Rozdział 1

6.8K 314 257
                                    

Harry, Ron i Hermiona dotarli do Hogwartu po czym zajęli swoje miejsca przy stole Gryffindoru w wielkiej sali. Później oczywiście profesor McGonagall przyprowadziła pierwszorocznych uczniów na ceremonię przydziału. Po ceremonii nastąpiła uczta jedna Harry dostrzegł, że jego przyjaciele nad czymś myślą i sprawiają wrażenie nieobecnych. Nawet Ron który zazwyczaj potrafi jeść za kilka osób teraz mało co tknął.

-Co wy tacy jacyś zamyśleni? Stało się coś?

-Nie Harry przepraszam tak jakoś się zamyśliłam. Powiedziała Hermiona po czym wstała od stołu twierdząc, że udaje się do biblioteki.

Rudzielec natomiast wyjaśnił, że wytłumaczy mu wszystko ale nie teraz i nie w miejscu gdzie jest tak dużo ludzi. Potter chcąc nie chcą zgodził się i dokończył posiłek. Swoją drogą naprawdę sporo zjadł ale to pewnie przez to, że tutaj chociaż dostał jedzenie a nie był głodzony tak jak u wujostwa.

Po kolacji i wstępnym rozpakowaniu się w pokoju Harry i Ron udali się na jakąś mniej uczęszczaną część korytarza szkolnego gdzie rudowłosy miał Herremu wytłumaczyć powód ich wcześniejszego rozmyślania.

-A więc o czym tak silnie myśleliście z Hermioną w czasie kolacji?

-Powiem ci ale uprzedzam to może być dla ciebie dość dziwne tak jak było dla nas.

-Zamieniam się w słuch.

-Chodzi o Malfoyów...oni postanowili...odwrócić się od sam wiesz kogo.

-Cóż nie powiem dziwne, ale to raczej dobrze, że Voldemort traci zwolenników.

-Niby tak ale oni postanowili...dołączyć do zakonu feniksa a Dumbledore...zgodził się na to.

Ta informacja już bardziej zdziwiła bliznowatego. Bądź co bądź rodzina Malfoyów nie była w jego opinii godna zaufania i on sam nigdy nie pozwoliłby im dołączyć do zakonu. Postanowił, że porozmawia na ten temat z Dumbledorem jeszcze dzisiaj. Podziękował Ronowi za informację i przeprosił mówiąc, że musi iść coś załatwić.

Czarnowłosy udał się niezwłocznie do gabinety dyrektora. Ku jego zdziwieniu nie zmienił on hasła do swojego gabinetu więc Harry bez problemu mógł dostać się do schodów, które następnie zaprowadziły go pod potężne drewniane drzwi. Gryfon zapukał i po chwili usłyszał zza drzwi zaproszenie do środka. Zastał dyrektora w trakcie jakiejś papierkowej roboty.

-Dzień dobry panie dyrektorze.

-Witaj Harry co cię do mnie sprowadza?

-Dowiedziałem się, że rodzina Malfoyów odwróciła się od czarnego pana...i że zostali nowymi członkami zakonu feniksa... Powiedział to prosto z mostu bo niby czemu miałby się bawić z dyrektorem Hogwartu w kotka i myszkę?

-Tak...to prawda są oni teraz po naszej stronie. Harry już otwierał usta jednak Dumbledore kontynuował. Wiem, że może to być dla ciebie zaskoczeniem bo w końcu cała ich rodzina służyła Voldemortowi jednak zapewniam cię, że są oni godni zaufania nie mniej niż każdy z członków zakonu.

-No dobrze skoro pan im ufa...ale właściwie skąd u nich taka zmiana?

-Ludzie się zmieniają Harry czasem na lepsze czasem na gorsze. W tym wypadku zdecydowanie na lepsze tym bardziej że rodzice Dracona zmienili swoje nastawienie w stosunku do mugoli i harłaków.

Harry był jakby z każdym słowem profesora bardziej zaskoczony, no bo co tak nagle zaczęli być tolerancyjni? Może rzeczywiście poszli po rozum do głowy.

-Cóż dziękuję panie dyrektorze, że wszystko mi pan wyjaśnił.

-Nie masz za co dziękować Harry to był wręcz obowiązek i sam bym ci o tym niedługo powiedział gdyby ktoś mnie w tym nie uprzedził.

Czarnowłosy miał już wychodzić z gabinetu jednak przy wyjściu jeszcze raz odezwał się Dumbledore.

-Harry teraz skoro Draco jest w zakonie może spróbujesz się z nim dogadać? Uwierz mi naprawdę się zmienił a myślę, że wasze dobre relacje dodatkowo przydadzą się w zakonie.

-No dobrze...spróbuje, dowidzenia. Powiedział chłopak i wyszedł udając się do dormitorium. Po drodze rozmyślał nad całą sprawą i jakby dopiero teraz docierało do niego na co się zgodził. On i Malfoy mają się dogadać? No coż to raczej nie będzie proste, no właśnie RACZEJ chyba że Draco rzeczywiście się zmienił. Z tego co pamiętał miał mieć jutro OPCM ze ślizgonami może wtedy na korytarzu spróbuję się z nim chociaż przywitać. Na tym skończył rozmyślania i udał się do swojego pokoju gdzie niemal natychmiast zasnął.




"Nienawiść czy miłość"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz