sixteen

338 40 13
                                    

Wyszłam z pokoju, przeciągle ziewając i drapiąc się po głowie, na której w nocy osiedliły się chyba gołębie. Wolałam nawet nie patrzeć w lustro.

Wiadomości, którymi bombardował mnie do późnego wieczora Jungkook, były główną z przyczyn mojego niewyspania.
Od naszej ostatniej rozmowy minęło kilka dni, a ja nie dawałam mu żadnych oznak życia od tamtego czasu. Potrzebuję czasu na ułożenie sobie wszystkich informacji w głowie.

Gdyby tego było mało, Jimin zostawił w mojej skrzynce już kilka smsów, w których nalegał na moją obecność na jego dzisiejszym występie. Dokonał tego w ciągu dziesięciu ostatnich minut.
Pokręciłam głową i westchnęłam głośno, rzucając telefon na kanapę. Gdybym zrobiła to wczoraj, komórka wylądowałaby pewnie na czole mojej siostry, która przez ostanie dni okupowała mojego Netflix'a i ten kawałek mebla.

Reszta rodziny Bree wreszcie do niej dotarła, dlatego przenieśli się już do hotelu położonego w samym centrum miasta. Za jedną noc zapłacą zapewne tyle, ile ja zarabiam miesięcznie. Ale czego nie zrobi się dla tych cudownych widoków?

Prychnęłam, zerkając przez okno bo akurat w tym momencie moją uwagę przykuł przekręcający się dźwig. Tak, cudowne widoki.

Opadłam na kanapę, czując, że moje nogi zrobiły się zbyt ciężkie na przeniesienie mnie do kuchni, gdzie zrobiłabym sobie jakieś szybkie śniadanie. Leżałam chwilę wpatrzona w sufit, jakby był on najciekawszą rzeczą na świecie, aż w końcu mój żołądek sam wydał z siebie dźwięk, sygnalizujący potrzebę napełnienia go. Zwlokłam się z sofy i podreptałam do kuchni.
W lodówce tym razem było jedzenie. Postawiłam na coś szybkiego – jajecznica z tostami. Wyciągnęłam karton jajek zdrową ręką i zamknęłam drzwi zamrażarki łokciem, odwracając się do niej tyłem. Po dwóch tygodniach noszenia gipsu nabrałam wprawy w wykonywaniu codziennych czynności. Gotowanie nie zajmuje mi już tak długo, a przy okazji nauczyłam się paru ciekawych sposobów na otwieranie butelek czy innych opakowań. Conie zmienia faktu, że mam już tego coraz bardziej dosyć.

Gotowe danie przełożyłam na talerz i postanowiłam zjeść dzisiaj w salonie, także trzymając w dłoni śniadanie przeniosłam się do wspomnianego pomieszczenia.
Nie zdążyłam nawet usiąść kiedy przypomniało mi się, że zapomniałam o soli.

Wzruszyłam ramionami, będzie zdrowiej.

Kolejną rzeczą, jaka przerwała mi w spożyciu najważniejszego posiłku w ciągu dnia, był mój telefon.
Wydałam z siebie głośny jęk i odebrałam połączenie.

– Tak, słucham?
Po drugiej stronie słyszałam jakieś szmery, aż w końcu ktoś zabrał głos.

– Cześć Aria! – piskliwy głos, przepełniony energią wywołał na mojej twarzy taki grymas, że aż zabolał mnie nos. – Tu Hoseok, przepraszam za tak nagły telefon, ale chciałem zapytać, czy jest może u Ciebie Jimin? Miał odwiedzić Samanthę i...

Wywróciłam oczami. ,,Miał odwiedzić Samanthę'' – zaczęłam przedrzeźniać go w myślach. Nie żeby mnie to obchodziło, niech sobie odwiedza kogo chce.

– Nie, Sam nie będzie w domu jeszcze trzy dni – westchnęłam i zaczęłam grzebać widelcem w jedzeniu. – Jimin nic nie wiedział?

Nastała chwila ciszy, już miałam się odezwać i spytać czy jeszcze tam jest, kiedy chłopak mnie w tym uprzedził.

– Ale... jak to, znaczy...– zaczął się jąkać, zupełnie jakby próbował  dobrać odpowiednie słowa. – Słuchaj, muszę kończyć!

Rozłączył się zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć.
Patrzyłam przez chwilę na wygaszacz ekranu, starając się przeanalizować zaistniałą sytuację.

tutor | P.JMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz