Luck to coś poważnego.

I'm back!

Remember MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz