fifteen

314 37 7
                                    

Słowa Jungkooka sprawiły, że większość dzisiejszego dnia spędziłam na rozmyślaniu o moich uczuciach, postępowaniu i relacjach, jakie nawiązałam w ostatnim czasie.
Życie często obiera inną drogę, nawet w tych najmniej oczekiwanych momentach.
'Dlaczego nic nigdy nie idzie zgodnie z planem?' – często pada z naszych ust, kiedy coś nie pójdzie po naszej myśli, ale po czasie, orientujemy się, że ten obrót spraw nie był wcale zły.
Może w tej sytuacji jest podobnie? Myliłam się co do Jimina, trochę mi wstyd przyznawać się przed samą sobą, że budziły się we mnie jakieś nadzieje.
Będę go po prostu uczyć i zostaniemy w relacjach koleżeńskich. Tak powinno być.

Mój telefon wydał z siebie dźwięk przychodzącej wiadomości. Odblokowałam urządzenie i odrazu sprawdziłam notyfikację.

Jungkook: Mam nadzieję, że nie masz mnie dosyć...

Wpatrywałam się w dymek czatu przez dłuższą chwilę. Cóż – czy mam go dosyć? Raczej nie. Jedyne czego mam dosyć, to tego mętliku w głowie, który nie daje mi spokoju.

Po chwili, dotarła do mnie jego kolejna wiadomość.

Jungkook: Jak się czujesz?

Przygryzłam wargę i skierowałam wzrok na widok za oknem. Może powinnam dać mu szansę?

Odpisałam mu szybko i schowałam telefon do kieszeni.
Dochodzi już piąta, Jimin powinien się za chwilę pojawić.

Dzisiejszy dzień, pomijając moje wewnętrzne rozterki, był całkiem udany. Dzieciaki w szkole wzięły chyba dzień wolny od męczenia mnie, dlatego obyło się bez akcji, gdzie wkraczać musiał dyrektor z telefonem do rodziców.

Poprawiłam się na krześle, tak aby było mi wygodniej. Cholerny gips.

Przystawiłam kubek z gorąca kawą do ust, aby wziąć małego łyka. Podskoczyłam, w momencie kiedy ktoś położył mi dłoń na ramieniu, przez co jedna czwarta napoju wyładowała na moich spodniach.

– Jak... – zaczęłam kaszleć i klepać się po klatce piersiowej, aby odkrztusić napój. – jak tu wszedłeś? – spojrzałam wreszcie w górę, na rozbawioną twarz Jimina. Jego oczy przez szeroki uśmiech były tak przymrużone, że zaczęłam się zastanawiać czy cokolwiek widzi.
– Samantha mnie wpuściła – odsuwa krzesło na przeciwko mnie i zajmuje na nim miejsce, opierając dłonie o kolana. – to miała być niespodzianka!

'Niespodzianka' – prycham przez tę myśl, przez co uzyskuję pytające spojrzenie od Jimina.

– Samantha, huh? – zaciskam usta w linijkę, po czym wypuszczam przez nie powietrze.

Mogłam nie robić sobie nadziei, to było głupie i dziecinne z mojej strony. Ta cała przestroga, o nieufności i ostrożności w stosunku do nowych osób nie pojawiła się znikąd.

Na dzisiejszą lekcję, zaplanowałam naukę z artykułami z popularnych gazet biznesowych. Teksty mają bogate słownictwo, wybór tematów jest szeroki, a jest o czym rozmawiać. To też dobry sposób na sprawdzenie, czy uczeń czyta w obcym języku ze zrozumieniem.

Dwa pierwsze newsweeki odrzuciliśmy, przez nudne tematy.
W końcu zatrzymaliśmy się na artykule o Chinach, z czego zrobił się o nich cały wykład.
Wiedziałam o Państwie Środka całkiem sporo, jednak wiedza Jimina przewyższała mnie o głowę.
– Byłem tam jakieś pięć razy. Nie ma lepszego sposobu na poznanie obcej kultury od doświadczenia jej osobiście... – zamyślił się przez chwilę, zupełnie jakby przypominał sobie wspomnienia z tamtych pobytów.

Sposób, w jaki o tym opowiadał, sprawiał, że słuchanie go było jeszcze lepsze. Ten mężczyzna jest pełen pasji dla wszystkiego co robi.
W pewnym momencie, wyciągnął nawet telefon i zaczął pokazywać mi zdjęcia z ostatniej wycieczki do Państwa Środka. Przesuwając telefonem po ekranie, przez przypadek zatrzymał się na jednym zdjęciu, które wybiło mnie nieco z rytmu. Fotografia nie była specjalna, Jimin znajdował się na pierwszym planie, a za nim, opierająca się o jego ramię, uśmiechnięta Sam.
Starałam się przełknąć cierpkie uczucie na języku. Chłopak nie skomentował tego w żaden sposób, jedynie speszony wyłączył komórkę i wróciliśmy do rozmowy.

Cóż, to i tak nie ma znaczenia, relacja uczeń – nauczyciel, to wszystko.

Nie zdążyłam się obejrzeć, a lekcja dobiegła końca. Wybicie godziny szóstej, nieco mnie obudziło i wyrwało z zatracenia w rozmowie z nim.
Wstawiłam kubek po kawie do zlewu i odprowadziłam blondyna pod drzwi.

– Dzięki za dzisiaj, co do następnej lekcji, dam ci jeszcze znać co i jak – Przeciągnęłam się, ziewając głośno. Moja ręka zdążyła musnąć już klamkę, kiedy Jimin się odezwał.

– Jutro mam mały występ, będę tańczył jako backup – uśmiecha się nieśmiało. – chciałem... na poprzednim... – chowa twarz w dłoniach i wzdycha.
Gra nieśmiałego czy faktycznie aż tak się mnie boi?
W końcu udaje mu się zlepić sensowne zdanie:
– Byłoby mi bardzo miło, gdybyś wpadła – spuszcza wzrok i przygląda się swoim butom.

Właśnie tego mam unikać! Przepraszam Jimin, ale...

– Wiesz – zaczynam przechylając głowę w bok. – z chęcią, ale muszę dowiedzieć się na czym stoję z dodatkowymi lekcjami.

Jimin ożywia się na moją odpowiedź i byłam pewna, że próbował nawet klasnąć w dłonie...

– Spokojnie, wyślę Ci szczegóły jutro, okej?

Przystanęłam na tę propozycję i wreszcie wypuściłam go z domu.

Co ty robisz Aria?

~~~

hej! przepraszam za tak długą nieobecność. 💗

tutor | P.JMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz