Pov AimeePostanawiam, że na razie nie powiem Louis'owi o propozycji, którą złożył mi Ettore. Nie chcę go niepotrzebnie denerwować, bo ostatnio ma dobry humor i przez jakiś czas nikogo ze swoich ludzi nie kazał zamordować. Oczywiście będzie go czekać za to śmierć, ale w inny sposób. Za jakiś czas przekonam Louisa żeby za coś go zabił i wtedy żadne podejrzenie na mnie nie padnie, bo coś mi podpowiada, że gdyby Louis poznał powód Ettore to zacząłby też mnie o coś podejrzewać i jeszcze poniosłabym jakieś konsekwencje.
Leżę sobie na łóżku w samej bieliźnie. Jestem po kąpieli i czekam na Louisa. Gdzieś wyszedł i nie powiedział gdzie, więc wolę na niego poczekać. Telewizor jest włączony i leci serial, który oglądam raz na jakiś czas. Czasem fajnie się tak wyłączyć i skupić na życiu innych.
Jestem w połowie drugiego odcinka, a Louis tak po prostu wchodzi do pokoju. Odrywam wzrok od ekranu i spoglądam na niego. Nie odnajduje na nim żadnych plam krwi, więc raczej nikogo nie zabił.
- Gdzie byłeś? - pytam go. Siada na łóżku i zdejmuje buty.
- Musiałem coś załatwić z tym cholernym przezutem kokainy ci nieudacznicy nic nie potrafią sami załatwić. Powinienem ich wszystkich wyrzucić i tak nie ma z nich żadnego pożytku.
- Wtedy oglądałabym cię tylko w nocy i specjalnie mi się to nie podoba. Wydawaj im polecenia, a jak nie wykonają to pociągaj ich do odpowiedzialności to nauczą się dobrze wykonywać swoją pracę. Jest już po północy i nie podoba mi się to, że tak późno wracasz - kładzie się obok mnie i daje mi buziaka w policzek.
- Przepraszam. Obiecuję, że następnym razem wrócę wcześniej albo cię ze sobą zabiorę to pewnie nam obojgu szybciej zejdzie.
- No nie gniewam się już.
Uśmiecha się i zaczyna się rozbierać.
- Jesteś bardzo przyzczajona do tego swojego ochroniarza Ettore? - cholera czemu on mnie o niego pyta? Czyżby zaczął coś podejrzewać? Oby Ettore nie wplątał mnie w nic przeciwko Louis'owi, bo to mógłby się dla mnie skończyć tragicznie.
- Niezbyt, odkąd mam prawo jazdy to on nie jest mi już do niczego potrzebny. A czemu o to pytasz?
- Pomyślałem sobie, że może dobrze byłoby go awansować i zacząłby pracować dla mnie. Zająłby się przezutem.
Nie mogę pozwolić by Louis dopuścił do siebie osobę, która życzy mu śmierć. Przecież to by było szalenie niebezpieczne. W każdej chwili bym się bała, że wystawi on Louisa na pewną śmierć. A ja nie mam ochoty na życie w ciągłym strachu.
Nie nadaje się to tego.
- Nie sądzę żeby to był dobry pomysł. Nie zawsze wykonuje dobrze polecenia, więc na nic by ci się nie przydał. Potrzebujesz kogoś bardziej kompetentnego - staram się zniechęcić go do tego pomysłu. Nic innego mi nie pozostaje.
- Bo tobie jest naprawdę bardzo ciężko dogodzić i nie dziwię się, że on nie daje rady. Ja jednak zamierzam mu dać szansę, niech się wykaże, a jeśli nie sprosta moim oczekiwaniom to dostanie kulkę w łeb i będzie po kłopocie.
Już ja się postaram żeby to miało miejsce niedługo.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział
CZYTASZ
Zapach krwi
FanfictionNigdy nie czułam żadnej potrzeby zmiany swojego życia. Było mi dobrze, bo nie znałam niczego innego. Było mi dobrze. Aż do dziś