Rozdział VIII

115 7 70
                                    

*Ekhem* Uwaga, śladowe ilości przekleństw?

Ogólnie to chyba powinnam zrobić to w pierwszym rozdziale, ale...

Whatever.

○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●○●

Doprawdy... nie "najprawdziwsi", a raczej kurwa "rozczarowanie".

Pierwsze co ujrzałam, to jebany korytarz.

Po co się tak ekscytowałam?

– No co tak stoicie? – zwrócił się do nas Stark. – Rozumiem, że lubicie wrastać w ziemię, zwłaszcza pewna blondynka, która od tego ma nawet moce – oho, miał na myśli Agatę – ale nalegam byśmy się wreszcie stąd ruszyli.

Niezauważalnie się uśmiechnęłam.

– No, ferajna – wyszłam w końcu z windy – lecim na Szczecin.

– Na S.. Sh... co? – zmarszczył brwi, a ja uderzyłam się w czoło.

– Nieważne, takie polskie, nieangielskie – wow, odkrywam Amerykę – powiedzenie – machnęłam na niego ręką i skierowałam się w jednym z kierunków.

– Hm... – zadumał się i wszyscy ruszyli dalej.

○●○●○●○●

Szczerze mówiąc szliśmy niby do tego salonu, ale w głównej mierze geniusz pokazywał nam pewne pokoje. Najpewniej ze względu na to, że się nudził. Z całą pewnością wyznaczyłby nam do tego J.A.R.V.I.S., czy tam J.A.R.V.I.S.'a, nie umiem tego odmienić.

– Ta bransoletka jest tak brzydka, że ugh... – marudziła Kornelia, a ja podzieliłam jej zdanie, kiwając głową. Zaczęłam bawić się swoim szarym, nudnym i paskudnym przedmiotem ze świecidełkiem.

– Mi to w ogóle spada – parsknęła Ania. Faktycznie, miała za cienkie ręce na tego śmiecia.

– Później mogę ci to uregulować – zaoferował się Stark. – Albo ktoś inny ci to załatwi – poprawił się, jakby stwierdził, że nie ma wystarczająco dużo czasu na takie pierdoły.

W sumie bycie takim Avengersem to przejebana sprawa.

– Mhm... – zamyśliła się piwnooka.

Pewnie myślała o Thorze. Przykro trochę, że jest z Jane.

– Mimo, że nie pasuje do moich oczu, to... chyba może być... – westchnęła Agatka, a ja pokręciłam głową.

– Agata jeszcze gitarka i będziesz w trzecim niebie, bo nie siódmym. Liczba siedem jest już przejechana – zwróciłam się do blondynki.

– O tak! – ucieszyła się na myśl o instrumencie. – Najlepiej z piecykiem.

– Ty to tylko węgla byś dokładała i dokładała... – parsknęłam. – Przynajmniej brunatnego używasz?

Dziewczyny się zaśmiały, a blondynka wyglądała na obrażoną.

– Boże, przestańcie z tym piecykiem... – załamana, przetarła dłonią twarz.

– Musisz przecież zadbać o ciepło domu, to zrozumiałe – kontynuowałam niezrażona, co pogłębiło śmiechy u koleżanek, które podzielały mój humor.

Miliarder natomiast nie komentował tego, ale chyba świetnie się bawił, widząc zirytowaną minę Agaty.

– Z kim ja żyję... – wywróciła oczami, a my dosłownie chórkiem odpowiedziałyśmy, zanosząc się śmiechem:

Zagubione w filmie | Loki; Tony Stark; Thor; SpidermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz