Rozdział 7

3.5K 185 71
                                    

Chcieliście, to proszę bardzo! Wracamy do regularnego pisania. Miłego czytania :)

Rok szkolny ciągle trwał jednak pewien były Gryfon może już teraz śmiało przyznać że jest on najdziwniejszym i zarazem najlepszym rokiem w tej szkole. Gdyby ktoś powiedział mu, że zostanie przeniesiony do domu węża najprawdopodobniej poradziłby takiej osobie wizytę w szpitalu Świętego Munga. Ale z drugiej strony pomyślcie teraz co by były gdyby ktoś powiedział mu, że będzie zakochany w Malfoyu i to z wzajemnością. Brunet i blondyn tą noc spędzili razem w jednym łóżku dzięki zaklęciu połączyli dwa pojedyncze łóżka w jedno duże. Mają szczęście że w Slytherinie pokoje dzieli się tylko we dwójkę. Draco jeszcze smacznie spał jednak jego nowy chłopak obudził się przedwcześnie rozmyślając. O czym? Chyba nawet on sam tego nie wie, ale jest ktoś kto od dłuższego czasu planuje coś dużego...i to ma właśnie związek z naszym wybrańcem.

W pewnym odległym, opuszczonym, a nawet przerażającym miejscu pewna postać od kilku tygodni  ba! miesięcy planuje coś co pozwoli jej ostatecznie przejąć władzę w całym czarodziejskim świecie. Jednocześnie chcąc pokonać tego który przeżył zaklęcie które każdego zwala z nóg i zabiera z tego świata. Lord Voldemort po znalezieniu nowej siedzimy dla niego i innych śmierciożerców skrupulatnie planował atak na szkołę krok po kroku. Ten gad dobrze wiedział że Harry nie jest byle kim skoro przeżył i skoro potrafił uciec chociażby podczas turnieju trój magicznego. Dochodzi do tego jeszcze fakt straty kilku poddanych oczywiście najbardziej znani to Narcyza i Lucjusz Malfoy. Zawsze wydawało mu się, że są oni wierni i zaufani, ale się pomylił. Co dziwne nie był nawet zły z tego powodu, był tak bardzo pewny siebie, że uznał że rozliczy się z nimi po wygranej wojnie lub w jej trakcie. Tymczasem trwało kolejne zebranie w którym ci najbardziej "zaufani" wysłuchiwali jego dalszych planów. Sam Voldemort wiedział jednak że teraz jest zdany na samego siebie bardziej niż kiedykolwiek i nie może ufać już nikomu.

Nasza nowa ślizgońska para nikomu nic jeszcze nie powiedziała jednak wiedzieli że muszą to zrobić. W pokoju wspólnym o wczesnej porze znaleźli jedynie Blaise i Parkinson. Dwóch chłopaków usiadło naprzeciwko nich.

-Parkinson...Blaise musimy wam z Harrym coś powiedzieć. Zaczął Malfoy a Potter w tym samym momencie ścisnął go za rękę ze stresu. Jesteśmy z Harrym parą.

Blaise jedynie uśmiechnął się. Zaczął tolerować Pottera dla dobra Dracona więc jeśli chcą być razem to czemu nie. Z resztą czarnoskóry chłopak wiedział o orientacji blondwłosego przyjaciela. Zdecydowanie gorzej zareagowała Pansy. Ta zupełnie niepodobnie do siebie zalała się łzami i uciekła do dormitorium. Nie trudno było się domyśleć dlaczego, w końcu nie na darmo uganiała się za Draconem przez większość wolnego czasu. Cała trójka uznała, że lepiej będzie póki co zostawić ją samą aby mogła wszystko przetrawić. Nie było tak źle pomyślał Harry. Teraz reszta udała się na śniadanie. Przed głównym wejściem czekała na nich dobrze znana para. Ron i Hermiona jak zawsze chcieli być blisko Harrego. Ron dodatkowo ciągle nie wierzył w metamorfozę Malfoya i postanowił mieć go na oku. No powiedzmy to delikatnie. Rudzielec nie przyjął dobrze wiadomości o związku jego chyba już byłego przyjaciela i dupka Malfoya którego od małego nienawidzi. Hermiona zaś w dużym szoku ale nie zamierzała im w niczym przeszkadzać powiedziała Harremu że jeżeli ten jest szczęśliwy to ona też.

Dzień mijał dosyć szybko jednak powoli było widać zbliżającą się zimę. Szybciej robiło się ciemno i pochmurno, powoli można było już zapominać o widoku słońca na niebie. Po całym dniu wszyscy zebrali się na kolacji, no prawie wszyscy inni woleli albo się uczyć albo zwyczajnie nie byli głodni. 

-To był najpiękniejszy dzień mojego życia. Wyznał Malfoy do ucha Pottera.

-Nie wiem jak to możliwe, ale chyba może nam się udać. Zaśmiał się Harry.

-Chyba? Malfoy udając skruchę zwrócił się do chłopaka.

-No dobra chyba bardzo. Potter ponownie się zaśmiał biorą do ręki puchar z sokiem dyniowym który wcześniej sobie nalał. Nasze zdrowie Draco! Chłopak wzniósł w górę puchar z sokiem i wypił go do dna. Niedługo po tym jego oczy stawały się ciężkie a obraz otoczenia w którym się znajdował stawał się czarny. Chłopak stracił przytomność spadając z siedzenia na podłogę uderzając w nią głową. Ostatnie co zdążył usłyszeć to dźwięk własnego imienia który padł z ust jego chłopaka Dracona Malfoya. 



"Nienawiść czy miłość"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz