Deirdre

820 35 9
                                    

Gerard miał zamiar odszukać swoją partnerkę do tańca jeszcze przynajmniej raz tej nocy, lecz ze zdumieniem odkrył, że nie może jej nigdzie znaleźć; przeszedł przez wszystkie sale, zupełnie ignorując łaszące się do niego panienki, ale wreszcie musiał pogodzić się z faktem, że panny Revelin nigdzie nie było. Dla przyzwoitości zatańczył jeszcze parę tańców z innymi kobietami, lecz nie poświęcał im zbyt wiele uwagi, co damy zapewne spostrzegły, bo odchodziły z nosami spuszczonymi na kwintę.

Książę przemógł się nawet i podszedł do Quinnelly'ego, by spytać, czy nie widział nigdzie panny, z którą wcześniej tańczył, lecz i on stwierdził, że nie ujrzał Deirdre ponownie od czasu, kiedy obiecała trzy tańce Gerardowi.

Chcąc nie chcąc, obaj mężczyźni musieli pogodzić się z myślą, że tego wieczoru nie zastaną już nigdzie tajemniczej damy, która znikła równie nagle, jak się pojawiła. Obaj też poczuli to samo dziwne, palące pragnienie, by raz jeszcze ją zobaczyć. Przy czym Gerard w tej kwestii miał swego rodzaju przewagę, jako że już obiecał Deirdre, iż przyśle po nią karetę, która miała przywieźć ją na kolejny bal. Jednocześnie książę zaczął zastanawiać się, czy nie warto by urządzić podobnej zabawy samemu – pozwoliłoby mu to na zaproszenie mniejszej liczby gości, unikając przy tym obecności tych, których widzieć nie chciał; jednocześnie starał się nie dopuścić do siebie myśli, iż byłby to jedynie pretekst, by zobaczyć Deirdre raz jeszcze, tym razem bez Quinnelly'ego kręcącego się wciąż w jej pobliżu.

Następnego więc dnia poczynił wszelkie przygotowania, by w domu, który zajmował podczas swojej bytności w Irlandii, urządzić tańce. Nie był może ich zwolennikiem, ale znał się z panną Revelin zbyt słabo, by zaprosić ją na obiad; bal zawsze był najbezpieczniejszą opcją, kiedy chodziło o chęć spotkania się z jakąś osobą bez ryzykowania, że którekolwiek z nich stanie się obiektem plotek.

Od czasu Wielkiej Wojny niewiele osób stać było na takie wymysły, zatem każdy, kto zorganizował zabawę taneczną, natychmiast stawał się bohaterem całej społeczności. Każdy szlachcic uznawał za właściwe, by poświęcić wiele, aby zapewnić sobie odpowiedni strój na bal, nawet jeżeli oznaczało to, że przez miesiąc musiał żyć jedynie o chlebie i wodzie.

Wielka Wojna wiele zmieniła. Tak naprawdę niewiele osób wiedziało, jak świat się miał przed jej wybuchem, gdyż trwała tak długo, że jej końca nie dożył nikt, kto był świadkiem jej początku. A nawet jeżeli istniały niegdyś jakieś przekazy ustne, nikt nie dbał o to, by powierzyć je młodszemu pokoleniu. "Teraz jest lepiej, niźli było wtedy," mówiono, "i ważniejsze jest to, by dbać o lepsze jutro, niźli rozpamiętywać to, co było."

Mówiono też, że niegdyś istniały maszyny potrafiące latać, wielkie jak domy. Powstawały też różne urządzenia, które – w sposób bardziej lub mniej bezpośredni – doprowadziły świat do totalnej zagłady, którą była Wielka Wojna.

Po zakończeniu wojny należało odbudować świat. A że nikt nie wiedział, jak świat wyglądać powinien, społeczeństwo wzorowało się na tym, co znalazło w dokumentach, nie wiedząc nawet, jak stare były owe dane. W ten też sposób narodziły się królestwa i księstwa; bardziej zamożni zostali nazwani szlachtą, nawet jeżeli ich bogactwo niewiele tylko przewyższało majątek uboższych. Cała zaś reszta żyła zazwyczaj na skraju nędzy. W krajach takich jak Irlandia powszechne stało się oddawanie dzieci na służbę do bogatszych domów, a nawet ich sprzedaż w niewolę za parę miedziaków.

W ten też sposób do rodziny Braggów dostała się Deirdre. Oczywiście, ani książę, ani Quinnelly nie mogli mieć o tym pojęcia... i w skrytości serca dziewczyna naprawdę miała nadzieję, że żaden z nich nigdy się o tym nie dowie, chociaż mieli się już więcej nie spotkać.

KopciuszekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz