Rozdział XI

93 9 77
                                    

Kiedy ja i podekscytowane nastolatki – choć w tym wypadku warto podkreślić, że jakimś zakichanym sposobem dorosłe lasencje – wyszłyśmy z helikoptera na przypadkowym dachu, myślałam, iż coś mi się przewidziało.

– Te, dziewczyny... – zwróciłam się cicho do koleżanek, a dziewczęta zwróciły na mnie uwagę. – Czy ta... kulka na dole to nie Wiktoria...? – rzuciłam, a Kornelia uniosła obie brwi do góry, przypatrując się dołowi.

– Gdzie ty kurwa widzisz Wiktorię? To ty ślepa jesteś, zupełnie jak Beniamin – machnęła na mnie ręką, a ja naburmuszona westchnęłam.

To była największa obelga, jaką kiedykolwiek w życiu dostałam.

– Jest tylko jeden sposób, aby się przekonać, czy to Wiktoria, czy... – powiedziała cicho piwnooka, ale została zagłuszona przez Natalię, która oznajmiła głośno, że zamierza dołączyć do akcji, a my mamy siedzieć na tym dachu, obserwując całą akcję i traktować ją jako naukę.

Pff – czyli coś nie dla mnie.

– To... co teraz? Natasha powiedziała żebyśmy się stąd nie ruszały... – mruknęła Agata, zakładając ręce na klatce piersiowej. Pewnie jej też zaczynało się robić nudno.

– A czy to nie oczywiste? – parsknęłam, a Romek się uśmiechnęła. – Zawijamy się ferajno i chuj. Ta sprawa z niby Deadpoolem i rzekomą Wiktorią nie daje mi spokoju...

– Ale nie możemy tak po prostu...

– Możemy, Agata, zluzuj gacie – brunetka wywróciła oczami, a ja zerknęłam znów na dół, upewniając się jak wysoko się znajdujemy. Jakieś milion trzydzieści osiem tysięcy kilometrów od ziemi na pewno. Aż mi się kręci w głowie od tego.

Jak to jest, że wysokie budynki są dla mnie straszne, a w górach to sobie spacerkiem na Świnicę wchodzę, patrząc ostentacyjnie w przestrzeń? Może to kwestia widoków? Tutaj nie ma na co patrzeć. Bruk, trochę ziemi, względnie jakieś niewidoczne źbła trwy w chodnikach i mnóstwo cegły w budynkach. Bleh. Jeszcze ci ludzie... Podwójne bleh.

– No to inna kwestia, dziewczyny... Jak zamierzacie stąd wyjść? Te drzwi wyglądają, jakby były zamknięte od środka – wtrąciła Ania, pokazując palcem na wejście na dach. Walnęłam soczystego facepalma.

– Och, shit, masz rację – zdziwiła się Korna, a ja zapragnęłam znowu uderzyć się w czoło.

– Dobra, kombinujcie, laski. Nie sądzę, abym umiała je spalić – mruknęłam. – Tamta kłódka z wcześniejszego budynku była mniejsza, a te drzwi są kolosalne. Jeszcze podpalę którejś włosy i będzie krzyk... nie mam tu również na myśli obrazu. Korna, ty i historia sztuki się nie lubicie, co? – niebieskooka mi przytaknęła, mrucząc pod nosem:

– Plastyka to jakiś dramat. Co ja w tej klasie artystycznej w ogóle robię? Ja nawet prostego kółka narysować nie umiem.

– Oj tak... Biedaku – zachichotałam, ale umilkłam, gdy Agata zgromiła mnie pouczającym spojrzeniem. Faktycznie się zestarzała. Nie tylko fizycznie, ale i mentalnie. Teraz to bardziej z niej upierdliwa babcia niż dorosła.

– Tylko tobie i Kornelii zależy na wydostaniu się stąd, nie mieszajcie mnie w to. Chcę jeszcze trochę pożyć – Żaneta wydawała się być nieugięta.

Łapała mnie powoli z tego powodu kurwica, ale wpadłam na pewien – genitalny rzecz jasna – pomysł.

– Myślisz Agata, że Tony leci na poważne, wiecznie trzymające się zasad smarkule? – zaczęłam ją podpuszczać, a blondynka zmrużyła podejrzliwie powieki. Szczerze? Nie mam zielonego pojęcia, jaki typ kobiet lubi Stark, ale warto rzucić jego kartą przeciw niebieskookiej, zwłaszcza, że jest to jej słaby punkt. – Pomyśl sobie, jaki jest... Wyluzowany, zabawny, sarkastyczny i w ciul inteligentny. Czasem irytuje... I tego... Na pewno się na nas wkurwi za tą zniewagę Tashy, to oczywiste, ale...

Zagubione w filmie | Loki; Tony Stark; Thor; SpidermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz