Pov AimeeZazwyczaj Louis nie okazuje mi swoich uczuć. Owszem całuję mnie i przytula, ale przeważnie gdy jesteśmy w łóżku. Poza tym traktuje mnie jakbym była jego siostrą lub koleżanką. Dziś jest jednak zupełnie inaczej. Siedzimy sobie na huśtawce w ogromnie przytuleni do siebie, a on co chwilę mnie całuję. W ogóle nie narzekam.
- Komórkę to mogłabyś mi jednak oddać, może ktoś ważny zadzwonić - może trochę przesadzam, ale u Louisa już widać początki pracocholizmu, a jest to choroba, więc muszę w porę temu zapobiec.
- Jutro dostaniesz i przypominam ci, że obiecałeś całą uwagę poświęcić mi i nawet nie myśl się teraz wycofywać - nie ważne co on sobie teraz wymyśli, ale ja się na pewno nie poddam. Będę od niego egzekwować każde jego słowo. - Może popływamy sobie w basenie. Albo chodźmy do domu do jakuzzi, tam możemy się kąpać nago - ostatnie dwa słowa mówię żeby go zachęcić. Coś mi podpowiada, że te słowa przeważą i bez marudzenia ze mną pójdzie.
- To chodźmy do domu - chwyta mnie za dłoń i prowadzi do domu.
***
Budzę się samotnie w dużym łóżku Louisa. Wyciągam na tyłek spodenki i zakładam jeszcze koszulkę i schodze na dół. Idę prosto do kuchni.Na miejscu spotykam Marie, która coś już gotuję. Nie rozumiem jak taka nudna rzecz jak gotowanie może być jej ulubionym zajściem. Nie ma w tym żadnej pasji, nie odczuwa się żadnych skrajnych emocji. To chyba jedno z najnudniejszych hobby oczywiście po zbieraniu znaczków.
Podchodzę do lodówki, wyciągam z niej sok i nalewam sobie do szklanki.
- Wiesz gdzie jest Louis?
- Pan gdzieś wyszedł godzinę temu - niepotrzebnie się ugiełam i oddałam mu komórkę po północy. Powinnam była trzymać się moich wcześniejszych postanowień i dać mu ją dopiero po obudzeniu, ale czasu już nie cofne. - Wczoraj wyglądał na naprawdę szczęśliwego. Masz na niego bardzo dobry wpływ.
Uśmiecham się na jej słowa. Sama sobie nie go nie wybrałam, ale los i tym razem zdecydował się mi sprzyjać i sprawił, że jest mi dobrze z Louis'em.
- Szkoda tylko, że ty sobie z nim rujnujesz życie. Gdyby żył pan Federico nigdy nie pozwoliłby na coś takiego. On zawsze pragnął twojego szczęścia, a ty nie odnajdziesz go z panem Tomlinsonem - komunikuje odbierając ziemniaki.
Od przyjazdu Louisa jest do niego negatywnie nastawiona czego ja nie potrafię zrozumieć. Nie miała szans żeby go dobrze poznać, więc nie powinna go tak surowo oceniać.
- Czemu tak twierdzisz? Kochamy się.
- Jakby on cię kochał to nie traktowałby cię w ten sposób. Jesteś mu równa don Federico zawsze mówił, że pochodzisz z ważnej rodziny - szkoda, że nigdy nie wspomniał mi nawet jak miałam kiedyś na nazwisko. Nie chciał mi też powiedzieć czy to imię, które noszę nadali mi rodzice. Nie wiem nic o swojej przeszłości. - Pan Louis chcąc być z tobą powinien się z tobą ożenić, a nie traktować cię jak zwykłą dziwke. On się tobą bawi póki ma na to ochotę, a później zostawi.
Wychodzę nie mogąc słychać jej słów.
Nie chcę w nie wierzyć, ale wydają się one bardzo realne.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział. Nie wykluczam, że nawet dziś.
CZYTASZ
Zapach krwi
FanfictionNigdy nie czułam żadnej potrzeby zmiany swojego życia. Było mi dobrze, bo nie znałam niczego innego. Było mi dobrze. Aż do dziś