Pov AimeeNie rozumiem czemu Louis zwraca się do mnie tym imieniem. Gwałtownie się od niego odsuwam i odwracam tak żeby patrzeć mu w oczy. Nie jest aż tak pijany żeby nie wiedzieć jak się nazywam.
- Czemu tak się do mnie zwróciłeś? - pytam, bo naprawdę mnie to ciekawi. Słyszałam już od niego kiedyś to imię.
- Bo to jest twoje prawdziwe imię kochanie. Nazywasz się Giulia Salermo, dziedziczka wielkiego rodu w Palermo - podchodzę do łóżka i na nim siadam żeby nie upaść, bo w głowie zaczyna mi się już kręcić od tej informacji. Wiele razy zastanawiałam się kim tak naprawdę jestem, ale w życiu nawet przez myśl nie przeszło mi przez głowę. - I jeśli ktoś tu popełnił mezalians to, to właśnie ty. Gdybyśmy się poznali w normalnych warunkach go musiałbym się bardzo starać żeby twoja rodzina pozwoliła na nasze małżeństwo.
- Skoro moja rodzina była taka ważna to czemu papcio zdecydował się na tak radykalny krok i nie poniósł za to żadnych konsekwencji - to właśnie wydaje się dla mnie najdziwniejsze. Dlaczego nikt nie zareagował.
- Kochanie pomyśl, on zabił twoich rodziców i wziął cię ze sobą. Kto niby miał się na nim mścić za to. Na wiele lat Giulia Salermo przestała istnieć, nikt nie wiedział jaki los ją spotkał, a dla niepoznaki ojciec zmienił ci imię by wszyscy myśleli, że jesteś jego bękartem. Tylko nieliczni i najbardziej zaufani pracownicy znają prawdę o twoim pochodzeniu.
Muszę zacisnąć powieki żeby po moich policzkach nie zaczęły spływać łzy. Nie wiem czy lepiej by nie było żebym nigdy nie poznała tej prawdy.
- Sądzę jednak, że ojciec miał plan związany z tobą. Gdyby nie chciał w żadne sposób wykorzystać twojego pochodzenia to zniszczyłby wszelkie dokumenty świadczące o twoim pochodzeniu. On jednak to wszystko trzymał głęboko schowane w sejfie. Twój ukochany papcio wcale nie darzył cię takim bezinteresownym uczuciem jak do tej pory myślałaś. Powinnaś mi być wdzięczna, że uwolniłem nas oboje od tego tyrana - mówi śmiejąc się. On się doskonale bawi gdy mi całe życie wywrociło się do góry nogami.
- Czyli ty także nie ożeniłeś się ze mną tak zupełnie bezinteresownie - Louis nie opowiada mi tego bez konkretnego powodu. Też pewnie chce ugrać na tym jakiś interes.
- Jeszcze nie zdecydowałem czy ujawnimy twoją prawdziwą tożsamość. Nie wiem czy chcę mieć więcej spraw na głowie. Dużo bym zyskał, ale przysporzyłoby mi to kolejnych wrogów i pracowników którzy tylko by się zastanowiali jak tylko mnie zdradzić. Nie jestem pewien czy mi się to opłaca - czyli moje zdanie w ogóle się dla niego nie liczy. Mówi tak jakby podjęcie tej decyzji zależało od niego, a to przecież chodzi o moją rodzinę, przeszłość.
- A nie przyszło ci do głowy, że ja sama chciałbym zdecydować o swo losie? Poznać miejsce, w którym powinnam teraz żyć?
Podchodzi do mnie, kuca przede mną i kładzie swoje dłonie na moich kolanach.
- Podejrzewałem, że jak się dowiesz prawdy to będziesz chciała spróbować innego życia. Dlatego zaplanowałem ten ślub, bo teraz należysz do mnie i masz się mnie słuchać. To ja będę o wszystkim decydować.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział
CZYTASZ
Zapach krwi
FanfictionNigdy nie czułam żadnej potrzeby zmiany swojego życia. Było mi dobrze, bo nie znałam niczego innego. Było mi dobrze. Aż do dziś