Rozdział VII

105 7 68
                                    

Póki co jestem leniem i rozdział nie sprawdzony, ale łapcie (znaczy, Korna, ty łap, bo tylko ty tu na tej książce jesteś).

A i trochę może od normy odchodzi, ale whatever.

Pozdrowienia dla siostry Kornelii.

○●○●○●○●

– W sumie macie dwie możliwości – Tony klasnął w dłonie. – Możecie zostać tutaj do końca życia, zważając na to, że jesteście odrobinkę niebezpieczne lub... – powiedział dosadnie ostatnie słowo, jakby chciał je prawidłowo zaakcentować – zamieszkać z nami w Avengers Tower.

To była najlepsza oferta mojego życia. Dziewczyny wyglądałby tak, jakby miały za chwilę powyskakiwać z tych cel i staranować wszystko dookoła z radości. Rozbawiona pokręciłam głową choć i mnie trzęsły się ręce z ekscytacji. Spojrzałam na dłonie zdumiona. Rzadko kiedy dawałam się takim emocjom. Chociaż... w tym momencie wszystkie moje marzenia się spełniały...

Można to przecież zrozumieć.

– Dziewczyny... – spojrzałam na nie z iskierkami radości, za to następne słowa powiedziałam z największą powagą na jaką było mnie w danej chwili stać: – oczywiście, że wybieramy pierwszą opcję.

– Ta-- Zaraz co?! – Agata się zerwała, gdy zrozumiała sens moich słów, a ja zaczęłam się niekontrolowanie śmiać. Dziewczyny również wyglądały na zdezorientowane i kręciły głową. – Dominika! – krzyknęła, patrząc na mnie z pretensją w oczach.

– Przecież żartuję! – uniosłam ręce w geście poddania się i wyszczerzyłam szeroko. Fury patrzył na mnie, jak na idiotkę, a Starkowi widocznie się spodobałam, jeżeli chodzi o humor. – Jednak zanim coś ogłosimy, to chcę znać warunki naszego pobytu – zaczęłam wyłamywać palce.

– Jedyne co będziecie musiały robić, to nosić to – wtrącił się Fury, pokazując jakieś okropne bransoletki.

– O mój Bożen, ale to brzydkie – stwierdziła Kornelia, patrząc z obrzydzeniem na przedmioty.

– Nie przesadzajcie, dziewczyny – blondynka wywróciła oczami. – Są w porządku.

– Nie wiem, jak ty, ale jesteś jedyną w tym towarzystwie, która lubi nosić biżuterię, sukienki i makijaż – zauważyła Ania, a my pokiwałyśmy zgodnie głowami.

– Nie ma w was ani grama kobiecości... – rzuciła lekko obrażona.

– I chwała tym u góry, że nie ma – parsknęłam uśmiechając się słodko. – Jesteśmy przynajmniej ciekawsze.

– Jak już mój kolega wspomniał – dopowiedział Tony, zwracając na siebie uwagę – te cacka będą pokazywały waszą lokalizację dla bezpieczeństwa tego miasta.

– O świetnie, może dzięki temu nie zgubię się w Nowym Jorku – parsknęła Kornelia.

– A ja w bibliotece – dorzuciła się piwnooka.

– A ja w jakiejś galerii – Agata również się dołożyła.

Karuzeli śmiechu nie było końca.

– A ja... No nie, zabrałyście mi wszystkie zabawne teksty – zmrużyłam "gniewnie" oczy, udając morderczy wzrok. Mimo tego mój uśmiech zdradzał iż byłam wesoła.

– Strasznie trajkoczecie – zaśmiał się brunet, a my popatrzyłyśmy po sobie lekko urażone, ale i zgodziłyśmy się z miliarderem. – Mam to potraktować, jako "tak" i, że się zgadzacie?

– Zależy – wywróciłam oczami. – Co my tam w ogóle będziemy robić?

– Hm... Uczyć się – westchnął.

Zagubione w filmie | Loki; Tony Stark; Thor; SpidermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz