Rozdział XVI

61 6 47
                                    

Nie wierzę, że to napisałam XD Teraz dopiero się zacznie jazda!

Krótszy odrobinę, niesprawdzony oraz amatorski (jak cała książka), ale to tylko wstęp do większej akcji. Jakbym więcej odkryła historii to łatka polsatu przestałaby do mnie pasować.

Piszcie i błędach! Naraska!:

○●○●○●○●

Od dłuższego czasu przechadzałem się ulicami Nowego Jorku, mając już dosyć tego miejsca. Nadal obawiałem się co zrobić z nocą, która zbliża się nieubłagalnie, ale to nie było moje najmniejsze zmartwienie.

Ekhem.

Jestem głodny, a to już problem na skalę światową.

Kiedy miałem skręcać w lewo, szukając jakiegoś miejsca, z którego mógłbym coś skubnąć do jedzenia, zobaczyłem czerwony kształt na niebie.

– Nie... – powiedziałem do siebie, uśmiechając się, jak debil. Miałem jakirś zwidy. Fatamorgany czy inne chuje przed oczami... – Przewidziało mi się – machnąłem ręką i już miałem przejść przez ulicę, gdy niedaleko rozbrzmiał głośny dźwięk. Coś na pozór dzwonka.

Zacznę inaczej...

Znacie może sytuację, gdy złodzieje obrabowują jakiś sklep z biżuterią, a superbohater ich goni, a następnie łapie? Bo to bardzo podobny dźwięk i...

– Oooo – przeciągałem zszokowany – kurwa – wyrwało mi się, widząc, jak koleś w czerwono-białym wdzianku Spidermana właśnie odgrywa "taką akcję". Zachciało mi się śmiać, dlatego uśmiechałem się, jak debil. Przynajmniej ładne przedstawienia dają w tym Nowym Jorku! Nie to co w Polsce!

Rozejrzałem się po ludziach, niektórzy wyglądali, jakby ten występ wzięli na poważnie, co było dosyć komiczne. No, bo proszę was, Spierman by... by-byłby prawdziwy...?

Co do grzybka?

Zaraz...! On... Ten tego... No ten gościu w obścisłym wdzianku! On zwyczajnie, po chłopsku strzelił w opryszków siecią, przyszpilając ich do kiosku! WHAT. Ee... The hell?! Ludzie zaczęli robić mu zdjęcia, a ten, wzruszywszy ramionami, wzniósł się kurwa w powietrze! Znaczy... zaczepił się tą swoją linką... siecią, e, pajęczyną? No i poleciał... fiu... Oszalałem doszczętnie? Gdzie. Ja. Kurwa. Jestem?

Ja pierdolę... Spokój...

...co tu się odjaniepawliło, do diabła prezydenta stanów afrykańskich Adama Małysza Trzeciego?!

Ee...

E...

Ech...

Uspokój się kurwa.

Co robić? O! Wiem, ale ze mnie geniusz zła!

Pobiegłem w stronę kiosku, wykorzystując fakt, że ludzie są zajęci rabusiami. Cóż... właśnie miałem stać się jednym z nich. Zabrałem zza lady gazetę i zacząłem czytać.

Bla, bla, bla... Wiadomości, dzisiejsza data... Nawet niezmieniona, okej... Dalej, dalej... Coś tam o prezydentach, ha, przewidziałem to, no dobra, co tam jeszcze mamy, Tony Stark i now° technologia, och, samochody! Dobra, dobra, później, tu świat na włosku toczy, czy jak szło to powiedzenie? No nic, bla, bla... Czej, co?! SAMOCHODY?! Znaczy: TONY STARK?! Zagłębiłem się w tekście, poszerzając swoje zainteresowanie. A to ciekawe, czyżbym znalazł się w Avengersach?! Jacie-sracie kręcę gacie! Co tu piszą o tym wszystkim...? Och? No nie! A niech to Hulk świśnie... Rozsypała mi się gazeta w rękach. I znowu mam ujebane buty!

Pięknie, czy ta... umiejętność lub moc (jeden chuj) działa pod wpływem skoków emocji? Kurwa, fatalnie. Fatalnie! Nigdy nie umiałem trzymać ich w ryzach!

Zagubione w filmie | Loki; Tony Stark; Thor; SpidermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz