38

1.3K 70 4
                                    


Pov Aimee

Przez kilka dni skutecznie unikam Louisa. Nie uprawiam z nim seksu, albo wracam do jego sypialni gdy on już zasnął lub w ostateczności sama udaje sen. Widzę już po nim, że ta sytuacja zaczyna go mocno irytować. Sądzę, że długo tego nie wytrzyma i wkrótce zrobi mi wielką awanturę, ja jednak już się tego nie boję.

Siedzę sobie w salonie, ostatnio mało co przebywam w pokoju moim i Louisa. Nie chcę niepotrzebnie się na niego natknąć.

- Nie obraź się, ale nie wyglądasz dobrze - dociera do mnie głos Marie, która przyniosła mi kawę i kanapki. Nawet o to nie prosiłam. Ostatnio nie mam apetytu. Biorę jednak do ręki kubek z kawą.

- Resztę możesz zabrać, i tak nie mam apetytu - Marie kręci głową, ale robi to co jej każe.

- Stalo się coś? Ktoś umarł? - marszczę brwi zdziwiona na jej słowa. Dopiero po chwili uświadamiam sobie, że chodzi jej o moje ubranie. Z żalu w ostatnich dniach ubieram się na czarno. Chcę by to Louis sobie coś tym uświadomił. A najlepiej żeby przemyślał i naprawił swój błąd.

- Można tak powiedzieć, ale nie znałaś tej osoby - już nie wiem kim jestem Aimee czy Giulią. Jedna z nich umarła przez te wydarzenia, ale jeszcze nie wiem, której udało się przetrwać.

***
Louis gdzieś sobie pojechał, więc idę na trochę do naszego pokoju. Mój wygląd powinien dać mojemu mężowi dużo do zrozumienia. Mój makijaż jest dużo ciemniejszy niż zwykle, ubrania w przeważającej ilości czarne, a humor mówi sam za sobie. Jakby Louis nie zamknął mojego pokoju na klucz i nie schował go przede mną to ja na pewno bym tu nie spała, ale niestety jestem od niego zależna, nie da się tego ukryć.

Idę do łazienki, bo muszę wziąć kąpiel. Jak jest Louis to nie mogę tego robić, bo on od razu chciałby się do mnie dołączyć. I oczywiście jak zwykle nie zapytał by się mnie o zdanie.

Biorę długą i gorącą kąpiel. Jak wychodzę z wanny to uświadamiam sobie, że nie zabrałam ze sobą żadnych ubrań. Owijam się, więc ręcznikiem i wracam do pokoju. Tam wybieram sobie ciuchy i się ubieram. Nie martwię się tym, że ktoś może tu wejść, bo gdy nie ma Louisa to tylko Marie ma tu wstęp.

Jak kończę się ubierać to słyszę kroki, a następnie drzwi się otwierają. To musi być Louis. Nikt nie wszedłby tu tak pewnie.

- Bardzo ciężko cię tu zastać, mam nadzieję, że przestałaś się już na mnie gniewać i będziemy mogli wreszcie się sobą nacieszyć - podchodzi do mnie i przytula od tyłu. Szybko jednak wyrywam się z jego objęć.

- Muszę wyjść - mówię, ale on w porę zagradza mi drogę. Jego wyraz twarzy także pokazuje złość.

- Ostatnio jak tylko mnie widzisz to uciekasz. Nie podoba mi się to.

- Tak jak mi to, że nie mogę pojechać do swojego prawdziwego domu. Chcę poznać moją przeszłość!

Chwyta mnie za ramiona i przyciąga do siebie.

- Zapomnij o Giulii, jesteś już Aimee. Moją Aimee - wykorzystuje fakt, że znajdujemy się blisko łóżka i mnie na nie popycha. Upadam bezboleśnie na miękki materac. Louis zaczyna się powoli rozbierać, jest nabuzowany i podniecony. Chce seksu, widzę to po jego oczach.

Ja jednak nie zamierzam mu się poddawać. Nie mogę pozwolić żeby on sobie brał moje ciało kiedy tylko przyjdzie go na to ochota. Próbuję więc wstać, ale on robi się coraz bardziej zdeterminowany żeby mnie zatrzymać.

- Uspokoj się do cholery! - wrzeszczy, ale ja nie mam zamiaru tego robić. On widząc to zaczyna być jeszcze bardziej brutalny, przycisk mnie do materaca i całuję moją szyję.

Muszę coś zrobić.

Odwracam wzrok na bok i zauważam stojący na szafce dzbanek po soku, który jest pusty. Chwyta go więc i uderzam Louisa w głowę.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział

Zapach krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz