35

1.4K 71 4
                                    


Pov Aimee

Nie rozumiem czemu Louis zwraca się do mnie tym imieniem. Gwałtownie się od niego odsuwam i odwracam tak żeby patrzeć mu w oczy. Nie jest aż tak pijany żeby nie wiedzieć jak się nazywam.

- Czemu tak się do mnie zwróciłeś? - pytam, bo naprawdę mnie to ciekawi. Słyszałam już od niego kiedyś to imię.

- Bo to jest twoje prawdziwe imię kochanie. Nazywasz się Giulia Salermo, dziedziczka wielkiego rodu w Palermo - podchodzę do łóżka i na nim siadam żeby nie upaść, bo w głowie zaczyna mi się już kręcić od tej informacji. Wiele razy zastanawiałam się kim tak naprawdę jestem, ale w życiu nawet przez myśl nie przeszło mi przez głowę. - I jeśli ktoś tu popełnił mezalians to, to właśnie ty. Gdybyśmy się poznali w normalnych warunkach go musiałbym się bardzo starać żeby twoja rodzina pozwoliła na nasze małżeństwo.

- Skoro moja rodzina była taka ważna to czemu papcio zdecydował się na tak radykalny krok i nie poniósł za to żadnych konsekwencji - to właśnie wydaje się dla mnie najdziwniejsze. Dlaczego nikt nie zareagował.

- Kochanie pomyśl, on zabił twoich rodziców i wziął cię ze sobą. Kto niby miał się na nim mścić za to. Na wiele lat Giulia Salermo przestała istnieć, nikt nie wiedział jaki los ją spotkał, a dla niepoznaki ojciec zmienił ci imię by wszyscy myśleli, że jesteś jego bękartem. Tylko nieliczni i najbardziej zaufani pracownicy znają prawdę o twoim pochodzeniu.

Muszę zacisnąć powieki żeby po moich policzkach nie zaczęły spływać łzy. Nie wiem czy lepiej by nie było żebym nigdy nie poznała tej prawdy.

- Sądzę jednak, że ojciec miał plan związany z tobą. Gdyby nie chciał w żadne sposób wykorzystać twojego pochodzenia to zniszczyłby wszelkie dokumenty świadczące o twoim pochodzeniu. On jednak to wszystko trzymał głęboko schowane w sejfie. Twój ukochany papcio wcale nie darzył cię takim bezinteresownym uczuciem jak do tej pory myślałaś. Powinnaś mi być wdzięczna, że uwolniłem nas oboje od tego tyrana - mówi śmiejąc się. On się doskonale bawi gdy mi całe życie wywrociło się do góry nogami.

- Czyli ty także nie ożeniłeś się ze mną tak zupełnie bezinteresownie - Louis nie opowiada mi tego bez konkretnego powodu. Też pewnie chce ugrać na tym jakiś interes.

- Jeszcze nie zdecydowałem czy ujawnimy twoją prawdziwą tożsamość. Nie wiem czy chcę mieć więcej spraw na głowie. Dużo bym zyskał, ale przysporzyłoby mi to kolejnych wrogów i pracowników którzy tylko by się zastanowiali jak tylko mnie zdradzić. Nie jestem pewien czy mi się to opłaca - czyli moje zdanie w ogóle się dla niego nie liczy. Mówi tak jakby podjęcie tej decyzji zależało od niego, a to przecież chodzi o moją rodzinę, przeszłość.

- A nie przyszło ci do głowy, że ja sama chciałbym zdecydować o swo losie? Poznać miejsce, w którym powinnam teraz żyć?

Podchodzi do mnie, kuca przede mną i kładzie swoje dłonie na moich kolanach.

- Podejrzewałem, że jak się dowiesz prawdy to będziesz chciała spróbować innego życia. Dlatego zaplanowałem ten ślub, bo teraz należysz do mnie i masz się mnie słuchać. To ja będę o wszystkim decydować.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział

Zapach krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz