Wszystkie panie Bragg, ponieważ nie lubiły się spóźniać, wyruszyły na bal punktualnie o szóstej. Oznaczało to, że gdy tylko wróciły z wycieczki, natychmiast zaczęły szykować się do wyjścia. Równało się to, oczywiście, z większą ilością pracy dla Deirdre, lecz tego dnia służka wydawała się dziwnie milcząca, jakby nieobecna duchem. Robiła dokładnie wszystko, co jej kazano: znajdowała sukienki, prasowała zagniecenia, polerowała buciki, przynosiła ozdoby do włosów i biżuterię, spryskiwała drogimi perfumami... a jednak jak gdyby zupełnie jej tam nie było.
Panie jednak nie przejmowały się tym zbytnio – mogły w ten sposób skupić całą swoją uwagę na sobie i na swym wyglądzie lub też samopoczuciu. Tenille zaczęła w pewnym momencie narzekać, że znudziły ją już te bale i wolałaby zostać w domu, by poczytać książki, lecz matka przypomniała jej o obowiązku znalezienia męża, wobec czego młodsza córka, chcąc nie chcąc, założyła buciki i ruszyła wraz z pozostałymi na bal.
Gdy panie wyszły, Deirdre szybko sprzątnęła bałagan, które po sobie zostawiły, chowając odrzuconą biżuterię i szarfy na swoje miejsca. Wszystko to czyniła jak gdyby absolutnie nieświadomie, myślami będąc gdzieś daleko. Gdy wszystko było zrobione, odetchnęła głęboko i poszła również się przygotować.
Nadal nie potrafiła uwierzyć w to, że spotyka ją takie szczęście. A jednak ilekroć o tym myślała, przekonywała się, że czuła nie tylko wdzięczność wobec swojego pana. Była coraz mniej pewna, czy rzeczywiście chce brać udział w tych wydarzeniach. Bała się spojrzeć księciu w oczy po ich ostatnim spotkaniu. Mimo wszystko wiedziała, iż będzie musiała to zrobić. Miała jednak nadzieję, że znajdzie w sobie tyle odwagi, by poprosić go, aby pozwolił jej wieść jej dotychczasowe życie.
Zgodnie z ustaleniami, o godzinie ósmej wieczorem pod domostwo zajechała kareta i pan Bragg przypomniał Deirdre o tym, iż miała pojawić się w domu, zanim wrócą pozostałe damy. Zapewniając swego pana, że zrobi, jak jej kazano, dziewczyna wyszła i z pomocą woźnicy wsiadła do powozu, aby przez następne parę godzin być nie służącą, lecz damą z towarzystwa.
W odróżnieniu do chłopca, który zabrał ją na bal poprzednim razem, ten stangret był wyjątkowo milczący. Nie obdarzył Deirdre niczym ponad "dobry wieczór szanownej pani". Nawet na nią nie spojrzał. Dziewczyna stwierdziła, że być może było to lepsze rozwiązanie, gdyż to pozwalało jej pomyśleć nad strategią, której mogłaby użyć tego wieczora. Z drugiej zaś strony nie potrafiła skupić się na tym, na czym powinna; jej myśli wciąż uciekały ku zmartwieniom. W ciągu ostatniego tygodnia książę stał się kimś w rodzaju powracającego koszmaru sennego, czegoś, czego bardzo pragnęła się pozbyć, lecz nie potrafiła.
Im bliżej zaś kareta była sal balowych, tym bliżej Deirdre znajdowała się swego fatum. Mężczyzny, który w pewnym sensie ją przerażał, chociaż nigdy nie był dla niej okrutny czy choćby nieuprzejmy – doskonale przecież pamiętała owe trzy tańce, które z nim przetańczyła. Wtedy uznała, że były one przyjemne. Cóż więc zmieniło się od tego czasu?
– Jesteśmy na miejscu, szanowna pani – rzekł stangret, otwierając drzwiczki karocy i pomagając jej wysiąść. Wyraz jego twarzy nie zmienił się ani na moment; pozostał zupełnie beznamiętny nawet wówczas, gdy mężczyzna prowadził ją ku wejściu.
Tam, podobnie jak tydzień wcześniej, została przywitana przez służących, a następnie zapowiedziana. I jak podczas poprzedniego balu wszystkie oczy zwróciły się w jej stronę, gdy wolnym krokiem schodziła po stopniach ku pierwszej sali. Szybko omiotła wzrokiem pomieszczenie i odetchnęła z ulgą. Księcia nie było nigdzie w pobliżu i nawet fakt, iż nie mogła dostrzec Quinnelly'ego, wydawał się odpowiednią ceną.
Gdy tylko w pobliżu pojawił się służący z tacą z napojami, chwyciła kielich z winem. Dłonie trzęsły się jej ze strachu, choć bardzo starała się uspokoić. Wkrótce jednak przestała mieć wrażenie, że twarze wszystkich zwrócone są ku niej, co sprawiło, że poczuła falę spokoju.
CZYTASZ
Kopciuszek
Romance- Nikt nie zarezerwował sobie tych tańców. (...) - Właśnie to robię - powiedział dość bezceremonialnie książę, po czym wyciągnął ku niej dłoń. Irlandia, wiele lat po zakończeniu Wielkiej Wojny, która pochłonęła większość znanej nam cywilizacji. Deir...